Ultralewicowy polityk Bernie Sanders zwyciężył w prawyborach Partii Demokratycznej w stanie Nevada. Jego wygrana sprawiła, że jest głównym kandydatem do zwycięstwa w prawyborczym wyścigu i reprezentowania Demokratów w wyborczym starciu z prezydentem Donaldem Trumpem.
„Właśnie wygraliśmy prawybory w Nevadzie. Ten oddolny ruch jest nie do zatrzymania. Razem wygrajmy nominację Demokratów, pokonajmy Trumpa i zmieńmy kraj” – napisał na Twitterze Bernie Sanders. Jak wynika ze wstępnych wyników prawyborów, poparcie lewicowemu senatorowi udzieliło około 40 proc. wyborców Partii Demokratycznej. Nevada to trzeci kolejny stan, w którym wygrywa blisko 80-letni polityk. „W Nevadzie właśnie stworzyliśmy wielopokoleniową, wielorasową koalicję, która nie tylko wygra w Nevadzie, ale zmieni ten kraj” – powiedział Bernie Sanders.
Wesprzyj nas już teraz!
W tegorocznych prawyborach Bernie Sanders zwyciężył także w stanach Iowa oraz New Hampshire, zdominowanych przez lewicowy elektorat. Zupełnie inna sytuacja była w Nevadzie, gdzie duża część społeczności to latynosi. Jak wynika z sondaży, Sanders cieszy się jednak dużą sympatią w gronie latynoskich wyborców, bowiem może liczyć na poparcie na poziomie 53 proc. Badania wskazują, że wyborcy Demokratów w Nevadzie domagają się gruntownej przebudowy systemu ubezpieczeń zdrowotnych.
Jak wynika z dotychczasowych głosowań, faworytem do uzyskania nominacji Partii Demokratycznej jest Bernie Sanders. Jednak w wyścigu wciąż liczą się co najmniej dwaj inny kandydaci. Były wiceprezydent Joe Biden jest zdania, że pomimo porażki w stanie Nevada, jego szanse wciąż są duże i wkrótce wygra wybory. Także Pete Buttigieg nie może tracić nadziei na zwycięstwo. Aktualnie jego poparcie plasuje się na poziomie 18 proc.
Kluczowym momentem rozgrywki będzie jednak 3 marca, gdy odbędą się prawybory w kilkunastu stanach. Dzień ten określany jest jako tzw. „super wtorek”. Eksperci wskazują, że wciąż szanse na nominację ma biznesmen i miliarder Michael Bloomberg, który wówczas oficjalnie dołączy do wyścigu.
Prawybory w Partii Demokratycznej potrwają jeszcze kilka miesięcy, bowiem oficjalnie partia wybierze swego kandydata podczas konwencji w lipcu. Z kolei wybory prezydenckie zaplanowano na 3 listopada. Wówczas przedstawiciel Partii Demokratycznej zmierzy się z prezydentem Donaldem Trumpem, który niedawno otrzymał oficjalną nominację Partii Republikańskiej.
Przypomnijmy, że Bernie Sanders jest m.in. zwolennikiem aborcji. Pod koniec zeszłego roku podczas jednego z wystąpień podkreślał, że mężczyźni w USA powinni promować „prawo” do zabijania dzieci nienarodzonych, a także wspierać kobiety, które chcą dokonać aborcji, także tej późnej.
„Zrozumcie, że kobiety kontrolują swoje własne ciała, a nie politycy” – mówił lewicowy senator ze stanu Vermont. „Jeśli kiedykolwiek w historii Ameryki mężczyźni w tym kraju będą musieli stanąć z kobietami, to jest ten moment” – mówił.
Poglądy Sandersa na temat aborcji należą do najbardziej radykalnych ze wszystkich kandydatów na prezydenta, chociaż wszyscy kandydaci popierają nieograniczone aborcje, finansowane przez podatników. We wrześniu podczas szczytu klimatycznego w CNN, Sanders poszedł jednak dalej. Stwierdził, że większa liczba aborcji byłaby dobrym środkiem kontroli populacji.
Sanders mówił także, że godzi się ze stwierdzeniami wskazującymi, że planeta nie jest w stanie utrzymać wzrostu demograficznego, a „wzmocnienie pozycji kobiet i edukacja w ograniczaniu populacji wydają się rozsądne”. Polityk dodał, że popiera kobiety zdolne do „kontrolowania własnego ciała” i dokonywania aborcji.
Źródło: onet.pl, Bloomberg.com, LifeNews.com, PCh24.pl
WMa