28 lutego 2017

Michael Hesemann: Sakramentalna jedność Kościoła jest zagrożona

(fot. ANSA/CLAUDIO PERI/Forum)

Amoris Laetitia wymaga wyjaśnienia. Ci, którzy proszą o nie Ojca Świętego, działają z miłości do Kościoła. Ich potępianie jest poważnym błędem – uważa niemiecki historyk i publicysta, Michael Hesemann.

 

Niemiecki magazyn katolicki „The Cathwalk” rozpoczął w połowie lutego kampanię na rzecz poparcia papieża Franciszka wymierzoną przeciwko katolikom „tradycjonalistycznym” pod nazwą „#SineDubiis – Idziemy razem z papieżem Franciszkiem”. Pierwsza część tytułu wyraża sprzeciw wobec wszystkich, którzy patrzą krytycznie na obecny pontyfikat, a zwłaszcza na czterech kardynałów, autorów głośnych dubiów.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Na łamach ogólnoniemieckiego katolickiego dziennika „Die Tagespost” na kampanię odpowiedział znany w Niemczech i Polsce historyk i publicysta Michael Hesemann, wskazując, dlaczego nie może jej poprzeć. Autorzy akcji uważają, że dziś to właśnie wśród „tradycjonalistycznych” katolików dochodzi do wielkiej erozji wiary. Hesemann tłumaczy, że jest całkiem inaczej, a papieska adhortacja Amoris Laetitia rzeczywiście wymaga wyjaśnienia.

 

Autor podkreśla, że obecny pontyfikat przynosi wiele dobrego. Po pontyfikatach Jana Pawła II, „wielkiego misjonarza ludów i maryjnego mistyka” i Benedykta XVI, „genialnego teologa i kościelnego nauczyciela”, na tronie piotrowym zasiada „proboszcz globalnej wioski”, papież o szczególnie bliskim podejściu do ludzi. Franciszkowi za wiele rzeczy można i trzeba dziękować, pisze Hesemann, ale nie oznacza to bynajmniej, by obecny papież może uchodzić za nieomylnego we wszystkich kwestiach. „Żaden człowiek na świecie, także żaden papież, nie może być ekspertem w każdej dziedzinie, od klimatu po islam. I naturalnie żaden człowiek, również papież, nie jest chroniony przed tym, by słuchać niekiedy fałszywych doradców” – wskazuje publicysta.

 

„Kto nie jest z papieżem, nie jest z Bogiem, a kto chce być z Bogiem, musi być z papieżem” – cytuje Hesemann słowa siostry Łucji, która była świadkiem objawień fatimskich i dodaje, że „dlatego sympatyzuje zasadniczo z każdą akcją solidarności względem następcy Piotra”. Takie akcje nie mogą jednak zakładać „marginalizacji i dyskredytacji tych głosów kościelnych, a zwłaszcza (głosu – przyp.) czterech kardynałów, które stawiają pytania odnośnie Amoris Laetitia” – pisze.

 

Tymczasem tak jest właśnie z akcją #SineDubiis. Jak pisze Hesemann, troska o jasność ostatniej papieskiej adhortacji nie jest bynajmniej troską hipotetyczną. Nadużycie adhortacji to rzeczywiste zagrożenie, które może prowadzić – i prowadzi – do odmiennego traktowania kwestii rozwodników w nowych związkach w różnych krajach. „Rzeczywiście zachodzi potrzeba wyjaśnienia, tak, by uchować jedność sakramentalnej praktyki Kościoła. Jest absurdem wątpić w wierność papieżowi czterech kardynałów, którzy działali wyłącznie z miłości do Kościoła. Także Paweł pozwolił sobie na braterskie upomnienie Piotra, ze znanym pozytywnym sutkiem” – pisze Hesemann, zastrzegając zarazem, że nie chciałby zarzucać Ojcu Świętemu celowego milczenie na temat spornej sprawy.

 

W opinii autora akcja magazynu „The Cathwalk” wydaje nazbyt pochopny osąd i dokonuje „ogólnego potępienia konserwatywnych katolików, których w absurdalny sposób wrzuca się do jednego worka z Lutrem”. Tłumaczy, że celem konserwatywnych wiernych jest właśnie „ustrzeżenie Kościoła przed rozwodnieniem jego nauczania dokonywanym przez protestantyzujące idee”.

 

„Ubolewa się nad brakiem jasności, nad zbytnią spontanicznością retoryki, nad bagatelizowaniem islamu” – wskazuje Hesemann i jednocześnie podkreśla, że nikt nie zarzuca Ojcu Świętemu herezji. nie ma jednak mowy o zarzutach o herezję.

 

„Wzywam wszystkich katolickich publicystów do poszanowania całości papieskiego Urzędu Nauczycielskiego, a nie do wybierania rodzynek, które pasują jeszcze dobrze do obrazu świata niemieckiego mainstreamowego katolicyzmu, bo to jest nadużywaniem papieża. Franciszek nie potrzebuje klakierów, ale modlących się. Módlcie się za mnie – mówi (papież – przyp.) podczas każdej audiencji. Każdy z nas powinien wziąć to sobie do serca. Módlmy się więc za naszego papieża i nasz Kościół! […] Nie wolno marginalizować, oczerniać czy wykluczać nikogo, kto działa z troski i miłości do Kościoła i papiestwa” – kończy Hesemann.

 

Źródło: die-tagespost.de

Pach





Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 100 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram