23 maja 2018

„Katyń – Ostatni świadek”. Czy Zachód zechce poznać prawdę?

(fot. fot. mat.pras)

Wciąż nie możemy się doczekać na – obiecane nam przecież – gwiazdorsko obsadzone, reżyserowane przez tuzy światowego kina filmy opowiadające o polskiej historii. Nie łudźmy się, ten miraż, tak dobrze sprzedający się w rządowej propagandzie, nie ma zbyt wielu szans na realizację. W jego cieniu powstają jednak obrazy, których twórcy podejmują się trudnego zadania ukazania zagranicznemu widzowi kawałka polskiej historii. Przykładem jest „Katyń – Ostatni świadek”.

 

Jeśli rządzący wciąż uważają, że w Hollywood wystarczy położyć worek pieniędzy na stół, aby te wszystkie cluneje, spilbergi i inne superstary na wyprzódki zaczęły się licytować, kto ma zrobić film o naszej bohaterskiej historii, to trwają w grubym błędzie. Po pierwsze, w „fabryce snów” worek pieniędzy, na którego wyłożenie mogłaby sobie ewentualnie pozwolić Polska, nie zrobi na nikim wrażenia – budżety tamtejszych produkcji osiągnęły już bowiem rozmiary prawdziwie galaktyczne. Możliwe więc, że pieniędzy starczyłoby tylko na krótką reklamówkę, w której ten, czy inny gwiazdor zapewniałby widzów, że Polska to fantastic place

Wesprzyj nas już teraz!

 

Po drugie zaś, uwarunkowania, układy, sieci powiązań i zależności oplatające Hollywood sprawią, że podjęcie się zadania „wypromowania bohaterskich kart polskiej historii” szybko przeniesie delikwenta na karną ławeczkę z tabliczką: „artysta się skończył”. Wszak to, co piękne, dobre i prawdziwe, a związane z Polską, jest dziś z powodu oczywistych międzynarodowych uwarunkowań wśród czołowych amerykańskich twórców zakazane.

 

Zatem, ci, których mógłby ewentualnie skusić nadesłany z Warszawy przelew, nawet połączony z solenną obietnicą wypłacania – w przypadku objęcia środowiskowym ostracyzmem – dożywotniej emerytury, mogą odmówić udziału w produkcji z powodu osobistej niechęci, czy też urazy żywionej do kraju, gdzie mówi się dziwną, szeleszczącą mową.

 

Gdzie więc szukać lekarstwa na „złą prasę” i fałszowanie historii naszego kraju w światowej, bo przecież nie tylko hollywoodzkiej kinematografii? Otóż w produkcjach takich jak „Katyń – Ostatni świadek” w reżyserii Piotra Szkopiaka, z przepiękną muzyką Bartosza Chajdeckiego, znanego polskiemu widzowi jako twórca znakomitej ścieżki dźwiękowej serialu „Czas honoru”. Choć obraz będący koprodukcją brytyjsko-polską bez wątpienia jest skierowany do widza zagranicznego, to jednak z pewnością powinni go zobaczyć także i polscy miłośnicy sensacyjnego kina zanurzonego w historycznych realiach.

 

Film odsłania kulisy jednej z najbardziej poruszających historii czasów II wojny światowej, czyli ukrywanej przez lata prawdy o zbrodni katyńskiej. Jego fabuła została zainspirowana biografią naocznego świadka tych wydarzeń – Iwana Kriwoziercowa alias Michała Łobody (w tej roli Robert Więckiewicz). Zagadkę jego przedwczesnej śmierci, do której doszło w podejrzanych okolicznościach (Wielka Brytania, rok 1947), próbuje rozwikłać dziennikarz Stephen Underwood, którego postać odtwarza na ekranie Alex Pettyfer. Inspiracją do napisania scenariusza stała się osobista historia reżysera, który w Katyniu stracił dziadka.

 

Na ekranie pojawia się całkiem interesująca obsada aktorska. W filmie „Katyń – Ostatni świadek” wystąpili m. in. Henry Lloyd Hughes, Michael Gambon oraz Talulah Riley. Są to w większości nazwiska dobrze znane wszystkim śledzącym współczesną kinematografię oraz telewizyjne megaprodukcje serialowe.

 

Reżyser wiedząc, iż nie przelicytuje wielkich, robionych „na bogato” produkcji, nie silił się na wspomaganie swego dzieła efektami specjalnymi. Widz „Katynia” otrzymuje zatem obraz niemal kameralny, którego fabuła nie rozwija się w sposób spektakularny. Nie zmienia to faktu, że film miejscami naprawdę trzyma w napięciu. Z pewnością jeszcze bardziej powinien doświadczyć tegoż napięcia widz spoza Polski – wszak znajomość realiów powojennych losów żołnierzy z orzełkiem na czapce wciąż pozostawia wiele do życzenia. Przypomnijmy – żołnierzy, którzy po wojnie stali się dla zwycięzców kłopotliwym balastem. Dowodów na swój pogardliwy stosunek do nich Imperium Brytyjskie dało aż nadto. Udział w tuszowaniu prawdy o katyńskim ludobójstwie stanowi jedną z jej odsłon.

 

W Polsce obraz „Katyń – Ostatni świadek” został dostrzeżony przez media, także te należące do głównego nurtu. Już wkrótce film zostanie pokazany w kinach poza granicami naszego kraju oraz udostępniony na platformie „na żądanie” jednego z brytyjskich dystrybutorów. To bardzo dobra wiadomość, zwłaszcza w kontekście rosnącej popularności takich właśnie kanałów docierania do widza. Nawet, jeśli filmowi Piotra Szkopiaka nie uda się „zrobić furory”, będzie miał jedną zdecydowaną przewagę nad nieustannie „dobrze zapowiadającymi się” wielkimi produkcjami, których sfinansowanie zapowiadali rządzący – ten obraz już powstał. Życzmy mu więc sukcesu.

 

Łukasz Karpiel

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie