1 czerwca 2018

Włochy: 40 lat legalnej aborcji. Coraz więcej ginekologów odmawia mordowania dzieci

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com)

W tym roku mija 40 lat od zalegalizowania we Włoszech aborcji. Zwolennicy uśmiercania nienarodzonych dzieci, na czele z aborcjonistką chwaloną niestety także przez wysokich urzędników watykańskich, w tym papieża – Emmą Bonino, ubolewają, że 70 proc. lekarzy odmawia przeprowadzenia „zabiegów przerwania ciąży”, powołując się na „sprzeciw sumienia”.

 

Aborcję zalegalizowano w Italii w maju 1978 roku. Wcześniej za zabicie dziecka poczętego i udział w aborcji groziła kara od roku do pięciu lat pozbawienia wolności zarówno dla kobiety, jak i dla osób, które wykonały aborcję.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W Italii w latach 70. XX wieku, podobnie jak w innych krajach europejskich, feministkom – w celu otwarcia drogi do aborcji – najpierw udało się zliberalizować kodeks cywilny i rodzinny, zezwalając m.in. na legalizację rozwodów.

 

W 1973 roku Emma Bonino założyła Centrum Informacji o Sterylizacji i Aborcji (CISA) w Mediolanie. Późniejsza minister spraw zagranicznych Włoch, a także komisarz europejska zaangażowana w integrację europejską w duchu marksistowskiego Manifestu z Ventotene, a obecnie obrończyni więźniów i imigrantów, współpracowała wraz z Adele Faccio w ramach Partii Radykalnej.

 

Powołana przez obie kobiety organizacja udzielała Włoszkom porad dotyczących antykoncepcji, sterylizacji i aborcji, wspierając finansowo wyjazd za granicę do Anglii i Holandii w celu uśmiercenia dzieci poczętych.

 

Dwa lata później Bonino, Faccio i Gianfranco Spadaccia zgłosili się na policję. Zostali aresztowani za dokonanie aborcji. Ich aresztowanie stało się początkiem wielkiej kampanii na rzecz przyjęcia prawa aborcyjnego. W sumie sama Bonino jest winna śmierci co najmniej 10 tys. dzieci nienarodzonych.

 

Ustawę znaną jako Legge 194 parlament przyjął 40 lat temu nieznaczną większością głosów. W 1981 roku nie powiodło się referendum o uchylenie ustawy. Przeciwko opowiedziało się dwie trzecie głosujących.

 

W ramach Legge 194 kobiety mogą uśmiercać dzieci poczęte w ciągu pierwszych 90 dni ciąży. Procedura jest bezpłatna dla kobiet, które mają włoską kartę ubezpieczenia zdrowotnego (tessera sanitaria) w ramach państwowego systemu opieki zdrowotnej. Kobiety bez karty muszą płacić. Osoby poniżej 18. roku życia muszą posiadać zezwolenie od rodziców lub opiekunów, ewentualnie decyzję o dopuszczeniu aborcji w przypadku nieletnich podejmuje sędzia.

 

Aborcji w ciągu pierwszych 12. tygodni ciąży można dokonać ze względu na jakąkolwiek przyczynę zdrowotną, ekonomiczną, społeczną lub rodzinną. Natomiast w okresie między 12. a 20. tygodniem ciąży wskazaniem do aborcji może być znacząca nieprawidłowość rozwoju dziecka, stanowiąca „poważne ryzyko dla zdrowia psychicznego lub fizycznego kobiety”. Po tym okresie, wskazaniem do uśmiercenia dziecka jest zagrożenie dla życia kobiety.

Ustawodawstwo obejmuje także uznanie „społecznej wartości macierzyństwa” i umożliwia pracownikom służby zdrowia odmowę przeprowadzenia aborcji na podstawie sprzeciwu sumienia, często powiązanego z osobistymi przekonaniami religijnymi.

 

Lekarze ubiegający się o pracę w niektórych szpitalach, w tym w Watykanie, muszą sprzeciwić się tej procedurze.

 

Według danych ministerstwa zdrowia, ponad 70 proc. ginekologów we Włoszech odmawia przeprowadzania aborcji, chociaż są rejony, gdzie dzieciobójczych „zabiegów przerwania ciąży” nie przeprowadza nawet 90 proc. medyków. I jest to trend narastający.

 

Cały personel medyczny biorący udział w procedurze, w tym anestezjologowie i pielęgniarki, mają prawo do wyrażenia sprzeciwu. Mimo tego obecnie około 60 proc. wszystkich szpitali i klinik oferuje w ramach swoich „usług” aborcję.

 

Zwolennicy mordowania dzieci nienarodzonych ubolewają, że kobiety często muszą podróżować daleko od domu i czekać kilka dni lub tygodni w celu uzyskania dostępu do „usługi”.

 

Jedna kobieta z Padwy spotkała się z odmową aborcji w 23. szpitalach i uśmierciła swoje dziecko dopiero po interwencji związku zawodowego CGIL (organizacja z komunistyczną przeszłością).

 

W tym czasie CGIL opisywała listę oczekujących na aborcje we Włoszech jako „niebezpiecznie długą, zmuszającą kobiety do zwracania się do prywatnych struktur lub, co gorsza, do uciekania się do nielegalnych aborcji”.

 

„Niewyobrażalne jest zmuszanie kobiet do podejmowania prawdziwych odysei, aby respektować prawo regionalne” – ubolewali przedstawiciele związku.

 

Kolejnym czynnikiem utrudniającym dostęp do „usług” jest „opór” wobec aborcji medycznej i upowszechniania pigułek aborcyjnych. Pigułka poronna Ru486 została zatwierdzona we Włoszech dopiero w 2009 roku, po silnym oporze ze strony Watykanu i konserwatywnych polityków. We Francji była dostępna ponad 20 lat wcześniej, a w Wielkiej Brytanii i Szwecji odpowiednio w 1991 i 1992 roku. W tych krajach większość aborcji dokonuje się właśnie przez sztuczne wywołanie poronienia.

 

Zgodnie z włoskim prawem, rządy regionalne mogą wydawać własne przepisy dotyczące udostępniania pigułek poronnych. Tak zwana medyczna aborcja jest uważana za „ambulatoryjną procedurę” w pięciu z dwudziestu regionów.

 

Kobiety pragnące uśmiercić swoje dzieci są hospitalizowane przez trzy dni podczas przyjmowania tabletek poronnych. Aborcja chirurgiczna trwa zwykle jeden dzień.

 

Pigułka – zgodnie z zaleceniami koncernów farmaceutycznych – jest skuteczna wtedy, gdy zostanie przyjęta w ciągu pierwszych 50 dni ciąży.

 

W 2017 roku Lazio stało się pierwszym regionem oferującym pigułki aborcyjne w klinikach planowania rodziny – eliminując potrzebę pobytu w szpitalu – w ramach trwającego okresu próbnego. Najnowsze dane agencji statystycznej Istat pokazują stały spadek liczby legalnych aborcji we Włoszech od 1982 roku na tle innych państw UE. Włosi mają jeden z najniższych wskaźników aborcji. Ale i tak jest on bardzo wysoki. Za wysoki – wszak nawet jedna aborcja rocznie, to zbyt wiele.

 

W 2016 roku – zgodnie z danymi ministerstwa zdrowia – przeprowadzono około 82 tys. aborcji, w porównaniu do około 235 tys. w 1982 roku, kiedy liczba uśmierconych dzieci osiągnęła szczyt.

 

Zwolennicy mordowania dzieci nienarodzonych przekonują, że narastające trudności w dostępie do aborcji zmuszają kobiety do nielegalnych, niebezpiecznych „zabiegów” w podziemiu aborcyjnym i zagranicą.

 

W ciągu ostatnich 20 lat wzrosła liczba poronień i CGIL szacuje liczbę nielegalnych aborcji na 50 tys. każdego roku – znacznie więcej niż szacunki rządu wynoszące około 15 tys.

 

Kobiety, które oskarżono o nielegalne aborcje, obciążane są wysokimi grzywnami. Kary, których wartość waha się między 5 a 10 tys. euro, wprowadzono w 2016 roku, zastępując „symboliczną” grzywnę w wysokości 51 euro.

 

Zwolennicy aborcji ubolewają także, że ruch antyaborcyjny jest znacznie silniejszy we Włoszech niż w dużej części północnej Europy, częściowo ze względu na silny wpływ Kościoła katolickiego.

 

Ostatniej zimy ksiądz w Bolonii – w mieście uniwersyteckim – porównał polityków i długoletnich działaczy na rzecz praw kobiet, w tym Emmę Bonino, do jednego z najbardziej znanych włoskich zabójców mafii, mówiąc, że „moralnie” nie ma żadnej różnicy między brutalnym morderstwem mafii a aborcją.

 

Według ankiety Ipsos z 2015 roku, 17 proc. ankietowanych Włochów twierdziło, że aborcja nigdy nie powinna być dozwolona. To więcej niż wynik Irlandii (15 proc.), choć poparcie dla aborcji w niektórych okolicznościach było nieco większe (47 proc. we Włoszech w porównaniu do 37 proc. w Irlandii).

 

W tym roku pro liferzy zainicjowali kampanię plakatową w Rzymie, opisując aborcję jako „kobietobójstwo”. Monica Cirinnà, senator z Partii Demokratycznej, która przygotowała projekt ustawy o związkach partnerskich, wezwała rzymską burmistrz Virginię Raggi do usunięcia „haniebnych” afiszy.

 

Za upowszechnieniem aborcji lobbują związek zawodowy CGIL i LAIGA (organizacja ginekologów popierająca prawo do aborcji), które argumentują, że „kobiety mają prawo do autonomii ciała”. Włochy zostały skrytykowane przez Radę Europy i ONZ w związku ze stwarzaniem „poważnych przeszkód w dostępie do bezpiecznej aborcji”.

 

Emma Bonino zaapelowała do włoskich kobiet, aby „nie przyjmowały swoich praw za pewnik”, mówiąc w 40. rocznicę wprowadzenia ustawy, że jest jeszcze długa droga do osiągnięcia sukcesu w sprawie upowszechnienia dostępu do aborcji na żądanie.

 

 

Źródło: thelocal.it

AS

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 413 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram