13 stycznia 2021

Trwa testowanie nauczycieli na Covid-19. Czeka nas „trzecia fala” w statystykach?

(Zdjęcie ilustracyjne źródło: pixabay.com)

Trwa „narodowe” testowanie nauczycieli na obecność SARS-Cov-2 dla nauczycieli klas I-III szkół podstawowych, nauczycieli szkół specjalnych i pracowników obsługi administracyjnej szkół. Wynik badań przesiewowych poznamy na sam koniec skumulowanych ferii zimowych. Czy oznaczać będzie on nadejście statystycznej „trzeciej fali” koronawirusa?

 

Po zakończonych, skumulowanych feriach zimowych dzieci młodszych klas szkół podstawowych mają 18 stycznia 2021 roku powrócić do szkół. Plan to śmiały, albowiem ruszyło właśnie masowe testowanie obsługującego je personelu. Wprawdzie badania przesiewowe na obecność SARS-Cov-2 nie są obowiązkowe, ale wiadomo, że niemal 200 tys. osób zatrudnionych w szkołach chciało się mu poddać. Przez mniej więcej tydzień – do 15 stycznia 2021 pobierane są próbki, a ostateczny wynik „przesiewu” ma być znany najpóźniej 17 stycznia. Jak się zdaje nieprzypadkowo jest to ostatni dzień ferii zimowych.

Wesprzyj nas już teraz!

 

I może okazać się tak, że wyniki przesiewu będą na tyle niepokojące, że powrotu do szkoły – wbrew zapewnieniom, że wynik nie będzie miał wpływu na tę decyzję – nie będzie. Na razie wiemy, że będzie on uzależniony od możliwości „wystawienia” przez dyrekcje szkół składu obsługującego młodszych uczniów. Oczywiście częściowy powrót do szkoły będzie możliwy tylko w reżimie sanitarnym – przetestowanym już we wrześniu 2020 roku. To jednak osobna kwestia… Wróćmy do badań przesiewowych.

 

Testy dla nauczycieli klas I-III szkół podstawowych, nauczycieli szkół specjalnych i pracowników obsługi administracyjnej szkół są dobrowolne i bezpłatne. Mogli się na nie zgłosić nie tylko nauczyciele, ale również pracownicy szkoły, tj.: obsługa administracyjna, kierownictwo szkoły, personel sekretariatu, personel pomocniczy, personel odpowiedzialny za funkcjonowanie techniczne szkoły, personel sprzątający, a także personel wykonujący bieżące prace naprawcze na terenie szkoły. I takich ochotników zebrano niemal 200 tys.

 

Badania są realizowane za pomocą testu PCR – zarówno w jednostkach inspekcji sanitarnej jak i w punktach drive thru. Każdy z uczestników badań otrzyma swój wynik najpóźniej 17 stycznia 2021 roku. Owe badania mają zagwarantować bezpieczeństwo w szkołach…

 

Tyle w teorii. Warto jednak zwrócić uwagę na całą konstrukcję przeprowadzanej operacji. Jak już wskazaliśmy, formalnie powrót dzieci do szkół nie zależy od wyniku testowania nauczycieli. Ta decyzja będzie podejmowana na podstawie… przebiegu epidemii.

To dość ciekawe podejście. Bo czy można tę deklarację odczytać, że oto wyniki badań przesiewowych personelu szkół nie będą brane do ogólnej sumy osób przetestowanych (i „pozytywnych”)?

 

Tylko w sytuacji, gdy przyjęte zostanie takie rozwiązanie (oddzielenia wyników badań przesiewowych nauczycieli, od „codziennych” testów), wynik grona pedagogicznego nie będzie przekładał się na opisywanie przebiegu epidemii koronawirusa. Jeśli bowiem wynik ze szkół zostanie dodany do wszystkich testów, zapewne czekać nas będzie w statystykach „trzecia fala koronawirusa”.

 

W takim wypadku można wyobrazić sobie przebieg dalszych wydarzeń – zamknięte szkoły, przedłużenie lub zwiększenie obostrzeń obowiązujących w czasie narodowej kwarantanny i ogólna, narodowa reprymenda za „brak odpowiedzialności”, nieprzestrzeganie zaleceń i lekkomyślność…

Warto zadać sobie pytanie kiedy testowanie nauczycieli może dać w statystykach „górkę”? Jeśli przyjąć, że w 5 dni przetestowanych ma być – ostatnie dane mówią o 165 tys. chętnych – to łatwo stwierdzić, że średnio na dzień będzie to 33 tys. testów. Przez ostatni tydzień testowano około 40-60 tys. osób dziennie. Tu liczby podawane w kolejnych dniach mocno się różnią, bo 10 stycznia raportowano o 43 tys. testów, a w kolejnych dniach było to nieco ponad 26 tys. i ponad 50 tys.). Wyliczana średnia dobowa „dobijała” do 48 tys. testów.

 

Tu pojawia się zasadnicze pytanie – czy pracownicy szkół są ujęci w raportach, czy nie? Wiadomo, że wpisywani są w systemie, bo tam też mogą szukać swoich wyników. Ponadto, czy z powodu testowania nauczycieli ograniczono liczbę innych testów? Cóż. Jeśli nie, to wiemy, że wydajność służb sięga 80 tys. testów dziennie… Zatem, jeśli zajdzie potrzeba wygenerowania w statystykach „trzeciej fali” zakażeń, wystarczy, by przez najbliższe dni służby wykorzystały swoje pełne możliwości. Zależność jest prosta: więcej testów, to więcej przypadków (dla porządku warto dodać, że od początku zmagań z koronawirusem w około 18 proc. przypadków testów stwierdzano pozytywny wynik).

 

Dziś już wiemy, że „narodowa kwarantanna” potrwa do końca stycznia. Wiemy też, że mamy „Góralskie Veto” i przedsiębiorcy z Podhala będą od 18 stycznia – wbrew nakazom władzy – otwierać działalność. Nietrudno w mediach społecznościowych znaleźć firmy, które deklarują, że ruszają jeszcze przed tym weekendem, bo dalszy przestój oznaczałby ich koniec. Widzimy też jak funkcjonują w praktyce centra handlowe – o istnieniu koronawirusa przypominają tam jedynie komunikaty z głośników, maski na twarzach klientów i zapach płynu dezynfekującego. Zamknięte są wyciągi narciarskie, ale na stokach nie brakuje saneczkowej dziatwy… Praktyka pokazuje, że nikt nie chce już lockdownu.

 

Ponadto wraz z początkiem drugiego tygodnia stycznia 2021, pandemia „zaskoczyła” ministra zdrowia. Oto liczba „zakażonych” skoczyła mocno w dół. A to może wskazywać, że „zwiększone zachorowania, z którymi mieliśmy do czynienia po świętach, to była pewna kumulacja badań, a nie start nowych zachorowań” – ocenił Adam Niedzielski. Weryfikacja tej tezy wymaga czasu.

 

Tu jednak wracamy do statystyk i testowania nauczycieli. Kluczowym bowiem będzie czy zebrane dane posłużą do kolejnego dokręcenia śruby na kolejne tygodnie, a może i miesiące… A może rząd patrząc na reakcję społeczeństwa mającego dość nielogicznych zakazów potakuje je w kategoriach „dowodu” na uniknięcie „trzeciej fali” i staną się one pretekstem do odmrażania gospodarki? Praktyka pokazuje, że rząd chętnie podejmuje działania „pod opinię publiczną”. Kto wie? Może takim też sposobem – przy rodzącym się na naszych oczach mocnym sprzeciwie obywateli – uda się też „pokonać koronawirusa”?

 

Marcin Austyn

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(24)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie