6 listopada 2017

To byli Niemcy a nie naziści

(Piotr Zychowicz. źródło: youtube.com / Telewizja Republika)

Narodowy socjalizm wyzwalał w człowieku wszystko to, co najgorsze. Część ludzi nie potrafiła znaleźć w sobie dość odwagi cywilnej, aby odmówić wykonania zbrodniczych rozkazów. Część posmakowała w zabijaniu bliźnich, inni zaś udział w mordach uważali za szansę na wzbogacenie. Tak czy inaczej – sprawcami zbrodni byli zwykli ludzie – mówi Piotr Zychowicz, autor książki „Niemcy”.

 

Już na samym początku swojej najnowszej książki porusza Pan temat pierwszego obozu koncentracyjnego, który Niemcy stworzyli w… Namibii. Jeśli dołożymy do tego ogromne wsparcie, jakiego udzielili oni Turkom podczas ludobójstwa Ormian to można odnieść wrażenie, że zbrodnie dokonane podczas II wojny światowej stanowiły „naturalną” kontynuację tych działań.

Wesprzyj nas już teraz!

To co w latach 1904 – 1907 stało się w Namibii – wówczas nosiła ona nazwę Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej – to prawdziwy horror. Niemieccy kolonizatorzy dokonali ludobójstwa dwóch miejscowych plemion Herrero i Nama.

 

Ich członkowie trafili do straszliwych obozów koncentracyjnych. Ginęli w egzekucjach, głodzono ich, katowano, upokarzano. Z ich głów robiono eksponaty do niemieckich instytutów naukowych. Ofiary szły w tysiące. Wszystko to rzeczywiście do złudzenia przypominało to, co Niemcy robili później na okupowanych ternach Europy Wschodniej.

 

Z drugiej strony warto jednak pamiętać, że podobne zbrodnie miały na swoim koncie także inne państwa kolonialne, żeby wymienić choćby ludobójstwo, którego Belgowie dopuścili się w Kongo. Było ono jeszcze bardziej drastyczne niż zbrodnie niemieckie w Namibii. Tam ofiary poszły już w miliony!

 

Mimo to Belgowie nie dopuścili się potem w Europie niczego podobnego. W Niemczech zbrodnicze instynkty na wielką skalę wyzwolił dopiero narodowy socjalizm.

 

Dlaczego Niemcy dali się „uwieść” Hitlerowi i zaproponowanej przez niego wizji świata?

Hitler uwiódł Niemców w ten sam sposób, w jaki wyborców uwodzi każdy demokratyczny lider, czyli wielkimi obietnicami.

 

W pierwszej kolejności obiecał wprowadzenie tłustych programów socjalnych. Było to niezwykle chwytliwe zwłaszcza w obliczu Wielkiego Kryzysu, który poważnie odbił się na dobrobycie niemieckiego społeczeństwa.

 

Po drugie: Hitler obiecał, że Niemcy pod jego rządami wstaną z kolan, na które zostały rzucone w Wersalu. Wszystko to zostało okraszone odpowiednim „sosem” demagogii i nagłośnione przy pomocy niezwykle sprawnego partyjnego aparatu propagandowego.

 

Niemieckie masy – jak to zwykle z masami bywa – dały się na to nabrać i uwierzyły, że Hitler uczyni ich ojczyznę wielką.

 

Oczywiście stało się dokładnie odwrotnie, a zauroczenie niemieckiego społeczeństwa Hitlerem skończyło się dla niego tragicznie. Führer zamienił bowiem Niemcy w jedną wielką ruinę. W efekcie jego „genialnej polityki” Niemcy straciły Prusy Wschodnie i szereg innych wschodnich prowincji. Niemcy zostały również na pół wieku podzielone, a miliony obywateli zginęły na frontach i w trakcie alianckich bombardowań dywanowych.

 

Jak to się stało, że najbardziej oddanymi żołnierzami Hitlera byli zwykli ludzie: piekarze, szewcy, robotnicy? Jak to możliwe, że na froncie to właśnie oni wykazywali się największym bestialstwem i największą zawziętością w boju?

Połączył pan w pytaniu dwie sprawy, których łączyć nie należy. Jeżeli chodzi o zawziętość w boju to jest to oczywiście cnota rycerska, którą należy cenić wysoko. Także u nieprzyjaciela. Mam wielki szacunek do żołnierzy wszystkich armii świata, którzy dokonywali na polach bitew bohaterskich czynów i dzielnie walczyli za swoje ojczyzny i to niezależnie czy służyli w armii polskiej, niemieckiej, rosyjskiej, izraelskiej, amerykańskiej, francuskiej czy jakiejkolwiek innej.

 

Zupełni inną rzeczą jest jednak bestialstwo i dokonywanie zbrodni na niewinnych cywilach. To jest dokładna odwrotność „zawziętości w boju”. Postawę taką należy oczywiście surowo potępić. O ile „zawziętość w boju” jest najpiękniejszą stroną wojny, to „bestialstwo” jest jej najbardziej obrzydliwą kartą.

 

Ma pan natomiast rację wskazując na to, że zbrodni w imieniu III Rzeszy dokonywali na ogół zwykli ludzie, zwykli Niemcy. To wcale nie byli fanatyczni narodowi socjaliści z legitymacjami NSDAP tylko szeregowi policjanci, kolejarze czy lekarze.

 

Dlaczego tak się zachowywali?

Dlatego, że narodowy socjalizm wyzwalał z ludzi wszystko to, co najgorsze. Część z nich nie potrafiła znaleźć w sobie dość odwagi cywilnej, aby odmówić wykonania zbrodniczych rozkazów. Część posmakowała w zabijaniu bliźnich, inni udział w mordach uważali za szansę na wzbogacenie. Tak czy inaczej – sprawcami zbrodni byli zwykli ludzie. I dlatego swoją nową książkę nazwałem „Niemcy”, a nie „Naziści”.

 

Patrząc na ogrom niemieckich zbrodni i „finezję”, z jaką niejednokrotnie je wykonywano nasuwa się pytanie: jaki był sens tego obłędu? Co im dało zbombardowanie Wielunia bądź wymordowanie 60 tys. Polaków w ciągu trzech dni tzw. „Rzezi Woli”?

60 tysięcy to jednak przesada. Faktem jest jednak, że ofiary ludobójstwa na Woli poszły w dziesiątki tysięcy. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z jasnymi rozkazami Hitlera i Himmlera, którzy – doprowadzeni do wściekłości przez wybuch Powstania Warszawskiego – chcieli się zemścić na Polakach i dać całej Europie odstraszający przykład: „Patrzcie, co was spotka jak się będziecie buntować przeciwko Niemcom!”.

 

Wola była tylko wierzchołkiem góry lodowej. Skala niemieckich zbrodni podczas II wojny była kolosalna. Wynikało to w pierwszym rzędzie z ideologii III Rzeszy, czyli narodowego socjalizmu. Hitler przełożył teorię Darwina o walce gatunków na politykę. Wychodził z założenia, że silniejsza rasa ma prawo zniszczyć słabsze rasy, aby zdobyć dla siebie przestrzeń życiową.

 

Konsekwencją tego skandalicznego poglądu było przekonanie, że życie przedstawicieli innych narodów – Żydów, Białorusinów czy Polaków – jest nic nie warte. To otworzyło zaś drogę do rozpalenia pieców krematoryjnych.

 

W swojej książce zwraca Pan uwagę, że niemal do 1 września 1939 roku Polska była uważana za sojusznika Niemiec. Dlaczego?

Polska 26 stycznia 1934 roku podpisała układ polityczny z Niemcami. Efektem było odprężenie, a następnie polityczne zbliżenie między Warszawą a Berlinem. Apogeum tej współpracy było wspólne z Niemcami rozczłonkowanie Czechosłowacji.

 

Hitler miał nadzieję, że Polska w przyszłej wojnie światowej będzie bić się po stronie Rzeszy. Miał nadzieję, że Wojsko Polskie u boku Wehrmachtu zaatakuje Związek Sowiecki. Nieoczekiwanie na początku 1939 roku Warszawa odrzuciła propozycje Berlina i – w kwietniu 1939 roku – podpisała układ z Wielką Brytanią. W ten sposób z obozu niemieckiego przeskoczyła do obozu antyniemieckiego. Dla Hitlera był to szok. Dopiero wówczas wydał on rozkaz o przygotowaniu wojny z Rzecząpospolitą.

 

Dlaczego polscy politycy ostatecznie postawili na sojusz z Francją i Wielką Brytanią, a nie z III Rzeszą?

Ponieważ nie docenili zagrożenia sowieckiego. Józef Beck opowiadając się za wariantem anglo-francuskim przecież wcale nie myślał o przyszłej wojnie. On był przekonany, że zawarcie układu Londyn-Paryż-Warszawa zapobiegnie wybuchowi konfliktu. Sądził bowiem, że Niemcy nigdy nie podejmą ryzyka wojny na dwa fronty z tak potężnym blokiem, ponieważ Hitler spojrzy na mapę i się wycofa.

 

Beck zagrał więc va banque.

Hitler rzeczywiście, w wyniku zawarcia sojuszu francusko-brytyjsko-polskiego, znalazł się w impasie. Szybko znalazł jednak z niego wyjście. Był nim pakt ze Związkiem Sowieckim. Skoro Polacy nie chcieli się z nim sprzymierzyć, znalazł sobie na wschodzie innego sojusznika. Podpisanie paktu Ribbentrop-Mołotow rozbiło całą misterną konstrukcję Becka. Hitler mając po swojej stronie Stalina, zaatakował i zniszczył Polskę. A Francuzi i Brytyjczycy nie chcąc narażać się na konflikt z bolszewikami nie ruszyli w naszej obronie palcem. Ponieśliśmy straszliwą klęskę. Beck do końca nie dopuszczał myśli, że Hitler i Stalin mogliby się porozumieć. I to był jego największy błąd.

 

Jak ocenia Pan obecną politykę historyczną Niemiec, elementem której jest serial „Nasze matki, nasi ojcowie”, czy też film „Upadek”?

Te dwa filmy oceniam w zupełnie różny sposób. „Upadek” bardzo mi się podobał. W filmie tym świetnie pokazano klimat panujący w ostatnich dniach w bunkrze Adolfa Hitlera. Odtwórca głównej roli zagrał Führera w sposób fenomenalny.

 

Z kolei w serialu „Nasze matki…” znalazło się kilka scen, które oceniam bardzo krytycznie. Mam oczywiście na myśli karykaturalne przedstawienie żołnierzy AK jako patologicznych antysemitów, którzy potrafią rozpoznać Żyda po zapachu. Oczywiście zbrodnie AK na Żydach się zdarzały – sam pisałem swego czasu o jednej z nich – ale był to jednak patologiczny margines. Widzowie niemieckiego serialu mogli zaś odnieść wrażenie, że było to regułą.

 

Podobne postawienie sprawy jest zaś krzywdzące dla Armii Krajowej i jej żołnierzy. W pewnych środowiskach w Niemczech rzeczywiście występuje tendencja do przerzucania części odpowiedzialności za Holokaust na inne narody. I oczywiście bardzo mi się ta tendencja nie podoba. Nie jest to jednak – wbrew temu co się u nas opowiada – oficjalną polityką historyczną Niemiec. To co mnie dużo bardziej niepokoi to oficjalna polityka historyczna Rosji. Jest ona bowiem ordynarnym powtarzaniem kłamstw sowieckiej propagandy. Weźmy niedawny przykład. 1 września na swoim twitterze ambasador Niemiec Rolf Nikiel napisał: „Obchodzimy dziś rocznicę zbrodniczej napaści na Polskę – dokonanej z premedytacją z rąk Niemców i w imieniu Niemiec”. 17 września na twitterowym koncie ambasady rosyjskiej pojawił się zaś następujący wpis: „17 września 1939 r. jednostki Armii Czerwonej przekroczyły granicę Rzeczypospolitej Polskiej. To wydarzenie wywołuje ostre dyskusje”. Gdzie Rzym, a gdzie Krym?

 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Tomasz D. Kolanek

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie