W niedzielę na Węgrzech odbędą się wybory parlamentarne. Według ostatnich sondaży premier Viktor Orban i jego partia Fidesz tracą popularność, ale najprawdopodobniej i tak odniosą sukces.
Koalicja Fideszu i ludowców (KDNP) może liczyć na około 48 procent głosów. Z kolei na skrajnie prawicowy Jobbik chce zagłosować 19 procent wyborców, a koalicja socjalistów z MSZP i partii Dialog na ok. 17 proc.
Wesprzyj nas już teraz!
Premier Viktor Orban przekonuje swoich wyborców i niezdecydowanych, że „konkurenci działają na całym świecie”, „za nic mają Węgrów” oraz „zyskują na podłych spekulacjach i fake newsach”. – Chcą zabrać nam nasz kraj. Wróg domaga się zemsty i atakuje prosto w nasze serce! – oznajmił Orban.
Peter Kreko, analityk z prestiżowego budapesztańskiego instytutu Political Capital uważa, że taka „wojenna” retoryka to reakcja Orbana na spadki Fideszu w sondażach. – Odpowiedzi o przyczyny takiego stanu rzeczy szukać musimy w coraz częstszych i coraz bardziej nagłaśnianych ostatnio skandalach korupcyjnych z Fideszem i Orbanem w rolach głównych – zauważa Kreko.
Analityk jest zdania, że partia obecnego premiera mogła oprzeć swoją kampanię wyborczą na obiektywnych sukcesach gospodarczych, jakie bez wątpienia od dłuższego czasu odnotowują Węgrzy. – Tymczasem Orban postawił na wszechobecne fake newsy, teorie spiskowe i narastające zagrożenia ze strony George’a Sorosa i imigrantów – ocenia węgierską rzeczywistość ostatnich tygodni Kreko.
Zdaniem ekspertów taka przedwyborcza retoryka mobilizuje nie tylko zwolenników Fideszu, ale także – niewykluczone, że w większym stopniu – opozycję. Przykładem jest średniej wielkości miasto Hodmezovasarhely, uważane za bastion prawicy, gdzie w lutowych wyborach merem nieoczekiwanie został… kandydat opozycji!
Orban nie może liczyć na tak pokaźną liczbę głosów jak w 2010 r. i 2014 r., ponieważ jego wizerunek z „ojca narodu” broniącego jak lew interesów swoich rodaków przeistoczył się w „ojca swojego klanu” – feudała troszczącego się tylko o interesy najbliższego otoczenia – pisze niemiecki „Die Zeit”.
Źrodło: „Die Zeit”, „Daily News Hungary”
ChS