3 stycznia 2017

Zamach na Łukaszenkę? Drugie życie starej dezinformacji

(fot. Krystian Maj/FORUM)

Moskwa miała plan dokonania zamachu na Aleksandra Łukaszenkę – poinformowały polskie media, bazując na wiedzy opozycjonisty Żmitra Bandarenki, który od trzech lat nie przebywa na Białorusi.  „Dowodem” na słuszność serwowanej tezy miała być rezygnacja prezydenta Białorusi z wyjazdu na szczyt Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej w Sankt-Petersburgu.

 

Rewelacje Bandarenki podpierane były faktem jego współpracy z Andrejem Sannikawym, niegdyś wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie Łukaszenki, a następnie liderem antyprezydenckiej „Europejskiej Białorusi”. Czy jednak zamach na Łukaszenkę był możliwy i czy takie rozwiązanie byłoby w interesie Rosji? Zależność prezydenta Białorusi od Rosji jest czynnikiem stałym, ale nie absolutnym. Faktem jest też, że Moskwa stara się ograniczyć możliwości białoruskiego przywódcy, ale zawsze wiąże się to z konfrontacją, której rezultaty do końca pozostają niepewne. Zatem kwestia usunięcia Łukaszenki jest dość złożona.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Warto zatem zastanowić się jak wyglądają relacje Mińsk – Moskwa i czy wpisuje się w nie usunięcie Łukaszenki.

 

Po pierwsze – wizerunek. Obalenie prezydenta, jeżeli takowe się dokona, może być inspirowane tylko z Rosji. Nikt – ani na Zachodzie, ani na Białorusi – nie myśli o „Majdanie”. Tyle, że takie posunięcie ze strony Rosji rozwiałoby jakiekolwiek iluzje, iż można się z nią ułożyć. Skoro tak traktuje najbliższego sojusznika, to co na to powiedzieliby piewcy Putina, Dugina i Rosji w Europie?

 

Drugi aspekt ma charakter taktyczno-militarny. Likwidacja buforowej Białorusi – a to właśnie oznaczałoby usunięcie Łukaszenki przez Rosję, bo w sensie politycznym każda postawiona przez nią w miejsce obecnego prezydenta osoba będzie już całkowicie uległa wobec żądań Kremla – pociągnie za sobą radykalne wydłużenie potencjalnej linii konfrontacji. Obejmowałaby ona odtąd nie tylko obwód kaliningradzki, będący dzisiaj swego rodzaju „strefą zakładników”, ale także granicę polsko-białoruską i pośrednio granicę białorusko-ukraińską.

 

Taki układ tworzy z jednej strony dodatkowe zagrożenie dla Ukrainy, ale również, jednocześnie dla Rosji, która swoją wysuniętą o 700 kilometrów forpocztą w postaci Białorusi trafiłaby niejako w kleszcze polsko-litewsko-ukraińskie. Podobne pozycjonowanie w czasie pierwszej wojny światowej (wówczas podobną rolę spełniało Królestwo Polskie) skończyło się dla Rosji fatalnie.

 

Aspekt trzeci – sytuacja wewnętrzna. Po całkowitym wzięciu Białorusi na rosyjskie barki, sytuacja w tym kraju mogłaby się radykalnie pogorszy. Świadczą o tym chociażby dzisiejsze problemy gospodarcze Krymu. Silna centralizacja władzy przez Łukaszenkę, a zarazem preferencje ekonomiczne dla lokalnej elity stworzyły dla Rosji nie lada problem. Mimo, iż wydaje się teraz, że owa elita jest silnie zrusyfikowana, to jednak biorąc pod uwagę wrodzoną cechę Białorusinów – skrajny pragmatyzm, warto pamiętać, iż zawsze jest ona zdolna przeliczyć „przyjaźń” na dolary. Korzyści, które te środowiska czerpią obecnie, nie da się zachować przy wprowadzeniu „ręcznego sterowania” z Kremla, kiedy spragnieni zysków z nowych terytoriów rosyjscy biurokraci zastąpią lokalne białoruskie elity.

 

Należałoby zatem stwierdzić, iż wariant usunięcia Łukaszenki przez Moskwę w tym momencie wygląda na bardzo mało prawdopodobny. Warto tu zauważyć pojawiające się w polskich mediach elektronicznych tytuły prasowe odnoszące się do rzekomo udaremnionego zamachu stanu. Nie sposób odnieść wrażenia, że swoim radykalizmem sieją jedynie zakłamanie.

 

Śmieszności tym działaniom mediów dodaje fakt, iż dokładnie sześć lat temu w internecie krążyło wideo, w którym nieznany funkcjonariusz służby bezpieczeństwa Rosji opowiadał o zamiarze likwidacji Łukaszenki. Chodzi zatem o dezinformację, a może sensację? Tak czy owak efektem takiej działalności jest skrzywiony, bo czarno-biały obraz Białorusi funkcjonujący w polskim społeczeństwie.

 

Zbigniew Konarski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie