10 czerwca 2020

Zabrakło nas pod krzyżem, przespaliśmy zmartwychwstanie… Wszystko to już było

(Lukasz Dejnarowicz /Forum)

„W Wielki Piątek pod Krzyżem nas nie było. I jeszcze szukaliśmy usprawiedliwień! Troska o bliźnich, odpowiedzialność za siebie nawzajem, obywatelska postawa. Tyle, że te wszystkie oddalające nas od umierającego Pana, schodziły na dalszy plan, gdy w domu zabrakło mąki”.

 

Piotr nie dowierzał w to co usłyszał. Nawet trochę się obruszył. „Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię! Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie”. Ta postawa podbudowała pozostałych, bo zaczęli się licytować kto bardziej nie wyprze się Pana.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Później entuzjazm upadł i gdy Pan Jezus się modlił, ci mimo Jego prośby, nie czuwali z Nim, ale zasnęli. Ofiarą ich słomianego zapału stał się Malchos, któremu by udowodnić swoją lojalność wobec Nauczyciela Piotr uciął ucho. Na nic to jednak, bo później tyle go widziano przy Panu. Co prawda śledził Go i Jego oprawców, ale wystarczyły trzy proste pytania, by ten od „choćby mi przyszło umrzeć z Tobą” uciekał od Krzyża z prędkością równej prędkości jego zmiany poglądów. Jego towarzysze zresztą nie byli lepsi, bo do samego końca przy Panu został tylko jeden spośród jedenastu, niewiele ponad dziewięć procent.

 

Dopiero mgliste przekazy o ewentualnym zwycięstwie zmotywowały Piotra do wybiegnięcia w kierunku Nauczyciela, jak gdyby chciał się na chwilę okryć czyimś płaszczem chwały, mieć przynajmniej iluzoryczny udział w victorii, znaleźć się w gronie zwycięzców.

 

A my?

Wielu z nas jeszcze w Środę Popielcową posypywało głowy popiołem z myślą, że to ten czas; że teraz nie zdradzimy, wytrwamy do końca, zmienimy się. Że się nie wyprzemy. A mimo to w Wielki Piątek pod Krzyżem nas nie było. I jeszcze szukaliśmy usprawiedliwień! Troska o bliźnich, odpowiedzialność za siebie nawzajem, obywatelska postawa. Tyle, że te wszystkie oddalające nas od umierającego Pana, schodziły na dalszy plan, gdy w domu zabrakło mąki. Z udawaną pewnością w głosie niemal wszyscy przekonywaliśmy się na Facebooku, że przecież oglądanie Krzyża w internecie jest tym samym, co adorowanie go na żywo.

 

Nawet Zmartwychwstanie nie przywiodło nas do pustego grobu. Piotr biegł tam z bólem rozrywającym mu płuca, a my co najwyżej popatrzeliśmy na niego w telewizji i napisaliśmy „Alleluja!” na Twitterze, sami siebie oszukując, że przecież nic nie straciliśmy.

 

Teraz ci z nas, którzy najchętniej i najszybciej uciekali spod krzyża, najpewniej udadzą się w Boże Ciało do kościoła i pójdą za Panem w procesji wokół niego. Co więksi szczęśliwcy towarzyszyć mu będą na ulicach swoich osiedli. Dumnie będą wystawiać pierś by okryć ją czyimś płaszczem chwały; by znaleźć się w gronie zwycięzców. A tylko Chrystus będzie widział w nas wówczas strach i zdrady ostatnich tygodni.

 

Wszystko już było.

 

Post Scriptum: Pianie koguta było momentem zwrotnym w życiu Piotra. Wraz z nim już nigdy nie zaparł się swojego Pana i rzeczywiście oddał życie za Niego. W odróżnieniu od tego, który Chrystusa wydał, poza sprawiedliwością widział w oczach Mistrza miłosierdzie miażdżące każdą zdradę. Jego warunkiem było i wciąż jest nawrócenie. Oby z Bożą pomocą stało się ono i naszym udziałem.

 

Mateusz Ochman

 

Polecamy także nasz e-tygodnik.

Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie