Jedna z głównych postaci afery Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, w ramach której postkomunistyczna mafia ukradła z polskiego systemu finansowego wiele milionów złotych, trafiła wreszcie do polskiego więzienia. Chodzi o Dariusza Tytusa Przywieczerskiego, deportowanego w sobotę po wielu miesiącach starań polskich władz ze Stanów Zjednoczonych.
Skazany w procesie FOZZ doradca jego prezesa Grzegorza Żemka przebywał za granicą 13 lat. Najpierw ukrywał się na Białorusi, a następnie zbiegł za ocean. Jesienią ubiegłego roku został zatrzymany przez Amerykanów. Ostatnio przebywał w więzieniu okręgowym na terenie Clearwater. W sobotę po godzinie 13:00 samolot z Przywieczerskim wylądował w Warszawie.
Wesprzyj nas już teraz!
– Rozpoczęła się procedura związana z ostatecznym ulokowaniem Przywieczerskiego w polskim zakładzie karnym – oznajmił Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości.
Biuro szeryfa na Florydzie celowo przekazywało dziennikarzom nieprawdziwe informacje na temat miejsca pobytu Dariusza Przywieczerskiego – ze względów bezpieczeństwa. Ale ekstradycja przebiegła zgodnie z planem który w czwartek przekazały mi moje amerykańskie źródła. pic.twitter.com/3v5TAWSuWu
— Zuzanna Falzmann (@zuzannafalzmann) 8 września 2018
Dariusz Przywieczerski pracował w Komitecie Centralnym PZPR. W okresie transformacji ustrojowej, kiedy to aparatczycy systemu komunistycznego oraz funkcjonariusze komunistycznych służb specjalnych z pośpiechem przepoczwarzali się w nowoczesnych biznesmenów, został prezesem Centrali Handlu Zagranicznego Universal, znanej m.in. faktu posiadania większościowych udziałów w spółce wydającej dziennik „Trybuna” oraz założenia Banku Inicjatyw Gospodarczych.
Stołeczny Sąd Okręgowy skazał w 2005 roku Przywieczerskiego na 3,5 roku więzienia za wyprowadzenie z FOZZ około 1,5 mln dolarów. Apelacja przyniosła obniżenie wyroku o 12 miesięcy. Skazany jednak, jak dotąd, nie trafił w Polsce za kratki. Po zatrzymaniu go w Stanach Zjednoczonych warszawski sąd złożył wniosek o ekstradycję.
Michał Falzmann (ojciec @zuzannafalzmann) który wykrył aferę FOZZ, 2 dni później zmarł na zawał serca (w wieku 38 lat). Kilka miesięcy po jego śmierci – w przeddzień zapowiedzianego ogłoszenia wyników swojej pracy – zginął w wypadku samochodowym prezes NIK Walerian Pańko, pic.twitter.com/mhHenwhb3k
— Waldemar Kowal (@waldemar_kowal) 6 września 2018
Ze sprawą FOZZ wiąże się kwestia wielu tajemniczych śmierci. Trudno uznać, że wszystkie były tylko zbiegiem okoliczności: śmiertelny zawał inspektora NIK Michała Falzmanna, który wykrył aferę, a także zgon jego szefa Anatola Lawiny, drogowa katastrofa prezesa NIK Waleriana Pańki i jego kierowcy oraz tragiczne „utonięcie” dwóch milicjantów przybyłych na miejsce wypadku.
Źródła: tvp.info, Twitter
RoM