Walka o Pałac Elizejski trwa w najlepsze. Po niedzielnej I turze wyborów prezydenckich na polu bitwy pozostali Marine Le Pen oraz Emmanuel Macron. By zwiększyć swoje szanse, niebędąca faworytem II tury nacjonalistka zrezygnowała z przywództwa w partii. Chce w ten sposób pokazać otwartość na inne środowiska ideowe. Z kolei centro-lewicowego kandydata wsparł przywódca muzułmanów we Francji.
Zdaniem rektora Wielkiego Meczetu w Paryżu Dalila Boubakeura, dla żyjących w kraju nad Sekwaną muzułmanów lepszym kandydatem niż niechętna islamowi polityk Frontu Narodowego będzie lewicujący, tolerancyjny i prounijny Macron. Muzułmański lider wezwał swoich współwyznawców z francuskimi paszportami do głosowania właśnie na niego.
Wesprzyj nas już teraz!
Nad Loarą żyje w sumie około 5 milionów muzułmanów dysponujących prawem do wybierania władz państwa. Ich głosy mogą potwierdzić i tak zdecydowaną przewagę Macrona. Sondaże nie dają bowiem Marine Le Pen większych szans na sukces.
Nacjonalistka nie rezygnuje jednak z walki. Starając się centrować swój przekaz, dotychczasowa lider Frontu Narodowego czasowo ustąpiła w poniedziałek z funkcji szefowej partii. Chciała w ten sposób pokazać, że będąc głową państwa byłaby prezydentem wszystkich Francuzów.
Źródło: gosc.pl
MWł