25 lipca 2016

Triumf wroga bezimiennego

(Karl-Josef Hildenbrand/dpa)

Jednym z przejawów potęgi i siły agresora jest strach przed jego imieniem. Jeśli ofiary na samą myśl o nim dostają ataku paniki, to losy zwycięstwa zdają się już być przesądzone. Ci „o których się nie mówi” mogą wznosić ręce w geście tryumfu. Europa, która wyrzekła się krzyża dojrzała do klęski.

 

Słowa francuskiego premiera Manuela Vallsa przekonującego swoich rodaków, że „będą musieli nauczyć się żyć z terroryzmem” brzmią niczym upiorne memento dla dogorywającego świata zachodniego.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Remedium na szerzące się zło w zamyśle nadsekwańskiego włodarza ma stanowić jego akceptacja. Nihil novi sub sole… wszak zachodnie społeczeństwa od wielu lat trenują potulne zginanie karku. „Nowym panom” jednak może to nie wystarczyć. Kim zatem są ci, których imię okrywa mroczna tajemnica?

 

Różnie o nich mówią. Bywają identyfikowani jako: „Francuzi”, „Szwedzi”, „młodzi mężczyźni o śródziemnomorskiej urodzie”, lub po prostu „agresywni osobnicy”, czy „chorzy psychicznie szaleńcy”. Najistotniejszym modus operandi w mówieniu, bądź pisaniu o wydarzeniach z ich udziałem stanowi całkowite milczenie o wszelkich znamionach mogących wskazywać na ich wyznaniowe zaangażowanie, czy etniczną przynależność. Pytania skąd przybyli, jaki mają kolor skóry, w co wierzą – należą nie od dziś do kategorii pytań „których się nie zadaje”.

 

Czas, w którym pada prawdziwe imię sprawców – wciąż jeszcze jednak szeptem, jakby na ucho – wydłuża się z każdym dniem. Echa medialno-policyjnych kłamstw sprzedawanych opinii publicznej na temat uchodźczych harców mających miejsce w sylwestrową noc, już dawno ucichły. Całun tajemnicy wciąż spoczywa na zakazanych słowach: islam, imigrant, terrorysta islamski, dżihad itp.

 

Z każdym dniem „sami wiecie kto” rosną w siłę. Słowa wypowiedziane przez Vallsa stanowią dla nich doskonałą pożywkę i źródło energii. Każdy objaw kapitulanctwa podszyty tchórzostwem rozjaśnia srogie na co dzień miny „Których-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać”. Wiedzą, że mogą pozwalać sobie na coraz więcej. Któż miałby ich bowiem powstrzymać.

 

Potencjalni przeciwnicy, spadkobiercy tradycji rycerskiej, potomkowie krzyżowców podążają ze spuszczonymi głowami w krainę zapomnienia. Już niedługo będą znani pod imieniem „ci których nie ma”.

 

 

Łukasz Karpiel

 

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie