12 sierpnia 2013

Operacja „Ślepowron”

(Kadr z filmu "Towarzysz generał idzie na wojnę" Grzegorza Brauna i Roberta Kaczmarka. Film Open Group)

Czy po raz kolejny Wojciech Jaruzelski uniknie stanięcia przed wymiarem sprawiedliwości? A może tym razem opinia rzecznika kliniki, w której leczony był dygnitarz, o „zadowalającym stanie zdrowia” generała, wystarczy by posadzić go na ławie oskarżonych? Tak czy inaczej, warto kolejny raz postawić pytanie – kim naprawdę jest Jaruzelski?

 

Odyseja zdrowotna czerwonego kacyka trwa w najlepsze. Za każdym razem gdy pojawia się szansa na wznowienie procesu Jaruzelskiego, jego stan zdrowia gwałtownie się pogarsza. W mediach, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, słyszymy emocjonalne opinie pochodzące od żony i znajomych, że generał już, już żegna się z tym światem. Kiedy zagrożenie procesem mija, Jaruzelski wraca do zdrowia.

Wesprzyj nas już teraz!

Ze skrajnie kuriozalną i oburzającą sytuacją mieliśmy do czynienia w okolicach 90. urodzin Jaruzelskiego. Ten podobno stary i schorowany człowiek znalazł siły, by w licznym gronie swoich towarzyszy przez szereg godzin w warszawskim hotelu świętować jubileusz. Jak pokazują zdjęcia, które przeciekły do prasy, był on w stanie odbierać gratulacje i wygłaszać toasty. Doprawdy, jak na człowieka na krawędzi życia i śmierci zaskakująca sytuacja.

 

Kiedy bliżej przyjrzeć się cyklicznemu pogarszaniu się stanu zdrowia partyjnego eksdygnitarza można dostrzec spore podobieństwo do postępowania oskarżonych w procesach przeciwko tzw. przestępczości zorganizowanej. Taki mafioso na co dzień biega niczym rączy jelonek, tu postraszy, tam wyda rozkaz, kiedy jednak staje przed sądem, okazuje się, że właściwie to cud iż żyje, tak jest schorowany. Czego jednak można się spodziewać po człowieku, który zgodnie z sentencją wyroku stał na czele „grupy przestępczej o charakterze zbrojnym”?

 

To wszystko plus medialne zaangażowanie na rzecz zablokowania procesu generała może sugerować, że mamy do czynienia z czymś co śmiało można określić: „operacja Jaruzelski”. Cała droga kariery generała, jego szybki awans i zyskiwanie wpływu na sytuację polityczną w PRL, po działania „inżynierii społecznej” mające na celu zmianę oceny generała przez Polaków sprawiają wrażenie „montażu”. To słowo zaczerpnięte z powieści Volkoffa doskonale oddaje specyfikę całej tej sytuacji. Gdzie szukać prawdziwego reżysera „operacji Jaruzelski”? Po części jest nim sam dygnitarz, który szybko pojął prawdę, że w rzeczywistości PRL tylko wierne i służalcze podejście do mocodawców z Kremla może zagwarantować sukces. Konsekwentne realizowanie wytycznych płynących z Moskwy przy całkowitym braku oporów moralnych – co ukazywał m. in. film „Towarzysz Generał” – nie mogło umknąć uważnym oczom sowieckich specsłużb.

 

Rosjanie nie zapomnieli o swoim człowieku także po korekcie ustrojowej, jaka miała miejsce w 1989 r. Można odnieść wrażenie, że generał został otoczony płaszczem ochronnym, z moskiewskim autografem. Włos z głowy spaść mu nie mógł. Jego wybór na prezydenta to chyba najbardziej bolesny epizod III RP. Czerwony generał od lat może liczyć na wsparcie medialnych imperiów, które bronią jego dobrego imienia przed „chorymi z nienawiści zoologicznymi antykomunistami”.

 

Czy mamy do czynienia tylko z pojedynczymi faktami, które nie łączą się w koherentną całość? Przypuszczam, że wątpię – jak mawiał klasyk.

 

Łukasz Karpiel

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie