Niejeden młody i wykształcony przeglądając „Gazetę Wyborczą” mógł doznać szoku widząc zdjęcie silnie zaangażowanego po stronie obyczajowych zmian prof. Hartmana w okolicach prolajferskiego plakatu.
W tzw. święto kobiet ulicami kilku miast przeszły Manify. Jak co roku na feministycznych demonstracjach pojawiły się hasła nawołujące do zadekretowania równości i innych odmian politycznej poprawności. Na krakowskiej demonstracji pojawili się także prolajferzy przypominający feministkom o tym, iż najczęstszymi ofiarami aborcji są właśnie kobiety. W okolicach takiego plakatu został sfotografowany prof. Jan Hartman. A gdzie rewolucyjna czujność profesorze?
Wesprzyj nas już teraz!
Niejeden młody i wykształcony przeglądając „Gazetę Wyborczą” mógł doznać szoku widząc zdjęcie silnie zaangażowanego po stronie obyczajowych zmian prof. Hartmana w okolicach prolajferskiego plakatu. „Jak to?” „To on?” – te pytania wypełniały niejedno skołatane serce czytelnika „GW”. Niezbyt skłonni do refleksji, podążający za tym co podane na intelektualnej tacy periodyków typu „Niezbędnik inteligenta”, mogli dojść do wniosku iż nastąpiła zmiana kierunku. „Teraz jesteśmy przeciwko? Trudno. Trzeba zalajkować jakąś prolajferską stronę” – mógł pomyśleć czytelnik.
Panie Profesorze jak Pan mógł? Gdzie pańska słynna rewolucyjna czujność, tak widoczna w tropieniu czarnych sotni nacjonal-katolicyzmu?
A może jednak?
{galeria}