10 kwietnia 2019

Witold Gadowski dla PCh24.pl: Putin narzucił Polsce dwie narracje smoleńskie

(REUTERS/Ria Novosti/Pool/Alexei Nikolsky / FORUM)

Putin nie oddając Polsce wraku zachowuje się, przepraszam za porównanie, jakby cały czas stał z kijem nad klatką z psem. Od czasu do czasu uderzy tym kijem w klatkę przez co psa jedynie rozwścieczy. On po prostu, kiedy ma na to ochotę podgrzewa atmosferę życia politycznego w Polsce. A ponieważ w sprawie Smoleńska ma wszystkie argumenty w ręku, to chętnie je wykorzystuje. Dlatego też uważam, że to on narzucił Polakom smoleńskie narracje – mówi w rozmowie z portalem PCh24.pl Witold Gadowski, autor książki „Szlag trafił”.

 

10.04.2010-10.04.2019 – 9 lat od katastrofy smoleńskiej. Krótka piłka Panie redaktorze – CO WIEMY?

Wesprzyj nas już teraz!

Wiemy, że katastrofa miała miejsce i że zginęło w niej 96 osób. Wiemy, że według ustaleń tzw. komisji technicznej czy też zespołu Antoniego Macierewicza miał miejsce wybuch. Wiemy, że raport Anodiny jest nieprawdziwy. To samo wiemy o raporcie Millera. Nic poza tym.

 

Skoro raporty Anodiny i Millera są nieprawdziwe, to dlaczego do dzisiaj są jedynymi oficjalnymi dokumentami na temat przyczyn i przebiegu katastrofy smoleńskiej? Dlaczego nie ma innych państwowych publikacji na ten temat?

Nie wiem, dlaczego rząd Prawa i Sprawiedliwości nie stworzył żadnego dokumentu w tej sprawie. Jest to dla mnie całkowicie niezrozumiałe i nie do przyjęcia. Przez to karygodne zachowanie zarówno raport Anodiny jak i raport Millera są dzisiaj wykorzystywane propagandowo przeciwko Polsce i 96 ofiarom Smoleńska.

 

Czy Pana zdaniem doczekamy się kiedykolwiek państwowego raportu, który obaliłby tezy Anodiny i Millera?

Moim zdaniem przyjedzie nam na to jeszcze bardzo długo czekać i w dodatku nie możemy mieć 100-procentowej pewności, że się doczekamy, ponieważ widać wyraźnie, że główną rolę w tej sprawie zaczynają odgrywać, że tak to nazwę, czynniki zewnętrzne, których do końca nie rozumiem.

 

Co ma Pan na myśli?

Chociażby nadzwyczajną aktywność obcych służb. Przykro mi, ale więcej powiedzieć nie mogę.

 

Kiedy na początku 2018 roku Antoni Macierewicz przestał pełnić urząd szefa MON sugerowano, że stało się to, aby mógł poświęcić więcej czasu na wyjaśnianie przyczyn katastrofy smoleńskiej…

I co? Sprawa nie została wyjaśniona, a sytuacja wygląda tak jak już powiedziałem – wiemy, że samolot wyleciał i się rozbił pod Smoleńskiej i że zginęło 96 osób. Nic poza tym.

 

Chce Pan powiedzieć, że Antoni Macierewicz nie robi niczego konkretnego w tej sprawie?

Absolutnie nie! Pragnę tylko zauważyć, że jego skuteczność, przynajmniej jeśli chodzi o to, co dociera do opinii publicznej, jest co najwyżej taka sobie.

 

Czy Pana zdaniem coś jest przed nami zatajane?

Tak. Śledczy nie mówią nam wszystkiego co wiedzą.

 

Ale przecież tak robił poprzedni rząd. „Dobra zmiana” miała mówić nam tylko prawdę i dać nam tę prawdę…

„Dobra zmiana” miała zrobić wiele rzeczy i na tym zakończę tę kwestię.

 

Czy spodziewa się Pan w najbliższym czasie jakiegoś przełomu w sprawie katastrofy smoleńskiej, czy też nadal będziemy skazani na powtarzane niczym jakieś zaklęcie przez Jarosława Kaczyńskiego słów: „Jesteśmy coraz bliżej prawdy”?

Jedyne czego się spodziewam, to propagandowe przemówienia i wywołane przez Pana zaklinania rzeczywistości, że jeszcze tylko trochę, troszeczkę i wszystkiego się dowiemy, że prawda jest na wyciągnięcie ręki.

 

Na Miłość Boską! Blisko prawdy jesteśmy od kilku lat i jakoś nie umiemy do niej dojść!

 

Jak Pana zdaniem w najbliższych dniach zachowa się druga strona polskiej sceny opiniotwórczo-politycznej, czyli ci wszyscy, którzy popierają ustalenia MAK i Millera?

Jedyne na co ich stać to obśmiewanie i wyszydzanie ofiar, naukowców badających sprawę i tych wszystkich, którzy pamiętają. To jest ich jedyna broń.

 

Skąd jednak bierze się to obśmiewanie i wyszydzanie tego wszystkiego, co jest związane z katastrofą smoleńską?

Ponieważ kiedy nie ma się argumentów jedyną bronią jest wyśmiewanie i karykaturowanie poglądów przeciwnika, ubliżanie mu i poniżanie go niezależnie czy jest żywy czy martwy. Tak się dzieje zawsze, kiedy nie ma się przekonania, gdy służy się prawdzie.

 

Ale przecież katastrofa smoleńska to powód do chamskich i wulgarnych żartów nie tylko dla polityków, dziennikarzy i celebrytów…

Zwykli Polacy czerpią informacje z mediów. A w mediach mamy kłamstwa, manipulacje i chamstwo TVN-u. Kłamstwa, manipulacje i chamstwo „Gazety Wyborczej”. Kłamstwa, manipulacje i chamstwo powiązanych z nimi polityków oraz aktorów, piosenkarzy, sportowców, którzy są przedstawiani jako „eksperci” a ich zdanie niejednokrotnie zamyka jakąkolwiek dyskusję na temat katastrofy smoleńskiej. Wspomnę tylko nijakiego Dariusz Michalczewskiego, który w jednym z wywiadów o czymś zupełnie innym został zapytany o „czy był zamach w Smoleńsku”. Były bokser odpowiedział, że to jakieś brednie, które służą temu, aby ktoś, w domyśle PiS, zdobył władzę.

 

To wszystko odkłada się w świadomości widzów, czytelników, słuchaczy etc. Narracja cały czas jest emocjonalna, a powinna być racjonalna i faktograficzna. Nie dziwmy się więc, że mamy potem takie a nie inne efekty.

 

Chcę tutaj jednak podkreślić, że nie tylko tamta strona odwołuje się do emocji zamiast do faktów.

 

Dlaczego jednak „tamta strona”, jak to Pan powiedział, śmieje się z katastrofy smoleńskiej, a nie na przykład z katastrofy promu Estonia z 1997 roku, w której zginęło ponad 900 osób. Okoliczności tamtej tragedii również do dzisiaj nie zostały wyjaśnione… Czemu nie śmieją się z Bolesława Bieruta i jego do dziś niewyjaśnionej śmierci w Moskwie?

Ponieważ Smoleńsk należało obśmiać! Cała machina propagandowa miała unieważnić Smoleńsk, ponieważ obawiano się, że przez tę katastrofę, w której zginęli zarówno ludzie prawicy jak i lewicy odbuduje w Polsce wspólnotę. Zostaliśmy zasypani mnóstwem nieistotnych szczegółów. Opinia publiczna została zmęczona tematem, a przy pomocy m.in. argumentacji emocjonalnej i manipulacji. jedni Polacy zostali, przepraszam za wyrażenie, spuszczeni z łańcucha, aby zaatakować drugich.

 

Zrobiono to wszystko po to, żeby nie mówić o meritum sprawy. Smoleńsk miał zostać wyśmiany, wyszydzony i obrzydzony, a ludzie mieli mieć zakodowane w głowach niczym psy Pawłowa, że jak tylko usłyszą Smoleńsk, to mają się śmiać, przeklinać i rzucać wyzwiskami.

 

Ja nadal jednak nie rozumiem – co jest śmiesznego w tak strasznej tragedii?

Absolutnie NIC. Tragedią jest to, że ktoś się śmieje. To pokazuje w jakich czasach żyjemy i z jak obrzydliwą propagandą mamy do czynienia.

 

Jak to nic? Przecież ludzie się śmieją z ofiar Smoleńska…

Każde wydarzenie można przedstawić w takiej narracji, że stanie się ono groteskowe. Dzięki manipulacjom zastosowanym przez wymienione przeze mnie media, ofiary katastrofy smoleńskiej zostały obdarte z godności i odczłowieczone. Nie to niemożliwa do opisania nikczemność.

 

Jakie jest prawdopodobieństwo, że to właśnie Rosjanie, co sugeruje Pan w swojej książce „Szlag trafił” narzucili Polsce i Polakom dwie narracje: tę, że był to zwykły wypadek lotniczy i tę, że pod Smoleńskiem doszło do zamachu?

Ogromne, ponieważ wskazuje na to bardzo wiele faktów. Putin nie oddając Polsce wraku zachowuje się, przepraszam za porównanie, jakby cały czas stał z kijem nad klatką z psem. Od czasu do czasu uderzy tym kijem w klatkę przez co psa jedynie rozwścieczy. On po prostu, kiedy ma na to ochotę podgrzewa atmosferę życia politycznego w Polsce. A ponieważ w sprawie Smoleńska ma wszystkie argumenty w ręku, to chętnie je wykorzystuje. Dlatego też uważam, że to on narzucił Polakom smoleńskie narracje.

 

Czy oznacza to, że Polska nie ma żadnych argumentów, żeby odzyskać wrak i czarne skrzynki TU 154M i zakończyć to walenie kijem w klatkę?

Nie ma służb, nie ma dyplomacji, a co za tym idzie – nie ma argumentów. Państwo polskie jest na tak marnym poziomie, że nie jesteśmy w stanie zadbać o własne interesy chociażby w takim stopniu, jak kilkukrotnie mniejsza od Polski Holandia, która jednak wrak odzyskała.

 

Polsce się to nie udało i najprawdopodobniej już nie uda, ponieważ od początku sprawy mamy do czynienia z ogromem kłamstw i manipulacji począwszy od zastosowania dziwnego załącznika nr 13 Konwencji Chicagowskiej. Ta manipulacja okraszona strachem, dziwnymi grami służb trwa do dziś, a rozmowa o Smoleńsku stała się polem do rozgrywki politycznej i propagandowej. Ogromną rolę odebrały to obce służby, które podrzucały dziesiątki fałszywych tropów.

 

Ile przecież mieliśmy teorii smoleńskich? Przecież rozmnożyło ich się tak dużo, że samo ich wymienienie zajęłoby objętość książki telefonicznej począwszy od UFO, sztuczną mgłę, impuls elektromagnetyczny, strzał z czołgów, podmienienie samolotów. Można dzisiaj poznać każdą możliwą wersję z wyjątkiem tej prawdziwej.

 

Czy nie jest tak, że w całym tym smoleńskim zamieszaniu chodziło tak naprawdę jedynie o pomniki, a zwłaszcza pomnik Lecha Kaczyńskiego w Warszawie? Skoro został on wybudowany, to wyjaśnienie przyczyn katastrofy można zamieść pod dywan?

Byłoby to smutne, ale jeszcze smutniejsze jest to, że nie można tego wykluczyć, co potwierdza chociażby zadanie przez Pana tego pytania. Mam jednak nadzieję, że dopóki będą żyć ludzie, którym katastrofa smoleńska i ci, którzy w niej zginęli nie są obojętne, dopóty ta sprawa nie umrze, ponieważ czy to ja, czy portal PCh24.pl, czy wielu innych ludzi dobrej woli będziemy walczyć o prawdę. Boję się jednak, że jeśli nas zabraknie to walka o prawdę skończy się. Niewyjaśnienie Smoleńska lokuje Polskę w rzędzie państw wasalnych, kolonialnych i po prostu niepoważnych. Jeśli tak będziemy myśleć o własnym państwie, to poniesiemy klęskę.

 

Nie patrzmy na to, że pomniki zostały postawione, nie patrzmy na kolejne skwery, ulice, szkoły etc. im. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To prawda jest najważniejsza i to ona będzie najlepszym pomnikiem katastrofy smoleńskiej. Chciałbym, żeby ten pomnik powstał i będę o to walczył, dopóki będę żył.

 

Niezależnie od tego, jaka ta prawda będzie?

Niezależnie. My po prostu musimy ją znać!

 

Czy w Pana książce „Szlag trafił” znajdziemy przynajmniej część odpowiedzi na pytanie, co takiego stało się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem?

W książce przedstawiłem jedną z możliwych wersji.

 

Bardziej czy mniej prawdopodobną?

Opartą na niezmyślonych faktach i doświadczeniach. Czy jest ona bardziej czy mniej prawdopodobna – czas pokaże.

 

 

Dziękuję za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie