24 sierpnia 2016

Tani pieniądz psuje gospodarkę

(fot.SSPL/Science Museum)

Napływ dużej ilości taniego pieniądza z zewnątrz bez związku z cyklem koniunkturalnym lokalnej gospodarki to jakby transfuzja do organizmu dużej ilości krwi bez względu na zgodność grupy tej krwi z krwią biorcy, czy na zapotrzebowanie na nią organizmu.

 

Czy zastanawiałeś się kiedyś, drogi Czytelniku, dlaczego kraje bogate w surowce naturalne, np. w ropę naftową czy gaz ziemny, nie są w stanie wydobyć się ze swojego uzależnienia od dochodów płynących z wydobycia i eksportu surowców? Jak to się dzieje, że ekonomiczne losy całych narodów zdane są na kaprysy fluktuujących to w górę to w dół cen surowców na światowych rynkach? Dlaczego wszelkie próby „dywersyfikacji” źródeł dochodów w takich państwach przynoszą tak mizerne efekty? Po dziesiątkach lat eksploatacji złóż widmo wyczerpania zasobów w dającej się przewidzieć perspektywie czasowej zagląda w oczy kolejnym rządom państw bogatych w surowce. Mimo to państwa takie nie są w stanie podnieść swoich gospodarek, edukacji etc. do poziomu, z którego ze spokojem można byłoby spoglądać w przyszłość. Dlaczego?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Można oczywiście owo zjawisko usiłować tłumaczyć stereotypem leniwego arabskiego szejka czy skorumpowanej afrykańskiej elity. Ci nie są zainteresowani istotnymi zmianami, o ile status quo zapewnia im bezpieczeństwo i dostatek. Tłumaczenie owego zjawiska li tylko degeneracją elit (skądinąd, o doniosłym znaczeniu i nieuchronną) najzwyczajniej nie wystarcza do pełnego opisu przyczyn zjawiska. Znamy bowiem szereg przykładów rządów usiłujących przeprowadzić plan modernizacji i dywersyfikacji uzależnionych od łatwego eksportu gospodarek uczciwie, jednak bez wyraźnych rezultatów w postaci konkurencyjnego skoku naprzód. Patrząc na rzecz z drugiej strony, większość z grona światowych tygrysów ekonomicznych – takich jak Korea Południowa, Japonia czy Niemcy – to kraje od zawsze borykające się z niedoborem surowców, zwłaszcza energetycznych. A zatem kraje, które wydawałoby się prosperity i świetlaną przyszłość podane mają na tacy, grzęzną w pułapce rozwoju kosztem innych. Dlaczego tak się dzieje? I jaki może mieć to związek z dzisiejszą Unią Europejską oraz jej finansowym wehikułem?

 

Surowcowa oaza

Gospodarki oparte na eksporcie surowców, w tym np. ropy naftowej przypominają smagane silnymi wiatrami wyspy, oazy na których wody i sił witalnych wystarczy tylko dla kilku najsilniej i najgłębiej wrośniętych w glebę drzew palmowych. Takimi są przedsiębiorstwa zajmujące się wydobyciem i eksportem ropy naftowej. Mają one najłatwiejszy dostęp do źródeł wody, czyli do pieniądza. Reszta wyrastających nieśmiało z gleby drzewek i krzewów to rachityczne, nie sięgające jeszcze korzeniami wody rośliny, skazane na śmierć przy cokolwiek silniejszym podmuchu wiatru, względnie pierwszym przedłużającym się okresie suszy. Rządy państw eksportujących surowce naturalne poświęciły wiele sił i środków na to, by na naszej alegorycznej oazie wyhodować całe gaje drzew dających cień i różnorodne owoce, jednak wszystko z takim samym, marnym efektem. Przetrwały tylko najgłębiej zakorzenione i stąd najlepiej nawodnione – palmowe drzewa w postaci przedsiębiorstw surowcowych. Po jakiejkolwiek konkurencyjności i innowacyjności, a więc i dywersyfikacji w gospodarce pozostał tylko piach (wskazać należy gwoli sprawiedliwości kilka, dosłownie kilka, przykładów krajów, jak Meksyk, Indonezja czy Malezja, którym udało się w ograniczonym stopniu zdywersyfikować swoje gospodarki. Przykłady to jednak rzadkie, wyjątkowe, a ich sukces ograniczony, choć zasługujący bez wątpienia na osobny artykuł).

 

Obok zaburzeń walutowych, napływ taniego pieniądza prowadzi z reguły do wielopoziomowego wzrostu zadłużenia. Najprościej ukazać ten mechanizm na bazie funkcjonowania rynku nieruchomości. Ceny mieszkań zależą bowiem od dwóch czynników – podaży pieniądza i podaży mieszkań. Popyt na mieszkania, z wyjątkiem sytuacji ekstremalnych, ma drugorzędne znaczenie. Wzrost podaży pieniądza prowadzić będzie do wzrostu cen mieszkań. Wzrost cen mieszkań następuje niemal natychmiast po pojawieniu się w gospodarce zwiększonej ilości pieniądza (swoją drogą, ceny nieruchomości nie są ujmowane w statystykach inflacyjnych), czego nie można powiedzieć o wzroście wynagrodzeń.

 

Gospodarka jak narkoman

Dlaczego jak dotychczas tego typu globalne marki jak Nokia, Mercedes czy Toshiba nie powstały w którymkolwiek z krajów eksportujących ropę naftową czy gaz ziemny, tylko przeciwnie, narodziły się właśnie w gospodarkach ubogich w surowce (gospodarki takie, jak Japonia, Korea, Niemcy, Finlandia, etc. – to tradycyjni importerzy surowców)? Z czasem to najwięksi producenci wysoko technologicznie przetworzonych produktów generujących najwyższą wartość dodaną (w sektorach technologicznie zaawansowanych, kapitałochłonnych, pracochłonnych i wymagających dużych nakładów badawczo-rozwojowych, a więc z natury rzeczy ogólnie podnoszących pozom gospodarki, technologii i życia ludzi) wywołują na świecie burze piaskowe i susze, do cyklu których muszą dostosować się inni. Zwłaszcza ich poddostawcy, czekający na kolejne dawki uzależniającego strumienia tanich środków finansowych. Ów tani pieniądz z kolei, zalewający rynki krajów-eksporterów surowców niszczy ich innowacyjność i konkurencyjność. Czarne złoto (ropa) staje się w ten sposób czarnym koszmarem eksportujących go krajów. Sól ziemi staje się solą sypaną na ziemię. Napływ dużej ilości taniego pieniądza z zewnątrz bez związku z cyklem koniunkturalnym lokalnej gospodarki to jakby transfuzja do organizmu dużej ilości krwi bez względu na zgodność grupy tej krwi z krwią biorcy, czy na zapotrzebowanie na nią organizmu. W pewnych szczególnych uwarunkowaniach takie działanie może incydentalnie i na krótką metę przynieść zbawienne skutki. Bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest jednak przetoczenie zbyt dużej ilości niepotrzebnej krwi i/lub krwi o niewłaściwej grupie, co doprowadzić może jedynie do niepożądanych, czy wręcz tragicznych skutków.

 

Tani, obcy pieniądz wlewający się do gospodarki oddziałuje na nią podobnie bez względu na to, jaki wehikuł służy za pompę tłoczącą ów pieniądz do ekonomicznego ustroju państwa. Ową pompą może być eksport surowców. Może być nim eksport zboża, jak w czasach I RP. Może być nim „import” złota i srebra, jak w Hiszpanii w jej złotym wieku. Ale może nią być również wehikuł zwany „unijnymi funduszami strukturalnymi” (albo pochodzącym z druku pieniądzem uruchomionym na potrzeby tzw. „planu Junckera”). Mechanizm oddziaływania na gospodarkę jest ten sam – silny strumień taniego pieniądza zalewa lokalną gospodarkę, a ciśnienie owego strumienia oderwane jest od jej kondycji. Z czasem to kondycja lokalnej gospodarki zaczyna w coraz większym stopniu zależeć od owego ciśnienia, uzależniając się od niego na wzór morfinisty łaknącego kolejnej dawki leku dla odzyskania jasności rozumu. Dodatkowy strumień pieniądza sztucznie, bezpodstawnie pobudza lub dołuje poziom kursu walutowego, względnie utrzymuje go na poziomie nieodzwierciedlającym stanu rzeczywistej kondycji lokalnej gospodarki oraz jej potencjału produkcyjnego.

 

Saddam. Kaddafi. Saudowie. Chavez. Putin. Każdy z nich na bazie taniego pieniądza pochodzącego zza granicy usiłował zbudować gospodarcze mocarstwo. Żadnemu z nich się nie udało. Prawa fizyki okazały się nieubłagane. Jest to lekcja na przyszłość. Każdy, kto spróbuje tej samej drogi rozbije się o tę samą ścianę. Warto o tym pamiętać, bo dziś ta banalna wiedza jest cenna jak złoto. I, o dziwo, w podobnym występuje deficycie.

 

 

 

Ksawery Jankowski

 


Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie