28 maja 2015

W spotkaniu na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim udział wzięło około 50 osób, w tym biskupi, teologowie i przedstawiciele mediów. Biskupi uczestniczący w tajnej naradzie chcą przekonać ojców synodalnych do zaakceptowania związków osób tej samej płci! Przeczytaj analizę „National Catholic Register”.

 

W poniedziałek na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie odbyło się jednodniowe spotkanie – otwarte wyłącznie dla wybranych osób – poświęcone promocji „innowacji duszpasterskich” na zaplanowanym na październik Synodzie Biskupów. Na zaproszenie przewodniczących konferencji episkopatów Niemiec, Szwajcarii i Francji – kardynała Reinharda Marxa, biskupa Markusa Büchela i arcybiskupa Georgesa Pontiera – w zebraniu udział wzięło 50 uczestników, w tym biskupi, teologowie i przedstawiciele mediów. Jednym z głównych tematów dyskutowanych za zamkniętymi drzwiami było to, jak Kościół mógłby lepiej podchodzić do stałych związków osób tej samej płci i – według pojawiających się doniesień – nikt nie sprzeciwił się uznaniu takich związków przez Kościół za ważne.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Uczestnicy mówili także o potrzebie „rozwinięcia” kościelnego nauczania w kwestii ludzkiej seksualności. Nie mówili jednak o teologii ciała nauczanej przez Jana Pawła II, a o rozwinięciu „teologii miłości”. Jeden szwajcarski prałat roztrząsał „znaczenie popędu seksualnego człowieka”, z kolei inny uczestnik spotkania, mówiąc o udzielaniu Komunii świętej rozwodnikom, pytał: „jak moglibyśmy im jej odmawiać? Jakby to miała być kara dla ludzi, którzy przeżyli porażkę i odnaleźli nowego partnera, z którym rozpoczynają nowe życie?”. Marco Ansaldo, reporter włoskiego dziennika „La Repubblica” uczestniczący w spotkaniu, stwierdził, że w ustach duchownego słowa te brzmiały „rewolucyjnie”.

 

Anne-Marie Pelletier, francuska biblistka i laureatka Nagrody im. Josepha Ratzingera pochwaliła dialog między teologami a biskupami oceniając go jako „prawdziwy znak czasów”. Według „La Stampy” Pelletier stwierdziła, że Kościół powinien wejść w „dynamikę wzajemnego słuchania” w której magisterium dalej kieruje sumieniami wiernych, ale – jak uważa biblistka – może to robić skutecznie tylko wtedy, kiedy jest ono „echem słów ochrzczonych”. Jak dodała, uczestnicy spotkania mieli podjąć „ryzyko nowości, w wierności Chrystusowi”. Autor artykułu z „La Stampy” przywołał także słowa uczestnika konferencji twierdzącego, że sytuacja w której synod zwyczajnie potwierdziłby to, co Kościół nauczał zawsze, byłaby „porażką”.

 

Plan odbycia takiej konferencji za zamkniętymi drzwiami, zrealizowany przez niemieckich biskupów pod przywództwem kardynała Marxa, powstał w styczniu w Marsylii – w trakcie spotkania przewodniczących trzech konferencji biskupów. Dzień studiów odbył się kilka dni po tym, jak Irlandczycy poparli w referendum „małżeństwa” osób tej samej płci. Równocześnie spotkanie odbyła Stała Rada Synodu. Część obserwatorów nie traktuje tej zbieżności w czasie jako przypadkowej. Rada przygotowuje instrumentum laboris, dokumenty robocze na październikową sesję synodu poświęconego rodzinie. Częścią tego dokumentu staną się odpowiedzi na ankietę skierowana do wiernych na całym świecie. Odpowiedzi te – zwłaszcza z Niemiec i Szwajcarii – zdecydowanie wspierają pomysł przystosowania Kościoła do zsekularyzowanego świata.

 

Nikt nie udzieli odpowiedzi na pytanie, dlaczego to całodniowe spotkanie było utrzymywane w tajemnicy. Zebranie to było tak tajne, że nie wiedzieli o nim nawet co ważniejsi jezuici pracujący na Uniwersytecie Gregoriańskim. „National Catholic Register (NCR)” dowiedział się o tym dzięki informacjom Jeana-Marie Guénois podanych na łamach „Le Figaro”. Kardynał Marx rozmawiając z NCR tuż po opuszczeniu spotkania podkreślał, że to spotkanie nie było utrzymywane w tajemnicy. Dopytywany o to, dlaczego więc nie było promowane w mediach, hierarcha się zdenerwował i odpowiedział, że do Rzymu przybył zupełnie „prywatnie” i ma do tego prawo. Purpurat, należący do dziewięcioosobowej komisji kardynałów doradzających papieżowi, jest znany jako szczególnie aktywny zwolennik zmiany stosunku Kościoła do osób homoseksualnych. W trakcie homilii wygłoszonej w święto Zesłania Ducha Świętego kardynał Marx wezwał do stworzenia w Kościele „kultury przyjaznej” wobec homoseksualistów, twierdząc, że „nie liczy się to co nas różni tylko to, co nas łączy”.

 

Kardynał Marx nie był jedynym uczestnikiem spotkania dążącym do radykalnej zmiany w życiu Kościoła. Głowa szwajcarskiego episkopatu, biskup Büchel z St. Gallen, otwarcie wspierał postulat kapłaństwa kobiet, mówiąc w 2011 roku powiedział, że Kościół powinien „modlić się, by Duch Święty uzdatnił nas abyśmy odczytywali znaki czasu”. Biskup Pontier, reprezentujący francuski episkopat, także jest znany z heterodoksyjnych poglądów.

 

Organizatorzy spotkania nie chcieli ujawnić listy gości, ale „National Catholic Register” i tak do niej dotarł. Znajduje się na niej jezuita, o. Hans Langendörfer, będący sekretarzem generalnym konferencji episkopatu Niemiec – jedna z czołowych postaci stojących za ostatnią reformą kościelnego prawa pracy umożliwiającą parom homoseksualnym i rozwodnikom pracę w kościelnych instytucjach.

 

Do grona ekspertów należał także teolog moralny o. Eberhard Schockenhoff. Wierni z Niemiec są w sposób szczególny zaniepokojeni jego rosnącym znaczeniem – duchowny jest uważany za głównego architekta wyzwań rzucanych nauczaniu Kościoła przez niemieckich biskupów, a w domyśle – także w trakcie ostatniej sesji synodu biskupów. Należy on do grona wpływowych krytyków „Humanae Vitae”, wspiera także homoseksualnych duchownych. Uważa się, że o. Schockenhoff będzie głównym doradcą niemieckich biskupów na zbliżającym się synodzie. W 2010 r. udzielił wywiadu w którym chwalił trwałość i solidarność okazywaną w związkach homoseksualnych jako „cenną etycznie”. Z naciskiem twierdził, że każda ocena „aktów homoseksualnych” musi uwzględniać to, że wierni „coraz bardziej odchodzą od kościelnego nauczania w zakresie moralności seksualnej”, które postrzegają jako „nierealistyczne i wrogie”. Papież i biskupi powinni „potraktować tę sprawę poważnie i nie odrzucać jej jako kwestii rozwiązłości” – mówił o. Schockenhoff. Odnotowane zostały także jego stwierdzenie, że teologia moralna musi zostać „uwolniona od prawa naturalnego” i że sumienie powinno polegać na „życiowych doświadczeniach wiernych”.

 

W spotkaniu udział wziął także Marco Impagliazzo kierujący Wspólnotą św. Idziego; jezuita o. Andreas Batlogg, wykładający filozofię i teologię, będący także redaktorem naczelnym liberalnego periodyku „Stimmen der Zeit” (czerwcowy numer poświęcony został synodowi i związkom homoseksualnym); a także salezjanin Markus Graulich, podsekretarz Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych – był jednym z nielicznych urzędników kurii rzymskiej uczestniczących w obradach. Niektórzy spośród obecnych – m.in. ks. Graulich – wzięli udział w ostatniej sesji synodu.

 

Odnotowano także liczny udział przedstawicieli mediów. Obecni byli dziennikarze z „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, niemieckich stacji ZDF i ARD, włoskiej „La Repubblici”, francuskiego dziennika „La Croix” i I-Media. Ich obecność była „uderzająca”, komentował jeden z obserwatorów przewidujący, że ci dziennikarze zostaną wykorzystani do promowania określonego programu w trakcie przedsynodalnej debaty.

 

Poniedziałkowe spotkanie było jedynie ostatnią próbą subtelnego pokierowania zbliżającym się synodem w kierunku, któremu sprzeciwia się wielu wiernych. Komunikat wydany 26 maja przez niemieckich biskupów głosi, że przedmiotem studium była „refleksja nad hermeneutyką biblijną” – stwierdzenie postrzegane jako kod odnoszący się rozumienia Biblii różniącego się od Tradycji – oraz potrzeba „refleksji nad teologią miłości”. Krytycy twierdzą, że to także myśl podkopująca nauczanie Kościoła. Zastępując teologię ciała „teologią miłości” tworzy się abstrakcyjną interpretację oddzielającą stosunek seksualny od prokreacji, zezwalając w ten sposób na różne formy związków pozamałżeńskich i homoseksualnych, opartych najzwyczajniej na emocjach, a nie na rzeczywistości biologicznej. W ten sposób traci się sprzed oczu – twierdza krytycy – katolicki pogląd na małżeństwo, które powinno być otwarte na prokreację.

 

Komunikat – w którym, co podejrzane, pomija się kwestię grzechu – kończy się słowami o tym, że „dalsza dyskusja o przyszłości małżeństwa i rodziny jest możliwa i konieczna”, będzie też „wzbogacana dalszą, intensywną refleksją teologiczną”. To także szyfr oznaczający chęć zmiany nauczania, tworzący wrażenie, że w tych kwestiach doktryna może ulec zmianie. Choć dla Kościoła Katolickiego to już zamknięta kwestia.

 

Edward Pentin, „National Catholic Register”. Publikacja za zgodą NCR.

 

Tłum. mat.

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 100 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram