Sprowadzenie strojów liturgicznych oraz świętych symboli katolicyzmu do poziomu stylowych gadżetów, jakie – za sprawą gwiazd światowej popkultury oraz aprobatą niektórych wpływowych duchownych – dokonało się kilka dni temu na nowojorskiej Met Gali, znalazło naśladownictwo także w Polsce. Niezwykle popularny spektakl telewizyjny okraszony został w piątek „występem” tancerza, który pojawił się na scenie w nakryciu głowy parodiującym papieską tiarę.
Wesprzyj nas już teraz!
Mowa o Rafale Maseraku, który w finale programu „Taniec z gwiazdami”, krótko po wręczeniu nagród zwycięzcom, pośród innych uczestników wskoczył na scenę by pogratulować laureatom. Przez chwilę skupił uwagę kamerzystów i fotoreporterów gdy porwał dużą planszę, na której zapisano wysokość głównej nagrody pieniężnej.
Trudno nie doszukiwać się w tym „błyskotliwym” performance nawiązania do niedawnych, skandalicznych wydarzeń z Nowego Jorku. Za aprobatą i z czynnym udziałem m.in. miejscowego ordynariusza, kardynała Timothy Dolana, odbyła się tam w miniony poniedziałek doroczna Met Gala, której głównym tematem były nawiązania do symboli chrześcijaństwa i strojów duchowieństwa.
Amerykańska impreza zaszokowała katolików strojami inspirowanymi między innymi szatami biskupimi oraz ikonograficznymi stylizacjami opartymi na wizerunkach np. Matki Bożej i aniołów. Motywy te organizatorzy gali zderzyli z frywolnymi, dalekimi od skromności kreacjami. Dodatkowym, gorszącym akcentem pokazu był udział aktorów i piosenkarzy (obojga płci), których styl życia oraz stosunek do katolicyzmu bliższy jest znacznie domowi publicznemu niż kościelnemu prezbiterium.
Dziś jednak najkrótsza droga do sławy i światowego blichtru wiedzie przez urąganie naszej wierze i jej najświętszym Osobom. Czyż to – biorąc pod uwagę coraz bardziej nędzną kondycję dzisiejszego świata – nie kolejny dowód na prawdziwość katolicyzmu?
Roman Motoła