23 stycznia 2017

To będzie „językowa wojna”? Ukraina chce wyrugować z życia publicznego język rosyjski

(By ВАДИМ ЧУПРИНА (Own work) [CC BY-SA 4.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)], via Wikimedia Commons)

20 stycznia do parlamentu w Kijowie trafił projekt ustawy „O języku państwowym”. Opisywany projekt zakłada realne wykluczenie innych języków z sfery życia politycznego i kulturalnego. W państwie, gdzie 13 z 27 obwodów (województw) uznało język rosyjski jako regionalny, takie posunięcie może okazać się destabilizujące dla zaangażowanego w konflikt wojenny kraju. Czy dojdzie na tym tle do wybuchu niezadowolenia społecznego, szczególnie w rosyjskojęzycznej części Ukrainy?

 

Pierwsze komentarze już wskazują na zagrożenie wewnątrz młodego państwa eskalacją konfliktu, zogniskowanego wokół trudnego problemu różnorodności językowej Ukrainy. Rosyjska agencja TASS zgłoszony projekt ustawy „O języku państwowym” określa jako „totalną ukrainizację”. Ukraińska agencja 112.UA pisze natomiast delikatnie o poszerzeniu sfer, w których ukraiński stanie się językiem obowiązkowym.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Radykalność rozwiązania jest jednak dość czytelna – za niestosowanie się do projektowanych przepisów parlamentarzyści przewidują wysokie kary finansowe, a egzekwowaniem przepisów ma zająć się specjalnie powołana „policja językowa”, której inspektorzy w terenie będą pilnowali wdrażaniu powszechności języka ukraińskiego.

 

Jeden język, nowe prawo

Nowe prawo w wersji zgłoszonej w parlamencie zakłada, że język ukraiński stanie się obowiązkowy dla wszystkich organów władzy państwowej i samorządu terytorialnego. Dotyczyć to będzie zarówno prowadzenia obrad, tworzenia dokumentów, jak i zwracania się do obywateli. Języki mniejszości narodowych mogłyby być stosowane w szkołach i przedszkolach, ale już na wyższych uczelniach wykładowym językiem miałby być wyłącznie ukraiński, z dopuszczeniem prowadzenia zajęć w jednym z języków… używanych w krajach Unii Europejskiej.

 

Nie ma tam więc miejsca dla języka rosyjskiego. Przedsięwzięcia kulturalne po wejściu w życie nowego prawa także winny być prezentowane w języku ukraińskim lub z użyciem ukraińskich subtytułów (np. w teatrach i operach). Podobnie będzie także w przypadku filmów zagranicznych. W programach radiowych i telewizyjnych jeżeli ktoś z występujących będzie mówił w języku innym niż ukraiński obligatoryjny będzie dubbing w języku państwowym.

 

Praktyka dnia dzisiejszego jest taka, że np. dyskutanci w radiu czy TV mówią do siebie równocześnie – pytanie po ukraińsku, odpowiedź po rosyjsku, zależnie od tego, jaki język jest dla nich macierzystym. Podobne jak w mass mediach obostrzenia będą dotyczyć wydawnictw prasowych i książkowych, gdzie język ukraiński ma być podstawowym. Dzisiaj jest bowiem tak, że książki i podręczniki, szczególnie akademickie, w języku rosyjskim są powszechnie dostępne i dość poszukiwane, choćby ze względu na ich dobry poziom merytorycznym. Czy nakaz prawny to zmieni?

 

Jednej wojny mało

Spory, przybierające czasami dość drastyczne formy, prowadzone wokół stosowania różnych języków na Ukrainie w życiu publicznym – w urzędach, szkołach, prasie, radiu i TV, a nawet w Radzie Najwyższej – stają się często zarzewiem konfliktów. Do rękoczynów na tle językowym dochodzi na forum parlamentu ukraińskiego, a przywódcom tego państwa – od prezydentów i premierów począwszy – zarzuca się, że języka ukraińskiego uczyli się dopiero tuż przed objęciem najwyższych funkcji w państwie albo nawet już po zajęciu czołowych stanowisk we władzach Ukrainy.

 

Głośną awanturą skończyło się w maju ubiegłego roku wystąpienie opozycyjnego deputowanego do Werchownej Rady Ukrainy (parlamentu). Gdy Aleksander Wiłkuł z „Bloku Opozycyjnego” zaczął swoje przemówienie po rosyjsku do mównicy podszedł deputowany z „Frontu Narodowego” Julii Tymoszenko i zaczął protestować. Wiłkuł stwierdził, że jest obywatelem w wolnym państwie i może przemawiać „i po węgiersku, i po polsku”. Po zaangażowaniu się w spór kolejnych parlamentarzystów doszło do awantury i szarpaniny a prowadząca obrady wiceprzewodnicząca Werchownej Rady Irina Gieraszczenko musiała przerwać posiedzenie ukraińskiego parlamentu.

 

Konflikt wokół języka państwowego toczył się także w tle walki poprzedniego prezydenta Wiktora Janukowycza z stronnikami kursu nacjonalistycznego, współtworzącymi siły walczące na kijowskim Majdanie Niezależnosti od listopada 2013 roku do lutego 2014 roku. Jednym z zarzutów stawianych obalonemu Wiktorowi Janukowyczowi było otwarcie drogi do przyznania językowi rosyjskiemu statusu języka regionalnego na podstawie przyjętej 3 czerwca 2012 roku ustawy „O zasadach polityki językowej państwa”. Wówczas nacjonaliści twierdzili, że dokument ma na celu rusyfikację Ukrainy, jest zagrożeniem dla państwa i otwiera drogę do uznania na Ukrainie języka rosyjskiego jako języka państwowego. Przyjęcie takiego prawa było natomiast dobrze odebrane w tych obwodach (województwach), gdzie język rosyjski był na co dzień używany w życiu publicznym, prasie, radio, TV i w placówkach oświatowych.

 

Bogactwo w różnorodności

Według danych z 2001 roku ukraiński był językiem narodowym dla około 2/3 obywateli Ukrainy. Są jednak obwody, gdzie język rosyjski używa większość lub niemal połowa mieszkańców – tak jest w obwodach donieckim, ługańskim, zaporoskim, odeskim, charkowskim i na Krymie, anektowanym do Rosji. Po wejściu w życie ustawy w 2012 roku poza wyżej wymienionymi regionami język rosyjski stał się językiem regionalnym łącznie niemal w połowie regionów Ukrainy, a są to regiony o dużym zaludnieniu. Ponieważ do uzyskania statusu języka regionalnego wystarcza, aby 10 proc. mieszkańców używało takiego języka i rada obwodu przyjęła odpowiedni akt prawny, możliwość uznania innych języków jako regionalne mają teoretycznie obecnie także Tatarzy krymscy, Węgrzy o obwodzie zakarpackim i Rumuni w obwodzie czerniowieckim.

 

Próba zmian w aktach regulujących status ukraińskiego jako języka państwowego miała miejsce już po obaleniu Wiktora Janukowycza, gdy deputowani z nacjonalistycznej Partii „Swoboda” wyszli z inicjatywą odczytywaną jako antyrosyjska a parlament w Kijowie 24 lutego 2014 roku przegłosował zmiany niekorzystne dla języków regionalnych. Jednak ówcześnie pełniący obowiązki prezydenta Ołeksandr Turczynow nie podpisał rygorystycznego prawa i nie weszło ono w życie. Wojna językowa została oddalona.

Od Lwowa do Doniecka Ukraina jest zróżnicowana językowo. Południe kraju to także bogactwo kultur i języków, z którego nasz wschodni sąsiad mógłby mieć więcej korzyści niż kłopotów. Nawet uznający się za Ukraińców i Rosjan posługują się na co dzień w dużej części – właśnie ze względu na wieloletnie wspólne zamieszkiwanie – „surżykiem”, stanowiącym mieszankę obydwu słowiańskich języków. I przez lata nikomu to nie przeszkadzało. Co stanie się z surżykiem w świetle nowoopracowywanego prawa „O języku państwowym”, nie wiadomo.

 

Nowy konflikt na nowy rok?

Nowe prawo, zgłoszone przez 33 deputowanych Werchownej Rady Ukrainy 20 stycznia 2017 roku może zaognić sytuację na Ukrainie. Cytowany przez rosyjską agencję politolog Rusłan Bortnik uważa, że jeżeli Sąd Konstytucyjny stanie w procesie zmian ustawy językowej po stronie deputowanych inicjujących wdrożenie nowego prawa, może to doprowadzić do kolejnej konfrontacji informacyjnej i społecznej na Ukrainie. Forsowanie nowego, rygorystycznego względem języków mniejszości prawa, na pewno nie zyska sympatii dla władzy centralnej.

 

Według danych z 1989 roku, a więc sprzed ogłoszenia niepodległości przez Ukrainę, kraj ten zamieszkiwało 110 narodowości a Ukraińcy stanowili około 75 proc. obywateli. Wśród mniejszości narodowych najliczniejsi byli Rosjanie, Żydzi, Mołdawianie/Rumuni, Białorusini, Bułgarzy, Grecy, Tatarzy, Ormianie, Niemcy i Gagauzi. Od czasu ogłoszenia niepodległości emigracja ekonomiczna oraz odłączenie części terytorium (Krymu, Republiki Donieckiej i Ługańskiej) zmieniły tę strukturę, ale język ukraiński w dużej części kraju nadal nie jest dominującym. Zepchnięcie do cienia innych języków, w tym rosyjskiego, nie będzie zachętą do powrotu rosyjskojęzycznych terenów Donbasu czy Krymu do Ukrainy. Dla mniejszości zamieszkujących zwarte obszary, jak Węgrzy na Zakarpaciu czy Rumuni w obwodzie czerniowieckim, władza w Kijowie stanie się dalsza niż jest obecnie. Co przy kryzysie ekonomicznym i narastającej fali ruchów nacjonalistycznych nie będzie budowało stabilności kraju.

 

Jan Bereza





Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram