26 lutego 2018

Wielki Post – Wielka Łaska!

(PCh TV)

Oto minęła druga niedziela Wielkiego Postu. Do półmetka jeszcze daleko, ale czas nieubłaganie ucieka. Droga Krzyżowa nie kończy się na Golgocie, lecz na Zmartwychwstaniu, więc ani się obejrzymy, a czas umartwień ustąpi miejsca kolejnym świętom.

 

Dobry to czas, aby zadać sobie pytanie: co pozostanie we mnie po wielkopostnych umartwieniach? Co zrobiłem lub zrobię, aby ten czas wielkiej łaski wykorzystać? Ale może trzeba zacząć od mniej ambitnego pytania: czy w ogóle zauważyłem ten Wielki Post?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Umartwienia kiedyś i dziś

Wielu dzisiaj żyjących pamięta jeszcze czasy, gdy Wielki Post oznaczał dosłownie to co sugeruje nazwa: okres poszczenia, a więc przede wszystkim ograniczeń pokarmowych, zaczynający się na Środzie Popielcowej i trwający aż do Wielkanocy. Post w tym czasie był przede wszystkim ilościowy (jeden posiłek do syta i dwa mniejsze), a w środy, piątki i soboty, również jakościowy (niejedzenie mięsa). To już i tak było niewiele w porównaniu z dawniejszymi obyczajami. W wielu częściach Europy istnieją tradycyjne wielkanocne potrawy z gotowanymi jajkami. Gdyby zapytać się kogoś o te tradycje, zapewne odpowie frazesem: bo Wielkanoc to nowe życie, więc kojarzy się z jajkami. Tymczasem, chodziło o coś zupełnie innego: przez cały Wielki Post, nie wolno było jeść nie tylko mięsa, ale również nabiału i jajek. Mleko się nie zmarnuje, można z niego zrobić ser. A jak przechować jajka, które wszak kury znoszą niezależnie od postu? Proste: wystarczy je ugotować. Potem na Wielkanoc trzeba było jakoś te wszystkie jajka zużyć…

 

Oczywiście, Wielki Post nigdy nie ograniczał się do pokarmów. Czas nawrócenia to czas jałmużny, modlitwy, formacji, od najstarszych do najmłodszych: gdzieniegdzie zwyczaj nakazywał zabierać dzieciom zabawki na ten czas, a zamiast bajek, czytać im żywoty świętych. Dorośli również nie bawili się w tym okresie. Podobnie jak w Adwencie, nikt nie organizował zabaw w tym czasie. Że żaden ksiądz nie zgodziłby się udzielić ślubu w czasie postu, nie trzeba chyba dodawać.

 

Dziś, jeśli chodzi o wymogi czy obowiązki, katolikom z Wielkiego Postu zostały dwa dni postu jakościowego: Środa Popielcowa i Wielki Piątek. Do tego oczywiście zwykłe postne wymogi piątków. Pozostały, na szczęście, wielkopostne nabożeństwa oraz rekolekcje które w tym czasie są urządzanie w każdej parafii.

 

Po co ten Wielki Post?

Jednakże wymogi prawa kościelnego nie były łagodzone z myślą o tym, aby czas pokuty poszedł w zapomnienie: przeciwnie, liczono na to, że to co przestanie być obowiązkiem, będzie dalej praktykowane ze szczerej chęci. Niestety, wszystko wskazuje, iż większość ludzi w obliczu tak daleko idącej dobrowolności uznało, że wykonanie więcej niż tylko planu minimum to dla nich za dużo. I z resztą, po co? Zapytani o to, ludzie zwykle odpowiedzą, że przecież Bóg pragnie miłości, a nie ofiary, nieświadomi że miłość bez ofiary istnieć nie może. Wielki Post, im bardziej staje się dobrowolny, tym bardziej powinien stanowić dla nas wewnętrzne zobowiązanie. I bynajmniej tylko dlatego aby radośnie ofiarować Bogu coś z czego na co dzień korzystamy: również dlatego, że pokutne praktyki są korzystne dla nas samych.

 

Jakie korzyści? Unikając pewnych pokarmów, uczymy się je bardziej doceniać. Nie chodzi tylko o mięso. Jeśli pijasz, czytelniku, herbatę czy kawę zawsze słodzoną, spróbuj pić ją bez cukru. W niedzielę zaś, gdy post nie obowiązuje, zdziwisz się zauważając, że słodzona herbata jest słodsza niż kiedykolwiek wcześniej. Post otwiera nasze oczy, pozwala dostrzec niezwykłość tego co dla nas zwyczajne. Odkrywamy, że naprawdę mamy za co dziękować. Odkrywamy również, że potrafimy się wyrzec tego, co wydawało nam się tak oczywiste, że niemal konieczne. Ćwiczymy wytrzymałość. Osobiście, staram się w okresie Wielkiego Postu przynajmniej dwa tygodnie wytrzymać zupełnie bez jedzenia poza niedzielami. W ten sposób mogę docenić to że na co dzień nie brakuje mi jedzenia. Ale nie tylko. Każda podróż jest o wiele łatwiejsza do zaplanowania, gdy wyzwolimy się od tej dziwnej obsesji, która każe nam myśleć, że kilka godzin w pociągu bez kanapek to jakaś dramatyczna męczarnia.

 

Oczywiście, jest w tym również prozaicznie fizyczna korzyść: po okresie Bożonarodzeniowym, bardzo wielu z nas waży więcej niż zwykle. O tym nie warto myśleć za dużo, aby kwestie zdrowotne nie przysłoniły nam duchowych celów postu, ale fakt pozostaje faktem: kto prawdziwie pości, ten nie potrzebuje zaprzątać sobie głowy dietami czy odchudzaniem.

 

Nie tylko jedzenie!

Post zawsze był więcej niż tylko ograniczeniem pokarmów, i tak samo powinno być dzisiaj. Nawet dzisiaj, wielu katolików rezygnuje z oglądania telewizji w Wielkim Poście czy w Adwencie. Jest to naprawdę cenna praktyka, która nagle uwalnia nam wiele godzin na zajęcie się sprawami duchowymi, ale też codziennością: poświęcić więcej czasu bliskim, wykonać dodatkowe zajęcia w domu. Można jednak i warto, pójść dalej. Ironią jest pisanie tych słów z przeznaczeniem na internet, ale owszem: zrezygnuj z internetu! Ogranicz używanie go do absolutnego minimum, tylko to co faktycznie potrzebujesz.

 

W ubiegłym roku, kończyłem pisanie doktoratu. Termin zbliżał się nieubłaganie, i traciłem nadzieję, że jest to możliwe. Wtedy zaczął się Adwent, i powierzając sprawę Bogu, postanowiłem absolutnie odciąć się od każdej rzeczy, która mogła pozbawiać mnie czasu: filmów, owszem, ale właśnie też internetu. Przestałem codziennie poświęcać chwili na sprawdzenie wiadomości. Okazało się wówczas, że ta „chwila” nigdy nie była chwilą. Na świecie ciągle się coś dzieje, i kto przyzwyczai się do regularnego sprawdzania wiadomości, mógłby być niemile zaskoczony, gdyby na koniec dnia podliczył poświęcony na to czas. Ale czy można tak się odciąć od świata? Nie tylko można, ale naprawdę warto, choćby po to aby przemyśleć czy na co dzień kieruje nami chęć zgromadzenia wartościowej wiedzy, czy zwykła ciekawość.

 

Czy nie nazbyt często czujemy, że musimy wiedzieć o tym co powiedział który parlamentarzysta, albo o przebiegu jakichś tam wojen w Afryce? Niektórzy z nas, owszem, potrzebują wiedzieć takie rzeczy. Dla reszty, są to sprawy, na które godzi się poświęcić chwilę, ale ze świadomością, że jest to coś zbędnego. Problem jest właśnie wtedy, gdy co rusz sprawdzamy odruchowo wiadomości które są dla nas zupełnie bez znaczenia.

 

Nasi przodkowie o wydarzeniach na innych kontynentach, a nawet w Warszawie, dowiadywali się z kilkutygodniowym opóźnieniem: nie szkodziło im to. Powstrzymując się więc od sprawdzania pozornie pożytecznych informacji w internecie, możemy przeprowadzić rachunek sumienia i odkryć, ile faktycznie czasu poświęcamy na rzeczy niepotrzebne. Czasu, który często żałujemy swoim rodzinom, a czasami podbieramy pracodawcom. Jeśli potrafisz, czytelniku, poświęcić na wiadomości np. 15 minut dziennie, nie przejmuj się. Ale jeśli sam nie wiesz, ile czasu w ten sposób zużywasz, skorzystaj z Wielkiego Postu, aby właśnie to odkryć. I na koniec: proszę zauważyć, że pisałem tu wyłącznie o tych aspektach internetu które mają realną wartość. O Facebooku czy Twitterze nie wspominam. Apage…!

 

Gdy minie Wielki Post

Co więc pozostanie w nas po Wielkim Poście? Co uda nam się zmienić – nie pośród innych, ale w nas samych? Wielki Post powinien być dla nas czasem wielkiej Bożej łaski, gdy nawracamy się, przybliżamy się do Boga. Zmieniamy się. Aby to osiągnąć, musimy wyjść poza codzienność, zwłaszcza musimy odkrywać w sobie te cechy i nawyki które są dla nas tak naturalne, że zupełnie ich nie zauważamy. Dopiero wtedy zobaczymy siebie w prawdzie i zrozumiemy w jaki sposób drobne zmiany mogą nas do Boga przybliżyć.

 

Przede wszystkim zaś, zyskamy na pewności, że z Bożą pomocą, możemy się zmienić. Nic bowiem nie buduje motywacji i pewności siebie tak skutecznie, jak dobrowolne odrzucenie czegoś wartościowego, po to tylko aby udowodnić sobie, iż potrafimy i możemy obyć się bez tego. To zaś, że zrobimy to w Wielkim Poście, będzie dla nas zawsze znakiem, że nie my sami, lecz Bóg w nas działa. Abyśmy przełamując swoje ograniczenia, nie popadli w pychę…

 

Jakub Majewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram