18 września 2013

Zanim będzie za późno

Polsce grozi  homodyktatura, dla której każdy może być podejrzany. Jak ją powstrzymać zanim będzie za późno? Rozmowa z Anną Borkowską-Kniołek, rzecznikiem prasowym Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

 

Przeciwko czemu skierowana jest akcja Stopdyktaturze.pl.?

 

– Najprościej rzecz ujmując, przeciwko homodyktaturze. SLD i Ruch Palikota pod przykrywką nowelizacji Ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów UE w zakresie równego traktowania, chce wprowadzić w Polsce taką właśnie dyktaturę. Jej skutkiem będzie poważne ograniczenie wolności słowa, a także wolności gospodarczej. Wprowadzenie tych przepisów jest zamachem na autonomię Kościoła i związków wyznaniowych. Stanowią one także, a właściwie przede wszystkim, olbrzymie zagrożenie dla rodzin.

 

Projekt zdecydowanie radykalizuje tzw. ustawę antydyskryminacyjną. Do tego stopnia, że po jego wprowadzeniu w życie zagrożone karą stać może się głoszenie oczywistości takich jak prawda o małżeństwie jako związku kobiety i mężczyzny! Bowiem może ona „urazić” osobę lub instytucję związaną ze środowiskiem LGBT. Co więcej taka „urażona” strona będzie miała szansę dochodzić swoich praw w sądzie.

 

Bo poczuje się urażona?

 

– Właśnie tak. Projekt opiera się bowiem na subiektywnych odczuciach a nie na faktycznym stanie rzeczy. Dużo w nim ustępów o charakterze uznaniowych i dających duże pole do nadużyć.

 

W jaki sposób te przepisy mogą uderzyć w wolność gospodarczą?

 

– Na przykład przez konieczność tworzenia specjalnych wersji reklam, które nie będą wzbudzać kontrowersji w środowiskach LGBT i uwzględniać będą osoby promujące homoseksualny tryb życia. Materiały promocyjne, w których tak często pojawiają się rodziny składające się z kobiety, mężczyzny i dzieci mogą zniknąć jako dyskryminujące.

 

Właściwie każdy podmiot gospodarczy nie będzie mógł spać spokojnie, gdyż może zostać „podejrzany” o dyskryminację poprzez np. organizowanie wyjazdów rodzinnych, bez uwzględnienia homoseksualnych postulatów. Możemy mieć do czynienia ze swoistym wysypem osób „czujących się urażonych i dyskryminowanych”. Sprawy te niejednokrotnie będą mieć finał na sali sądowej.

 

Jakich wymiernych skutków oczekują Państwo po akcji „Stop dyktaturze”?

 

– Liczymy, że powstrzymamy dalsze procedowanie projektu ustawy. Szalenie zaskakujące jest to, że choć plany lewicy mogą stanowić zagrożenie dla tak wielu środowisk, do tej pory nikt nie protestował, sprawa ta nie wzbudzała powszechnego zainteresowania. Szczególnie media powinny być zainteresowane w powstrzymaniu procedowania projektu, po jego wejściu w życie ich funkcjonowanie będzie dużo bardziej skomplikowane. Dziennikarze mogą znaleźć się w sytuacji konieczności tłumaczenia się, że pisząc lub mówiąc np. o rodzinie nie mieli intencji „molestowania i dyskryminowania” kogokolwiek.

 

Można liczyć na sukces protestu?

 

– Ależ oczywiście! W Austrii, Wielkiej Brytanii czy Irlandii tego typu projekty nie zostały wprowadzone w życie na skutek oporu części mediów czy organizacji gospodarczych.

 

Praca nad projektem ustawy ma już swoją historię.

 

– Jak zazwyczaj w podobnych przypadkach projekty o charakterze tak rewolucyjnym próbuje się „przepchnąć” po cichu. Dlatego tak ważne jest obserwowanie tego, co dzieje się w Sejmie.

 

Na posiedzeniu Komisji Polityki Społecznej i Rodziny poparły dalsze procedowanie projektu SLD i Ruch Palikota, ale także PO. Można podejrzewać, że istnieje jakieś porozumienie między wymienionymi ugrupowaniami w sprawie prac nad tymi przepisami. Jest to tym bardziej prawdopodobne w kontekście sypania się koalicji i możliwej utraty przez nią większości sejmowej. Upychanie lewackich propozycji stać się może swoistą kartą przetargową w dokonywaniu porozumień między kolacją a lewicową nibyopozycją. Cena za trwanie u władzy może stawać się coraz wyższa.

 

Mobilizują Państwo tych, w których rękach spoczywa przyszłość  tych projektów, czyli posłów i senatorów?

 

– Planujemy dalsze działania związane z akcją, jednak na tym etapie nie chciałabym ujawniać szczegółów. Spodziewamy się także intensyfikacji działań ze strony homolobby, im bliżej będzie dnia, kiedy Sejm zajmie się projektem.

 

Kluczowym może okazać się posiedzenie Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, która ma opiniować projekt i przesłać go do drugiego czytania. To posiedzenie ma się odbyć po koniec września lub w październiku.

 

Być może, podobnie jak projekt ustawy o tzw. uzgadnianiu płci, i ten zniknie z obrad Sejmu. Niebagatelną rolę w tej próbie sił odegrał zdecydowany sprzeciw wobec tamtego lewackiego projektu, który miał być przedstawiany przez Annę Grodzką.

 

– Dlatego warto podejmować działania o charakterze prewencyjnym i uprzedzać atak. Równocześnie konieczne jest uważne patrzenie na ręce posłom i senatorom oraz śledzenie tego, co dzieje się w polskim parlamencie.

 

Popatrzmy na Francję i protesty, jakie wybuchły po legalizacji tzw. homomałżeństw. Trzeba się cieszyć, że ludzie się zorganizowali i wyciągnąć z tego wnioski dla Polski. Francuzi, mam wrażenie, zbyt długo zwlekali, czego konsekwencją było przyjecie lewackich zmian prawnych. My nie możemy sobie na to pozwolić i przespać tego ważnego momentu.

 

Rozmawiał Łukasz Karpiel

 

  

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie