7 października 2019

Uległość katolików wobec Chińskiego Smoka? Pius XII przed tym przestrzegał!

(Zdjęcie ilustracyjne. Fotograf: ALY SONG / Archiwum: Reuters / FORUM)

7 października 1954 Ojciec Święty Pius XII opublikował encyklikę Ad Sinarum Gentem – O Ponadnarodowości Kościoła. Dokument stanowił papieską odpowiedź na niesłabnące prześladowania Kościoła w Chinach. Papież odrzucił oskarżenia, jakoby Kościół godził w tamtejszą kulturę i wzywał katolików z Państwa Środka do wytrwania w jedności z Rzymem. To nauczanie papieskie pozostaje aktualne w świetle zawartego przez Watykan za pontyfikatu papieża Franciszka porozumienia watykańsko-chińskiego – aktualne jak nigdy dotąd.

Pius XII w encyklice Ad sinarum gentem wezwał do szacunku wobec osiągnięć, cywilizacyjnego splendoru oraz dorobku literackiego Państwa Środka. Podkreślił zarazem, że naturalne cnoty Chińczyków uległy udoskonaleniu za sprawą Ewangelii. Wezwał też do posłuszeństwa zarówno władzom świeckim, jak i duchownym, jednak podkreślił, że wierność Stwórcy musi znaleźć się na pierwszym miejscu. Boga należy słuchać bardziej niż ludzi! Analogicznie nauczał w sprawie zwyczajów dalekowschodniego państwa. Czy Kościół działający w Chinach powinien się do nich dostosować? Tak – jeśli tylko są możliwe do pogodzenia z prawem Bożym i naturalnym. Nie – jeśli przeciwko nim wykraczają.

Ojciec Święty nie żywi wątpliwości, że „ludzie sprawujący władzę świecką nie mogą atakować praw i konstytucji kościelnej hierarchii”, gdyż kłóciłoby się to z Wolą Bożą. Przy tych słowach powołał się papież na dokumenty Soboru Trydenckiego i Soboru Watykańskiego I. Jednocześnie autor encykliki skrytykował dążenia Chińczyków do ustanowienia własnego Kościoła narodowego i pochwalił hierarchów wiernych Watykanowi.

Wesprzyj nas już teraz!

Biskup Rzymu podkreślił, że nie istnieje możliwość stworzenia specjalnego chińskiego Kościoła narodowego, gdyż Wspólnota katolicka cechuje się uniwersalnością. Czy jednak w postulowaniu jedności z Watykanem nie chodzi o politykę bądź inne doczesne interesy? Nie – gdyż stawką jest sama wiara!

Warto pamiętać, że uniwersalność (powszechność) to jedno z czterech znamion Wspólnoty katolickiej. Mówimy wszak „wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”. Dążenia do nadania temu ostatniemu jakiegoś szczególnie narodowego charakteru kłócą się z uniwersalnością. Często wyrastają z narodowej dumy. Pius XII szanuje narodowe odrębności, jednak podkreśla, że Kościół, jako instytucja przekraczająca doczesność wykracza ponad najwspanialsze nawet przejawy ludzkiej cywilizacji.

Krytyk mógłby próbować wiązać niechęć Piusa XII do układania się z Chińczykami z rzekomą papieską pychą czy interesownością. Twierdzenie takie byłoby na pierwszy rzut oka sensowne, jednak przy bliższym spojrzeniu okazałoby się absurdem. Wszak katolikom byłoby łatwiej dogadać się jakoś z chińskimi władzami podzielić sfery wpływów i nie musieć znosić prześladowań.

Kościół jednak uczynić tego nie może – podkreślił Pius XII – gdyż ogranicza go jego święta nauka. Konszachty z Chińczykami, rezygnacja z uniwersalizmu w imię stworzenia czegoś w rodzaju „Kościoła narodowego” polepszyłyby zapewne doczesny los chińskich duchownych i świeckich oraz poprawiły reputację Piusa XII w oczach Chińczyków, jednocześnie jednak oznaczałyby poniżenie katolickiej Prawdy przed chińskim Czerwonym Smokiem. Per analogiam pierwsi chrześcijanie odmawiając zapalenia kadzidła przed posążkiem Cezara, nie kierowali się pychą, lecz troską o Boże nakazy. Prościej byłoby im zgodzić się na uznanie Chrystusa za jedno z wielu bóstw, jednak wiedzieli, że dopuściliby się wówczas bluźnierstwa. Wskutek swej niezłomnej postawy ponieśli cierpienia i śmierć, jednak pomagało im przeświadczenie, że cierpią tylko tymczasowo – bo w wymiarze doczesnym – a czeka ich szczęśliwa wieczność.

Porozumienie z Chinami
W świetle stanowiska Piusa XII – podobnie jak zresztą „Listu do katolików w Chinach” Benedykta XVI (z 2007 roku) – podpisane 22 września 2018 roku „prowizoryczne porozumienie” watykańsko-chińskie budzi tym większe wątpliwości. Nie znamy tu szczegółowej treści z racji niejawnego charakteru ugody. Jak jednak podał jezuicki magazyn „America”, oznacza ona zgodę na udział chińskich władz w wyborze biskupów, przy czym papież – zgodnie ze swymi zapewnieniami – zachowa swe ostatnie słowo. Porozumienie zakładać ma też przyjęcie do wspólnoty katolickiej siedmiu biskupów wyświęconych bez zgody Watykanu.

Umowę watykańsko-chińską niejednokrotnie krytykował emerytowany arcybiskup Hongkongu kardynał Józef Zen, a także kardynał Leo Raymond Burke. W opinii tego drugiego doszło wręcz „zdrady męczenników i wyznawców”. Amerykański purpurat skrytykował przekazanie części władzy dotyczącej mianowania biskupów w ręce chińskie – podkreślił, że tego typu zaszczytu nie doznaliby przedstawiciele władzy świeckiej w innych krajach.

Współczesne Państwo Środka a Pius XII
Warto podkreślić, że mowa o pierwszym chińsko-watykańskim porozumieniu odkąd komuniści objęli władzę w Państwie Środka (co wydarzyło się w 1949 roku). Encyklika Piusa XII powstała w 1954 roku, a Chiny od tej pory znacząco się zmieniły. Czy nie oznacza to zatem, że słowa Piusa XII są już nieaktualne?

Cóż – niewątpliwie w ostatnich dekadach Chiny dokonały liberalizacji gospodarczej i podziwu godnego wzrostu gospodarczego. Dzięki niezwykłej pracowitości i dyscyplinie osiągnęły pozycję drugiej co do wielkości gospodarki światowej. Z uwagi na dopuszczenie prywatnej przedsiębiorczości trudno mówić o Chinach jako o państwie ortodoksyjnie komunistycznym.

Z drugiej jednak strony Chińczycy wciąż starają się przyznać do myśli Karola Marksa. W maju 2018 roku prezydent Chin Xi Jinping przewodniczył dwutygodniowej sesji upamiętniającej Karola Marksa. Uczestniczyli w niej obowiązkowo najwyżsi urzędnicy państwowi. Dla szerszej publiczności zaprezentowano złożony z pięciu epizodów show edukacyjny. W przemówieniu z 4 maja w Wielkiej Hali Ludu Xi Jinping bronił prawdziwości marksizmu. Obiecywał jednocześnie dostosować go do chińskiej rzeczywistości. Nie dziwi więc, że główny chiński ideolog Wang Huning określił myśl Xi Jinpinga mianem marksizmu XXI wieku. Co więcej, Chińczycy sfinansowali pomnik Karola Marksa w Trewirze, miejscu urodzenia „Manifestu Komunistycznego” – podawał CNN.

„Marksizm-Xi Jinpingizm” różni się jednak od siermiężnej „komuny” znanej z PRL. Wykorzystuje bowiem najnowsze technologie do kontroli obywateli i modyfikacji ich zachowania. Chiński system oceniania ludzi zostanie wprowadzony ostatecznie w 2020 roku, jednak w znacznej mierze działa już teraz. Służy kontrolowaniu postawy obywateli i ich wydajności. „System ten jest pierwszym odkrytym modelem powszechnej inwigilacji i analizy big data” – zauważa Joachim Snoch [komputerswiat.pl]. Chodzi w nim o zbieranie danych dotyczących aktywności Chińczyków w internecie, płacenia podatków, spłaty kart kredytowych, a także przestrzegania przepisów czy działalności dobroczynnej. Analiza wielkich zbiorów danych służy rozdzielaniu kija i marchewki. Kredyt lub jego odmowa; bilet lotniczy lub jego brak et cetera – coraz więcej spraw zależy od punktacji w kredycie społecznym.

Niewesoła – co szczególnie istotne w dyskusji nad porozumieniem – jest także sytuacja chińskich chrześcijan. Świadczy o tym choćby ranking sporządzony przez organizację Open Doors. Chiny znajdują się na 27. miejscu wśród krajów najbardziej prześladujących chrześcijan. Oznacza to wzrost o – bagatela – 16 pozycji w porównaniu z poprzednim rokiem! Pogorszenie oceny Państwa Środka to „[…] jeden z największych skoków Chin w badaniach; jest on odzwierciedleniem rosnącej liczby incydentów i zwiększenia presji odczuwanej przez wszystkie kościoły, niezależnie od tego, czy są one powiązane z rządem, czy nie” – czytamy na Opendoors.pl.

Porozumienie chińsko-watykańskie budzi więc wątpliwości z powodu nauczania papieskiego – zwłaszcza Piusa XII i Benedykta XVI. Co więcej, mowa tu o nauczaniu wciąż aktualnym; tym bardziej że chińska rzeczywistość nie zmieniła się na tyle, by uznawać Chiny za normalne praworządne państwo. Wiele wskazuje na to, że Chiński Smok – podobnie jak smok z Janowej Apokalipsy – zamierza pożreć Dziecię Niewiasty. Jednak w ostatecznym rozrachunku i jeden i drugi poniosą sromotną klęskę.

 

 

Marcin Jendrzejczak

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie