10 maja 2012

„Dziennik Gazeta Prawna” alarmuje, że w obiegu brakuje monet jednogroszowych. Narodowy Bank Polski przymierza się do wycofania poczciwego grosika z obiegu, cała sytuacja zaś to realizacja w praktyce prawa Kopernika o wypieraniu pieniądza lepszego przez gorszy.


Polacy skupują bowiem monety jednogroszowe. Gdy przyjrzymy się, ile faktycznie jest przysłowiowego „cukru w cukrze”, działania te wcale nie okażą się nieracjonalne. Moneta o nominale 1 grosza waży 1,64 grama i wykonana jest z mosiądzu manganowego. Stop ten zawiera w sobie 59% miedzi, 40% cynku i 1% manganu. Bardzo duże znaczenie ma tutaj wzrost ceny surowca. Gdy na początku lat 90. Podejmowano decyzje o stworzeniu i biciu nowych znaków pieniężnych, tona miedzi kosztowała około 2200 dolarów amerykańskich. Po upływie dekady jednak, szczególnie od 2004 roku, cena miedzi podskoczyła czterokrotnie. Obecnie sama miedź, czyli nieco ponad połowa składu jednogroszowej monety kosztuje 2,56 grosza. Dodać do tego należy niewielką ilość cynku i manganu, a także koszt bicia.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W sytuacji zatem, gdy NBP do każdej wyprodukowanej jednogroszówki dokłada około 2 groszy, można było spodziewać się, że monety te zaczną znikać z rynku. W samym 2011 roku bank centralny z tytułu bicia dwóch najmniejszych nominałów stracił ok. 8,2 mln złotych. Dysponując jednym groszem, równocześnie jesteśmy posiadaczami miedzi o wartości 2,56 grosza. Któż z nas nie chciałby w prosty i nieskomplikowany sposób pomnożyć swojego majątku dwa i pół raza? Moneta jednogroszowa stała się w ten sposób środkiem tezauryzacji, dokładnie tak samo, jak srebrne monety w latach 60. XX-go wieku w Stanach Zjednoczonych i USA, gdy ilość kruszcu w monecie przewyższyła jej wartość nominalną.

 

Od jakiegoś czasu NBP wysuwa propozycję wycofania monety jednogroszowej z obiegu. Nastręcza to kłopoty natury prawnej, ponieważ polski złoty dzieli się na sto groszy. Takie działanie uderzyłoby w politykę cenową zarówno potężnych sieci handlowych, jak i małych sklepikarzy. Likwidacja grosika spotkałaby się zatem zapewne ze sporymi protestami. Nie pomoże w tej sytuacji puszczanie w obieg większej ilości jednogroszówek, bo z powodów wymienionych wyżej, dalej będą one znikać w kieszeniach czy skarbonkach Polaków. Rozwiązaniem jest produkcja monet z tańszego materiału, czyli aluminium, które kosztuje około cztery razy mniej, niż miedź. Przypominać to może sytuację sprzed 20 lat, gdy aluminiowe złotówki były używane przez robotników jako podkładki do gwoździ, ponieważ oryginalne podkładki były droższe.

 

Rzecz jasna, taki proceder może mieć miejsce tylko w przypadku monet kruszcowych, pieniądz papierowy nie przedstawia bowiem sobą żadnej trwałej wartości, ponieważ może być w dowolnej ilości dodrukowywany. Przed wiekami często bywało tak, że władca wymieniał monety o większej zawartości kruszcu na posiadając go mniej, zachowując ten sam nominał. Była to niewątpliwie grabież. Obecnie rządy dokonują jej w majestacie prawa na nieporównanie większą skalę, drukując pieniądz bez pokrycia i napędzając w ten sposób inflację, która jest swego rodzaju podatkiem, i to o perfidnym charakterze.

 

 

Tomasz Tokarski

 

Żródło: bankier.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram