15 stycznia 2016

Właśnie dokonuje się przebudowa Unii Europejskiej. Wszystko dzięki kryzysowi imigracyjnemu

(Most nad Sundem widziany z Malmo (Øresundsbron). Fot. By zh:user:Mywood (Own work) [Public domain], via Wikimedia Commons)

3 stycznia o północy Szwecja przywróciła kontrole identyfikacyjne dla osób przekraczających granicę z sąsiedniej Danii. Dwanaście godzin później rząd duński ogłosił wprowadzenie kontroli na południowej granicy z Niemcami. Fabrizio Tassinari, ekspert w dziedzinie stosunków międzynarodowych twierdzi, że takie ruchy to znak, iż właśnie dokonuje się ważna przebudowa Unii Europejskiej.

 

Fabrizio Tassinari, wykładowca Duńskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i niemieckiego uniwersytetu Humboldta, uważa, że trudno nie docenić symbolicznego i politycznego znaczenia środków podjętych przez szwedzkie i duńskie władze. Most Öresund – łączący Danię i Szwecję – był fizyczną manifestacją Europy bez granic, w której mieszkańcy 26 różnych państw mogli się swobodnie przemieszczać. Teraz podróżni, w tym wiele osób codziennie dojeżdżających do pracy, musi po raz pierwszy od pół wieku zatrzymać się na granicy.

Wesprzyj nas już teraz!

 

„Kryzys uchodźców zmienił normy dopuszczalnych zachowań europejskich” – pisze Tassinari na łamach „Foreign Affairs”. Dodaje, że już prawie pięć lat temu, na początku tzw. Arabskiej Wiosny, Dania przedłożyła propozycję przywrócenia kontroli granicznych, ale natychmiast została zbesztana przez resztę Europy. Wówczas to najzacieklej interweniował belgijski premier Guy Verhostadt, mówiąc, że przywrócenie granic stanowiłoby „bardzo niepokojące zagrożenie dla istoty integracji europejskiej”. Przekonywał również, że „nie można zniweczyć tego, co udało się stworzyć w ciągu dziesięcioleci z korzyścią dla wszystkich obywateli UE”.

 

Guido Westerwelle, były niemiecki minister spraw zagranicznych, uspokajał eurokratów, że duńska propozycja została wycofana jeszcze tego samego dnia po jej zgłoszeniu. Dzisiaj jednak – pisze analityk – zamykanie granic staje się rutyną. Nawet Niemcy, które tak chętnie otwarły drzwi dla uchodźców syryjskich i azylantów z innych krajów, zaczynają przewartościowywać swoją „politykę otwartości”. We wrześniu ub. r. przywrócono tymczasowe kontrole graniczne, a w połowie października kanclerz Niemiec Angela Merkel złożyła historyczną wizytę w Turcji i zawarła umowę, zatwierdzoną przez całą UE, mającą na celu rozwiązanie problemu migracji poprzez tzw. szlak bałkański. Najważniejsze było ustalenie, że w razie nieuzyskania przez imigrantów azylu, będą oni musieli wrócić do Turcji.

 

Tassinari podkreśla, że obecnie każdy, kto podróżuje po Niemczech z łatwością dostrzeże, w jakim stopniu decyzje władz zmieniły naród i jego własną percepcję. Analityk dostrzega z jednej strony wzrost zaangażowania obywatelskiego na rzecz udzielenia pomocy uchodźcom – zgłasza się wielu wolontariuszy do pomocy władzom. Z drugiej – rośnie liczba krytyków polityki Merkel, nawet w jej własnym obozie, a skandaliczne incydenty molestowania seksualnego, którego masowo dopuścili się azylanci w Kolonii i innych miastach, oznaczają koniec niemieckiej nowej Willkommenskultur.

 

Zwolenników utrzymania integracji europejskiej niepokoją nie tylko zmiany w dyskursie europejskim wobec imigrantów, ale przede wszystkim – jak pisze ekspert – „gotowość państw europejskich do jednostronnej zmiany faktów na ziemi”. Decyzje są podejmowane na poziomie krajowym i, jak to się stało ostatnio w Szwecji oraz Danii, instytucje UE zostały po prostu postawione przed faktem dokonanym.

 

Nie ma się czemu dziwić, skoro instytucje te są po prostu nieprzygotowane do rozwiązania problemu uchodźców, czego przykładem jest system redystrybucji około 160 tysięcy azylantów. W tym momencie, Niemcy sami już przyjęli jakieś 800 tys. ludzi, a kraje UE do tej pory zdołały przesiedlić zaledwie 272 osoby. „W tym tempie” – jak słusznie zauważył przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker – „program potrwa do 2101 roku”.

 

UE jest rozdarta w sprawie swoich granic zewnętrznych. Państwa są zgodne, że w celu zachowania swobodnego przepływu osób w Europie, granice zewnętrzne UE muszą być chronione. Wiele jednak stolic europejskich nie chce rezygnować ze swoich prerogatyw na rzecz tworzonej nowej agencji unijnej FRONTEX, która miałaby zająć się ochroną granic. Niechęć do oddania kompetencji agencji unijnej w zakresie kontroli granicznej doskonale odzwierciedla spór, jaki istnieje wśród elit europejskich. Z jednej strony są siły, które domagają się przekazania jeszcze większej władzy Brukseli pod pretekstem utrzymania swobodnego przepływu ludzi i towarów. Z drugiej strony są ci, którzy wierzą, że bezpieczeństwo można zapewnić jedynie wskutek utrzymania suwerenności w rękach krajowych i odchodząc od integracji ponadnarodowej.

 

Ta druga opcja – pisze Tassinari – obecnie wygrywa w wielu krajach europejskich. Eurosceptycy już nie muszą walczyć z faktami, ponieważ kryzys uchodźców sprawił, iż ziściły się niektóre z ich najśmielszych przewidywań. Na naszych oczach właśnie odbywa się przebudowa UE.

 

Źródło: foreignaffairs.com, AS.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 735 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram