30 stycznia 2018

Zamach na moralną naukę Kościoła. Szokująca opinia teologa z Papieskiej Akademii Życia

(źródło: pixabay.com)

W „Moralno-teologicznej refleksji na temat adhortacji apostolskiej Amoris laetitia” – jej fragmenty zamieszczone są na stronie internetowej Papieskiej Akademii Życia – określenie „akt wewnętrznie zły,” odnoszący się do czynów grzesznych, jest przestarzałe i wymaga zmiany – twierdzi niemiecki teolog prof. Gerhard Höver. Naukowiec tym samym podważa całą naukę moralną Kościoła!

 

Określenie „akt wewnętrznie zły” wskazuje, że dany czyn jest zawsze, w każdym miejscu i w każdych okolicznościach grzechem ciężkim. „Akt wewnętrznie zły” nie może być w żaden sposób usprawiedliwiany.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Stanowi to wielki problem dla teologów moralnych, proponujących tzw. moralność sytuacyjną, próbujących tłumaczyć, że „czasami”, „w wyjątkowych sytuacjach” czyn wewnętrznie zły niekoniecznie musi być grzechem ciężkim.

 

Dokładanie takie podejście reprezentuje prof. Gerhard Höver. Nawiązując do słów papieża Franciszka: „czas jest większy niż kosmos”, zawartej w adhortacji apostolskiej z 2013 roku – „Evangelii gaudium” – teolog twierdzi, że zmiany w postrzeganiu „a mianowicie przestrzeni i czasu” mają „wpływ na określone teologie, takie jak teologiczne spojrzenie na małżeństwo i rodzinę”.

 

Profesor związany z uniwersytetem w Bonn, dla uzasadnienia swoich tez przywołuje m.in. rozprawę Josepha Ratzingera / Benedykta XVI o świętym Bonawenturze. Pisze także – za „Amoris laetitia” – że nie wszystko jest „czarno-białe”, bo jeśli by takie było, wówczas człowiek zamknąłby się na „drogi łaski i wzrostu” (duchowego).

 

Niemiecki profesor uważa, że zasada „czas jest większy niż przestrzeń” odnosi się do wzajemnej zależności między sferą wieczną i doczesną, przyjmując „znaczenie moralno-teologiczne”, które „wpływa na wcześniejsze nauczanie o aktach wewnętrznie złych”.

 

„Nie bez powodu niektórzy poprosili o dalsze wyjaśnienia w tej kwestii”, dodaje, odnosząc się do drugiej wątpliwości podniesionej przez czterech kardynałów w „dubiach”. Pytali oni papieża Franciszka – w związku z niejasnymi sformułowaniami zawartymi w adhortacji „Amoris laetitia” – „czy nauczanie oparte na Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła, a mówiące o istnieniu bezwzględnych norm moralnych, które zakazują czynów wewnętrznie złych i są wiążące bez wyjątku, wciąż jest aktualne?”

 

Kościół zawsze nauczał, że „czyny ​​wewnętrznie złe” są zawsze i wszędzie złe i niemoralne, niezależnie od intencji i okoliczności. Wynika  to z tego, że oddalają one człowieka od Boga i nie chronią wspólnego dobra. Jednak prof. Höver argumentuje, że termin „akt wewnętrznie zły” jest zbyt ograniczony, ponieważ nie uwzględnia pewnej „regularności” w „nieregularnych” sytuacjach, które mogłyby być dozwolone, gdyby przestrzegano zasady, że „czas jest większy niż przestrzeń”.

 

Jeśli nawet tylko jeden element jest wadliwy – zdaniem teologa – konsekwencją jest „zło” i (w tym sensie) również „nieregularność”. „Wydaje się, że powody teologiczne skłoniły papieża Franciszka do odmowy akceptacji tego ograniczenia”, kontynuuje Höver. „Nie oznacza to kwestionowania – choćby w najmniejszym stopniu – konieczności nazywania przeciwieństwa i nieregularności po imieniu w przypadku niesprawiedliwości i niewłaściwego postępowania wobec innych osób. Jednak papież uważa dotychczasową drogę za nieadekwatną do radzenia sobie z odmiennością i złożonością sytuacji, w których ludzie się znajdują lub żyją”.

 

Artykuł Hövera to nie pierwsza próba obalenia nauki moralnej Kościoła poprzez zamach na termin odnoszący się do czynu „wewnętrznie złego”.

 

Podczas prelekcji w zeszłym miesiącu także nowy członek Akademii i teolog moralny, ojciec Maurizio Chiodi próbował uzasadniać stosowanie w pewnych okolicznościach sztucznej antykoncepcji. Zasugerował, że papież Franciszek nie czyni „wyraźnego odniesienia” do antykoncepcji jako „z natury złego” czynu. Jeszcze inny nowy członek Papieskiej Akademii Życia, jezuita O. Alain Thomasset wprost powiedział, że nie uznaje tego terminu.

 

Encyklika Jana Pawła II „Veritatis splendor” stwierdza, że „tradycyjna nauka moralna Kościoła mówi o czynach, które są „wewnętrznie złe”: są złe zawsze i same w sobie, to znaczy ze względu na swój przedmiot, a niezależnie od ewentualnych intencji osoby działającej i od okoliczności. Dlatego nie umniejszając w niczym wpływu okoliczności, a zwłaszcza intencji na moralną jakość czynu, Kościół naucza, że „istnieją akty, które jako takie, same w sobie niezależnie od okoliczności, są zawsze wielką niegodziwością ze względu na przedmiot”(…) 

 

Jeśli czyny są wewnętrznie złe, dobra intencja lub szczególne okoliczności mogą łagodzić ich zło, ale nie mogą go usunąć: są to czyny nieodwracalnie złe, same z siebie i same w sobie niezdatne do tego, by je przyporządkować Bogu i dobru osoby (…). Tak więc okoliczności lub intencje nie zdołają nigdy przekształcić czynu ze swej istoty niegodziwego ze względu na przedmiot w czyn subiektywnie godziwy lub taki, którego wybór można usprawiedliwić (…)

 

(…) wobec norm moralnych, które zabraniają popełniania czynów wewnętrznie złych, nie ma dla nikogo żadnych przywilejów ani wyjątków. Nie ma żadnego znaczenia, czy ktoś jest władcą świata, czy ostatnim „nędzarzem” na tej ziemi wobec wymogów moralnych wszyscy jesteśmy absolutnie równi (…) W określonych sytuacjach przestrzeganie Prawa Bożego może być trudne, a nawet bardzo trudne, nigdy jednak nie jest niemożliwe (…) 

 

Każdy z nas jest w stanie dostrzec, jak wielką wagę – nie tylko dla pojedynczych osób, ale dla całej społeczności – ma ponowne stwierdzenie powszechności i niezmienności przykazań moralnych, a w szczególności tych, które bez wyjątku i zawsze zakazują czynów wewnętrznie złych”.

 

Kościół naucza, że ​​między innymi: aborcja, antykoncepcja, akty homoseksualne, cudzołóstwo są „aktami wewnętrznie złymi”. Uznanie tego terminu za „przestarzały” oznaczać będzie zakwestionowanie całej nauki moralnej Kościoła.

 

Rzecznik arcybiskupa Vincenzo Paglia, przewodniczącego Papieskiej Akademii Życia, tłumaczył 25 stycznia, że ​​stanowisko prof. Hövera „niekoniecznie odzwierciedla stanowisko Akademii”. Normalne – według niego jest to, że Akademia publikuje streszczenia już wydanych prac członków, wraz z linkami do ich pełnych wersji. Również na stronie internetowej pojawiła się notka, że opinia autora niekoniecznie odzwierciedla stanowisko Papieskiej Akademii Życia.

 

Jednak przyjęcie do Akademii członków, jawnie podważających nauczanie Kościoła i publikowanie ich prac na oficjalnej stronie instytucji watykańskich, jest czymś absolutnie bezprecedensowym i nowym. Jeszcze do niedawana nowi członkowie Akademii Życia musieli podpisać deklarację wierności nauce Kościoła w sprawach moralnych.

 

Od zeszłego roku tego wymogu już nie ma. Mimo to arcybiskup Paglia zapewniał, iż nowe statuty „wymagają silniejszego zaangażowania członków w nauczanie Kościoła, broniące życie” i że „promują i bronią zasad wartości życia oraz godności osoby, interpretowanej zgodnie z Magisterium Kościoła”.

 

Latem ub. roku sam arcybiskup nadzorował wybór nowych członków do Papieskiej Akademii Życia, w tym Hövera, o. Chiodi i o. Thomasseta, którzy wprost kwestionują nauczanie Kościoła dotyczące małżeństwa i życia rodzinnego.

 

Rzecznik abp. Pagli przyznał, że liderzy Akademii dobrze „znali” poglądy nowo powoływanych kontrowersyjnych członków, ale uznali, że trzeba im zapewnić „przestrzeń” w ciągłości z preferencją „papieża Franciszka” dla dialogu i debaty z tymi, którzy mają odmienne opinie.

 

Źródło: ncrregister.com., w2.vatican.va, academyforlife.va

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 515 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram