22 grudnia 2014

Wróg czai się za węgłem

(fot. Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska / Forum)

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia gazety donoszą, że poczucie bezpieczeństwa deklarowane przez Polaków sięgnęło poziomu najwyższego od kilku dekad. Tak przynajmniej wynika z sondażu przeprowadzonego przez CBOS na zlecenie Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Dobremu samopoczuciu nie zaszkodziła wojna na Ukrainie, ani testowanie obrony powietrznej Polski i państw bałtyckich przez rosyjskie lotnictwo. Okazuje się jednak, że jeśli Polacy czegoś się już boją, to… „protestów społecznych i niepokojów”, zwłaszcza prowokowanych przez czynniki „skrajnie prawicowe i nacjonalistyczne”!

 

Według Centrum Badania Opinii Społecznej, nadzorowanego przez „premierkę” Ewę Kopacz, Polacy wojny się nie obawiają. Niepokoją ich nieco ceny gazu i kryzys gospodarczy na świecie, ale poważne zagrożenia dla bezpieczeństwa kraju dostrzegają jedynie ze strony samych Polaków. I tak, boją się zapaści demograficznej i biedy, a także „skrajnej prawicy” i nacjonalistów – na takie zagrożenie wskazało 35 procent respondentów. 21 proc. Polaków bać się ma rozwoju ugrupowań głoszących „skrajne” poglądy, 14 proc. liczy się nawet z upadkiem rządu i politycznym paraliżem kraju.

Wesprzyj nas już teraz!

Jeśliby więc wierzyć sondażom, okazuje się, że Polacy w ogóle wojną na Ukrainie i napięciami w regionie nie są zainteresowani, a na groźby Władimira Żyrinowskiego uwagi nie zwracają. Tak jak i na rosyjską armię, która w trakcie manewrów „Zapad 2013” ćwiczyła uderzenie na Polskę i państwa bałtyckie. Jednym z przerabianych wówczas wariantów miał być atak jądrowy na Warszawę. Informowały o tym podały media, podobnie jak i o ostatnich incydentach z udziałem rosyjskiego lotnictwa.

Jeśli wierzyć badaniom, Polaków interesuje wyłącznie wewnętrzne bezpieczeństwo państwa. A tym oczekiwaniom władza, jakby je antycypując, wychodziła już naprzeciw. Proponowano kolejną już nowelizację prawa o zgromadzeniach, Sejm przyjął rządowy projekt dotyczący udziału funkcjonariuszy zagranicznych służb w operacjach prowadzonych w Polsce, a minister Bartłomiej Sienkiewicz grzmiał w mediach, że „idzie” po skinheadów z Białegostoku. Wygląda na to, że władza chce, by Polacy bali się „skrajnej prawicy”, nawet jeśli taka zwyczajnie w Polsce… nie istnieje. Ile „skrajnie prawicowych” albo „nacjonalistycznych” ugrupowań odnaleźć można w Sejmie albo we władzach samorządowych? Ileż to „skrajnie” prawicowych mediów działa w Polsce? Jaka jest ich siła mierzona w nakładach?

W badaniach nie ma za to mowy o takich zagrożeniach jak promocja zła i satanizmu. Wystarczy wziąć przykład zespołu Behemoth i jego lidera Adama Darskiego oraz prawdziwą inwazję treści satanistycznych w popkulturze. Niestety, owa promocja prowadzona jest przy użyciu gigantycznej tuby największych mediów – w tym również tych utrzymywanych z podatków Polaków, które wzmacniają i zwielokrotniają ten przekaz. Zapewne kartoteki policyjne powiedziałyby wiele o tym zagrożeniu. Być może są prowadzone jakieś statystyki i badania, które pokazują, ile straszliwych przestępstw popełniły w Polsce osoby będące pod wpływem ideologii satanistycznej. Czy tego naprawdę nikt nad Wisłą się nie obawia?

Zagrożenia, jakim jest państwowa polityka wobec małych i średnich przedsiębiorstw, nikt oczywiście oficjalnie nie zauważa. Podobnie, biurokratycznej machiny, która dokonuje potwornej nieraz dewastacji własności i dorobku całego życia wielu Polaków. Sprzyjanie wielkiemu, anonimowemu kapitałowi kosztem małych firm rodzinnych; bezpodstawne oskarżenia, kary, a nawet więzienie dla (jak się nieraz okazuje) niewinnych właścicieli małych przedsiębiorstw – oto zagrożenie, nad którym warto się na poważnie pochylić!

„Skrajność”? A i owszem, możemy ją w naszym życiu publicznym zaobserwować. Ale wyłącznie w przypadku lewicy, która w sposób bezprzykładnie brutalny atakuje Kościół, narodową tradycję i rodzinę. To ona wprowadza skrajne ideologicznie programy seksualnej „edukacji” i genderowej „walki z przemocą”, promuje postulaty legalizacji twardych narkotyków i różnorodność, polegającą na dotowaniu bluźnierstw z kieszeni podatnika. To jednak – zdaniem respondentów CBOS – żadnym zagrożeniem nie jest.

Otrzymujemy oto kolejne dowody propagandowej obróbki, jakiej poddawane jest polskie społeczeństwo. Zagrożeniem ma być wydumana „skrajna prawica” – tak, jakby nacjonaliści szykowali się właśnie do marszu na Warszawę i krwawego przejęcia władzy. Brzmi to absurdalnie, taki jednak obraz jest podsuwany chłonnym odbiorcom. Lewica po raz kolejny straszy „prawicowo-nacjonalistycznym” zagrożeniem – jak robi właściwie bez przerwy od wyborów parlamentarnych w roku 2005. Od tego czasu media i politycy co roku fundują społeczeństwu gabinet prawicowych strachów.

Jeśli faktycznie dużej części Polaków udało się już wmówić, że jedynym realnym zagrożeniem są ich właśni rodacy – sytuacja stała się już dramatycznie poważna. I śmieszno, i straszno.

 

Arkadiusz Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie