31 października 2018

Obrońcy życia przypominają: irlandzki Kościół nie stanął jasno po stronie życia

(fot. Forum)

W Irlandii brakuje jednoznacznego głosu, jednomyślnego stanowiska ze strony wszystkich organizacji pro-life, że aborcja jest zła jako taka. Gdyby chociaż jeden biskup klarownie wypowiedział się w tej kwestii, wielu ludzi poszłoby za nim. Na pewno część społeczeństwa oczekuje takiego wyraźnego stanowiska, ale ono się nie pojawia – mówi Maria Madise, dyrektor Stowarzyszenia na rzecz Ochrony Dzieci Nienarodzonych (SPUC) oraz koordynator międzynarodowej koalicji organizacji katolickich Voice of the Family („Głos Rodziny”).

 

Jak doszło do tego, że Irlandia, postrzegana jako kraj tradycyjnie katolicki, w tak krótkim czasie wykonała zwrot o 180 stopni, w kierunku tego, co nazywamy cywilizacją śmierci?

Wesprzyj nas już teraz!

Drogę od niemal całkowitego zakazu zabijania nienarodzonych, do momentu, w którym prawna ochrona życia dzieci poczętych praktycznie nie istnieje, Irlandia przebyła w sposób wręcz gwałtowny. Mniej więcej w tym samym czasie nastąpiła legalizacja „małżeństw” jednopłciowych. Irlandia jest, niestety, pierwszym krajem w całej cywilizacji zachodniej, która obydwa te prawa wprowadziła nie poprzez decyzję władz, tylko poprzez wybór społeczeństwa. Nie znalazła się tam ani jedna siła polityczna, która stanęłaby w obronie dotychczasowego stanu. Wszystkie partie w bardzo radykalny sposób opowiedziały się za legalizacją aborcji. By nieco zilustrować sytuację: obecny premier jest zadeklarowanym, aktywnym homoseksualistą, minister odpowiedzialna za kwestie dzieci, młodzieży oraz edukacji, to aktywna lesbijka, jeszcze do niedawna pozostająca w formalnym związku z byłą zakonnicą. Takie są dzisiaj elity polityczne państwa, które jeszcze na początku lat 90. formalnie zakazywało kontaktów homoseksualnych.

 

Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Najważniejsza to wielki kryzys w lokalnym Kościele, połączony ze spadkiem zainteresowania Irlandczyków katolicką nauką. Biskupi nie są postrzegani przez ludzi jako wiarygodni. Ważnym powodem wspomnianego zwrotu jest po prostu upadek logiki, upadek logicznego myślenia. We wszystkich sondażach dotyczących tak zwanej aborcji i podobnych kwestii, ludzie powtarzają: „Ale ja nie chcę o tym słyszeć. Mnie to nie interesuje. Ja się domagam wolności dla kobiet i kropka”. Nie podejmują dyskusji z argumentami. Bardzo przykre w tym kontekście jest również milczenie biskupów. Kilka dni po referendum, kiedy – co smutne, ale prawdziwe – ludzie cieszyli się, świętowali na ulicach „sukces” legalizacji aborcji w pełnym zakresie, prymas Irlandii oficjalnie stwierdził, używając wprost sformułowania zaczerpniętego z dokumentów ONZ, że ma nadzieję, iż aborcja w Irlandii będzie legalna, bezpieczna i rzadka. Później dodał, iż słowa te zostały wyjęte z kontekstu, ale ich absolutnie nie cofnął. To wszystko, na co stać irlandzki Kościół.

 

Jak wygląda dzisiaj sytuacja obrońców życia w tym kraju?

Niestety, wiele organizacji pro-life, które bez pomocy władz czy Kościoła wykonały bardzo dobrą pracę, starając się przeciwstawić propozycji ustanowienia prawa do zabijania nienarodzonych, dzisiaj jest w rozsypce. Nie wiedzą co robić, jak zareagować, jak się zachować. Duża część poszła na kompromis, wdając się w dyskusję o tym, jak można aborcję ograniczyć, do którego miesiąca ciąży mogłaby być dozwolona – ósmego czy dziewiątego. Jednak nie tu leży istota rzeczy. Brakuje jednoznacznego głosu, jednomyślnego stanowiska ze strony wszystkich organizacji pro-life, że aborcja jest zła jako taka. Gdyby chociaż jeden biskup klarownie wypowiedział się w tej kwestii, wielu ludzi poszłoby za nim. Na pewno część społeczeństwa oczekuje takiego wyraźnego stanowiska, ale ono się nie pojawia. Dzisiaj Kościół irlandzki dyskutuje, zastanawia się, czy powoła komitet do spraw ochrony życia, czy go nie powoływać, a jeżeli tak, to w jaki sposób, i tak dalej. Nie ma z jego strony żadnego jasnego przekazu.

 

Dzisiaj największa presja skoncentrowana jest na Irlandii Północnej, która stanowi część Wielkiej Brytanii, ale cieszy się daleko posuniętą autonomią. Jest skrawkiem świata wciśniętym pomiędzy pozostałą, liberalną w kwestii zabijania nienarodzonych część Zjednoczonego Królestwa, a Irlandię, która właśnie „świętuje” pełną legalizację aborcji. Tymczasem w Irlandii Północnej jest ona dostępna tylko w przypadku zagrożenia życia i poważnego zagrożenia życia matki. Nielegalna jest nawet aborcja eugeniczna.

 

Jakie są przyczyny tak gwałtownego upadku autorytetu Kościoła w Irlandii? Czy skandale z nadużyciami obyczajowymi niektórych duchownych są tego zjawiska najważniejszym powodem?

Niewątpliwie mają one bardzo silny związek z kryzysem w Kościele. Trzeba zacząć od tego, że w ujęciu irlandzkim wiara jest zjawiskiem bardzo społecznym, wspólnotowym, obecnym bardziej pomiędzy ludźmi niż wewnątrz człowieka. Ten powszechny, oczywisty, naturalny dla wszystkich katolicyzm nie był wiarą bardzo pogłębioną. To jest wiara gorącego serca, często emocjonalna, a ponadto przyjmująca jako oczywistość to, co słyszy od Kościoła i jego przedstawicieli. Przyszedł jednak czas, w którym ten Kościół – jako instytucja, jako ludzie – w dużej mierze upadł, zawiódł, bo te skandale naprawdę wstrząsnęły społeczeństwem, szczególnie że wpisało się to w pewne tendencje światowe. Wcześniej Irlandczycy jakoś się przed nimi bronili a w tamtym momencie zobaczyli, że na ich własnym podwórku, wewnątrz Kościoła dochodziło do rzeczy strasznych. Wiara – powszechna, ludowa, w dużej mierze oparta na zaufaniu do duchowieństwa (a nie na odwiecznej nauce Kościoła) – zachwiała się dramatycznie. Jeżeli zaś nie ma wiary, to nie ma ochrony rodziny, nie ma ochrony małżeństwa. To wszystko nie ma się na czym oprzeć. Oczywiście, są i pozostaną grupy i osoby, które nadal będą w tradycyjny sposób postrzegać rodzinę po kryzysie wiary. Jednak na dłuższą metę nie ma w tej mierze na co liczyć, bo zachwiały się fundamenty.

 

Rozmawiał Roman Motoła

 

Stowarzyszenie na rzecz Ochrony Dzieci Nienarodzonych (Society for the Protection of Unborn Children) jest organizacją świecką. Zabiega o ochronę życia posługując się argumentami nie religijnymi, lecz naukowymi czy etycznymi.

 

Voice of The Family („Głos Rodziny”) to z kolei organizacja ściśle katolicka. Działa na rzecz życia, małżeństwa i rodziny, odwołując się do nauczania Kościoła.

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie