23 lutego 2016

Ukraińska lekcja realpolitik

(Lukasz Dejnarowicz / FORUM )

Ukraina jest ważnym studium przypadku. Ekonomicznie i politycznie. Jej obecne położenie ukazuje w jasnym świetle skutki polityki zagranicznej i gospodarczej całkowicie niedopasowane do realiów. Części ukraińskiego społeczeństwa zamarzyła się mianowicie wolność i niezależność od dotychczasowego protektora – Rosji. Piękna idea.

Wydawało się nawet przez chwilę, że Ukraińcom szczęście sprzyja. Począwszy od zimy 2013r. w kierunku Kijowa z różnych stron popłynęło wsparcie – bynajmniej nie tylko werbalne – a świetnie zorganizowana straż Majdanu utrzymała pod kontrolą kluczowy strategicznie i propagandowo plac w samym środku Kijowa, przez kilka miesięcy raz po raz odpierając szturmy Berkutu. Ostatecznie Ukraińcy zdołali doprowadzić do wypędzenia z kraju niepopularnego wśród manifestantów  prezydenta, udało się go nawet skompromitować pokazując w telewizji przepych, w jakim żył przez ostatnie lata. W tym momencie pomysł na wolną Ukrainę jakby się skończył. Rozpoczęła się faza pobożnych życzeń, które w polityce zagranicznej kończą się niestety najczęściej tak samo – bolesnym rozczarowaniem.

Wesprzyj nas już teraz!

Państwo, które z jakiegoś powodu pretenduje do grona krajów prowadzących samodzielną politykę, tj. tworzących suwerenne ośrodki decyzyjne w swoich granicach musi opierać się na silnych podstawach. Podstawy te tworzą determinacja narodu tworzącego państwo i kapitał. Kapitał pochodzić może z różnych źródeł, które można podzielić na dwie grupy – wewnętrzne i zewnętrzne. Źródłem kapitału przyporządkowanemu pierwszej z tych grup mogą być dostępne surowce naturalne, zwłaszcza źródła energii (casus krajów Zatoki Perskiej), dostępna technologia (casus Izraela, czy Japonii), ziemia, kwalifikacje siły roboczej, czy zakumulowany kapitał z lat poprzednich (Europa zachodnia) i inne (dziś na przykład źródłem kapitału może być turystyczna atrakcyjność terenu). Kapitał pochodzący ze źródeł zewnętrznych to oczywiście kredyt.

Próba stworzenia państwa bez uwzględnienia źródeł kapitału w dostatecznej ilości to recepta na stworzenie państwa upadłego, w optymistycznej wersji – bantustanu. Kapitał jest niezbędny do utrzymania bezpiecznych granic (wojsko), do utrzymania aparatu państwowego (administracja, wszelkie służby), do podnoszenia wykształcenia i kwalifikacji zawodowych uczestników rynku pracy. Wreszcie, kapitał jak magnes przyciąga kapitał. Myśl technologiczna napędza inwestycje. Te przekładają się na zwiększenie zatrudnienia i podniesienie średniego poziomu zamożności, co ponownie przekłada się na podniesienie poziomu oświaty, kwalifikacji zawodowych i poziomu technologicznego. Raz jeszcze, paliwem i smarem napędzającym podobne mechanizmy i pozwalającym im działać sprawnie i bezawaryjnie jest właśnie kapitał.

Rzecz jasna, kapitał to tylko jeden z metali, jakie tworzą amalgamat państwowy. O sile tego amalgamatu i jego trwałości stanowią jeszcze inne metale wchodzące w skład stopu. Są to narodowe wartości i motywacje, płynące z różnych źródeł, które ja tutaj nazywam determinacją. Jeśli determinacji brak, ekonomiczny kolos upada. Przykładem schyłek I Rzeczypospolitej (choć tu i kapitał mocno był nadszarpnięty). Podobnie, jeśli determinacja wyrodnieje, czego dowodem los III Rzeszy. Jeśli determinacja jest zdrowa i niezłomna, wtedy bywa, że rekompensuje nawet poważne braki kapitałowe, czego przykładem odrodzenie się państwowości polskiej w ogniu powstań wielkopolskiego, śląskich i wojny polsko-bolszewickiej.    

Z reguły młode państwa nie dysponują u swego zarania dużą ilością  kapitału. Można go zgromadzić olbrzymim wysiłkiem społecznym nawet w dobie największego kryzysu, czego dowodem budowa polskiego przemysłu w czasach II RP. Bywa jednak, że jedynym wyjściem na dokapitalizowanie gospodarki jest finansowanie zewnętrzne. W takiej sytuacji oczywiście idea „niepodległości”, „niezależności”, etc. staje się tylko pobożnym życzeniem. Pozostaje co najwyżej wybrać sobie kieszeń, z której można będzie czerpać, korzystając z przychylności pożyczkodawcy. I w takiej właśnie sytuacji znajduje się zdecydowana większość państw na świecie. Pozbawione źródeł kapitału, bądź skutecznie od nich odcinane – niekiedy przez całe dekady i dłużej – by przetrwać lub trwać w spokoju zmuszone są szukać schronienia w cieniu swoich bogatszych, lepiej zorganizowanych protektorów, płacąc za bezpieczeństwo rezygnacją z suwerenności. Po II wojnie światowej istniały dwie potęgi narzucające innym swoją wolę i wizję świata – USA i ZSRR. Ostatnich 25 lat to czasy pax americana, czyli okres niezaprzeczalnej dominacji politycznej i kapitałowej USA praktycznie na całym globie. Niezależność od polityki USA w tym czasie bywała ryzykowna, a kosztowna była zawsze. Przykładem niezależnego kraju idącego w tym czasie pod prąd amerykańskiej polityki był Iran. Wyszydzany, izolowany, fizycznie niszczony przez całe dekady, kraj ajatollahów, bogaty w kapitał i zdeterminowany, przetrwał, choć pokazał, jaką cenę trzeba zapłacić za suwerenność.

Dziś pax americana się kończy, w wielu miejscach na świecie odsłaniając próżnie bezpieczeństwa, co prowokuje kolejne państwa do podejmowania raz za razem próby przejęcia odpowiedzialności za swoje sprawy. „Sprawdzam” dziś mówią Rosjanie, Chińczycy, Niemcy, sunniccy muzułmanie w Państwie Muzułmańskim. „Sprawdzam”, jak się zdaje, ustami P. Szydło mówi dziś Polska. 2 lata temu „sprawdzam” powiedziała Ukraina.

W 2013r. Ukraina wypowiedziała posłuszeństwo rosyjskiemu kapitałowi. Z Rosji pochodziły surowce energetyczne potrzebne do zasilania ukraińskiego przemysłu ciężkiego i do ogrzewania ukraińskich domów. W Rosji znajdowały się rynki zbytu dla ukraińskich produktów. Sercem ukraińskiej gospodarki był Donbas z jego kopalniami i hutami. Dziś większość z tego nie jest już udziałem Ukrainy. W wyniku swojego „sprawdzam” Ukraina została odcięta od większości swoich dotychczasowych źródeł kapitału bez konkretnej szansy na znalezienie innych. Ukraina powiedziała zatem w tej rozgrywce „sprawdzam”, mając w garści blotki, licząc najwyraźniej na rosyjski pas. Rosja tymczasem podbiła stawkę.

Trudno powiedzieć, jaki plan mieli ci, których do władzy wyniósł Majdan. Czym chcieli zastąpić rosyjski kapitał, skoro o własnym nie mogło być mowy? Być może chodziło o skuszenie Niemców perspektywą udziału w ponad czterdziestomilionowym rynku? Może gdzieś, na jakimś korytarzu usłyszeli amerykańską deklarację o chęci podjęcia „aktywnych działań w regionie”? Okazało się jednak, że Niemcy mają dziś więcej niż kilka powodów, by nie podejmować jakichkolwiek kroków narażających na szwank ich poprawne stosunki z Moskwą. A Stany Zjednoczone? Cóż, dopiero po wyborach rozstrzygną chyba dylemat, czy uczynić Ukrainę na powrót wasalem Rosji, czy zamienić jej stepy w poligon.

Dziś Ukraina jest gospodarczym zombie. Wciąż trwa, ale jej kondycja budzi raczej lęk i obawy, niż nadzieje. W oczekiwaniu na decydujący ruch – amerykańską pomoc lub rosyjską ofensywę – chwieje się na nogach.

 

Dług zagraniczny brutto (sektora publicznego i prywatnego) Ukrainy w latach 2013–2015, wartość w mld USD i udział w % PKB na koniec okresu. Źródło: Narodowy Bank Ukrainy (NBU), za OSW

Państwo ukraińskie jest de facto bankrutem. Nie dalej jak w grudniu 2015r. okazało się niezdolne do spłaty Rosji zadłużenia w wysokości 3 mld USD, jakie zaciągnięte zostało jeszcze w czasach rządów prezydenta Janukowycza. Władze Międzynarodowego Funduszu Walutowego musiały nie lada się nagimnastykować, żeby tak zmienić swoje procedury, aby wciąż móc wypłacać Ukrainie tzw. „środki pomocowe” (dotychczasowe procedury przewidywały blokadę wypłat środków pomocowych państwom, które nie spłacają swoich zobowiązań względem innych państw). Szacuje się (Bank Światowy), że w 2015r. PKB Ukrainy mógł skurczyć się o 12% (2014r. – spadek o 6,8%; dziś PKB Ukrainy Bank Światowy szacuje na ok. 132 mld USD, czyli ponad 500 mld PLN, tj. mniej niż 1/3 PKB Polski). Od końca 2013r. ukraińska hrywna straciła ok. 70% swojej wartości, co przekłada się na wzrost inflacji oraz na gwałtowny wzrost kosztów obsługi zadłużenia zagranicznego. Zgodnie z prognozami Banku Centralnego Ukrainy poziom inflacji w 2015r. miał wynosić ok 46%, a zgodnie z danymi Ośrodka Studiów Wschodnich w maju 2015r. poziom zadłużenia zagranicznego brutto wyniósł 109,8%.

Głównymi wierzycielami Ukrainy (dalej dane OSW)  są członkowie finansowej międzynarodówki pod postacią Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego oraz Komisji Europejskiej, a także – na znacznie mniejszą skalę – instytucji prywatnych, takich jak CitiBank, czy Chase Manhattan. Tak ukształtowana grupa wierzycieli nie jest dla Ukraińców dobrą wiadomością. Terapia szokowa stosowana przez MFW i BŚ wobec tych, którzy znaleźli się w na tyle trudnej sytuacji, żeby prosić te instytucje o pomoc składa się z trzech elementów – drakońskich cięć budżetowych, restrykcyjnej polityki monetarnej oraz liberalizacji handlowej i kapitałowej gospodarki. Skutkiem wdrożenia podobnych zaleceń (w przypadku Ukrainy – w warunkach wojennych) bywa najczęściej skokowy wzrost zadłużenia kraju, ograniczenie siły nabywczej jego obywateli oraz zaniżenie wartości funkcjonujących na rynku przedsiębiorstw poddawanych presji prywatyzacyjnej. Efektem finalnym jest wywłaszczenie w znacznym stopniu danego kraju ze stanu posiadania własnych zasobów na rzecz podmiotów zagranicznych.

Mając na względzie czynniki wewnętrzne i zewnętrzne, można chyba założyć, że instytucje międzynarodowe zapewniają już nie tylko wypłacalność, ale i płynność finansową ukraińskiego rządu. Wszystko to nie przesądza jednak wcale o losie Ukrainy. Przesądza natomiast o tym, że decyzje o jej przyszłości zapadać będą daleko od Kijowa. Marzenie o suwerenności kilku ukraińskich optymistów rozbiło się o lodową ścianę rzeczywistości. Samostijną ojczyznę Ukraińcy mogą ucałować na pożegnanie.     

Płynie stąd lekcja dla Polski. Przy braku własnego zaplecza kapitałowego należy bardzo ostrożnie porzucać dotychczasowych sponsorów i jeszcze ostrożniej dobierać sobie nowych. Bolesna prawda jest taka, że kołdra zwana suwerennością jest wąska i krótka i z pewnością nie starczy jej dla wszystkich. Utkana jest ona z kapitału a przeplatana ludzką determinacją. Kto ma dość jednego i drugiego będzie decydował o sprawach innych. Reszta będzie słuchać. Do następnego rozdania.      

 

Ksawery Jankowski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie