21 sierpnia 2014

Polska dywizja pancerna chwyta byka za rogi

(fot. FoKa/FORUM)

Bitwa pod Falaise należy do najważniejszych czynów zbrojnych żołnierza polskiego podczas II wojny światowej. Wzięła w niej udział słynna 1 Dywizja Pancerna, będąca rozbudowaną 10 Brygadą Kawalerii, jednostką, która wyszła na wojnę w 1939 roku, by pod dowództwem pułkownika, a potem generała Stanisława Maczka, odbyć trzy kampanie wojenne: wrześniową, francuską 1940 roku oraz 1944 /45 r.

Pancerna historia jednostki rozpoczęła się w 1937 roku, gdy dowództwo WP postanowiło przesadzić z koni na pojazdy motorowe dwa pułki kawalerii. Pierwszy dowódca zreorganizowanej brygady płk dypl. Antoni Trzaska-Durski okazał się oficerem salonowym, zrzucającym swoje obowiązki na podwładnych. Gdy sprawa wyszła na jaw, jesienią 1938 roku brygada otrzymała nowego, jak się okazało wybitnego dowódcę, płk. Stanisława Maczka. Wprawdzie nie był on kawalerzystą, jednak podczas wojen 1919 i 1920 roku, dowodził oddziałem szturmowym przewożonym na wozach konnych. Doświadczenia z tamtego okresu na pewno przydały mu się, gdy obejmował dowództwo najnowocześniejszej jednostki II Rzeczypospolitej.

Wesprzyj nas już teraz!

Bohaterska postawa żołnierzy 10 BK w kampanii wrześniowej, a potem podczas walk we Francji sprawiła, że naczelny wódz gen. Władysław Sikorski nadał jednostce przywilej noszenia czarnego naramiennika. Było to nawiązanie do przedwojennego ubioru wojsk pancernych, czarnej, skórzanej kurtki. 

Po ewakuacji do Wielkiej Brytanii 1 Dywizja Pancerna, bo taką nazwę jednostka otrzymała w 1942 roku, przygotowywała się na gościnnej ziemi szkockiej do walki z Niemcami. Oczekiwana chwila rewanżu nadeszła w lecie 1944 roku. Kilka tygodni po D-Day , na przełomie lipca i sierpnia 1944 r., dywizja została przetransportowana do północnej Francji. W tym czasie Niemcy znajdowali się w defensywie. Utracili już spory obszar Normandii. Wprawdzie Hitler próbował jeszcze kontratakować w rejonie Avranches, ale natarcie doborowych dywizji niemieckich zostało przez aliantów powstrzymane. Co więcej biorące w nim udział oddziały niemieckie pozostały daleko w tyle za prącymi na wschód jednostkami alianckimi. Groziło im otoczenie. I rzeczywiście dowództwo wojsk sprzymierzonych postanowiło wykorzystać sytuację i zamknąć wojska niemieckie w kotle. Zadanie jego domknięcia w rejonie miasteczka Falaise, powierzono nacierającemu od północy II Korpusowi  1 Armii Kanadyjskiej, w skład którego wchodziła polska 1 DPanc., oraz atakującemu od południa XV Korpusowi armii amerykańskiej.

Niestety, plany okazały się zbyt optymistyczne. Rozpoczęty 8 sierpnia przez 1 Dywizję Pancerną oraz kanadyjską 4 Dywizję Pancerną atak czołowy na główną linię oporu Niemców nie przyniósł spodziewanego szybkiego zwycięstwa.  Obie jednostki musiały w krwawych walkach wgryzać się w umocnione pozycje niemieckie. Falaise ciągle pozostawało w rękach niemieckich. Co więcej marszałek Bernard Montgomery zarządził atak bez zadbania o zabezpieczenie lewego skrzydła atakujących dywizji. Ostrzał z odsłoniętej flanki przysporzył polskim pancerniakom wiele strat. Fatalną rolę odegrało także alianckie lotnictwo. Startujące z lotnisk w Wielkiej Brytanii dywizjony wielokrotnie obrzucały bombami pododdziały polskie i kanadyjskie, dezorganizując ich działania.

Inaczej sprawy miały się na południe od Falaise. Atakujący stamtąd amerykanie, nie napotkali na poważniejszy opór. Niestety, nie wykorzystali powodzenia i wstrzymali działania ofensywne po osiągnięciu rubieży ustalonych wcześniej z Brytyjczykami. Worek, w który alianci chcieli pochwycić Niemców pozostawał więc nadal nie zawiązany. Przez lukę zaczęły wycofywać się na wschód zagrożone okrążeniem dywizje niemieckie.

Skłoniło to dowództwo sprzymierzonych do korekty planów. Polacy z Kanadyjczykami, miast bić głową o umocnione stanowiska niemieckie (Franciszek Skibiński użycie do czołowego natarcia dywizji pancernych porównywał do wbijania gwoździa zegarkiem), dostali rozkaz obejścia umocnionych pozycji niemieckich i skierowania się na południowy wschód.

Obie dywizje rozpoczęły realizację nowych rozkazów 15 sierpnia. Jednak i ten etap walki nie był spacerkiem. Oddziały co rusz natrafiały na przemieszczające się duże zgrupowania niemieckie. Żołnierze musieli zdobywać umocnione miejscowości. Podczas takich walk odłamkiem pocisku został ranny w twarz dowódca 8 batalionu 3 brygady strzelców zmotoryzowanych ppłk Aleksander Nowaczyński. Rana nie była groźna, jednak lejąca się obficie krew zabarwiła koszulę oficera na czerwono. Zobaczywszy to gen. Maczek nazwał podwładnego „krwawą koszulą”. Przydomek spodobał się, w efekcie czego cały 8 batalion przyjął nieoficjalną nazwę „krwawych koszul”, a jego żołnierze zaczęli na szyjach nosić czerwone szaliki szyte ze zdobycznych hitlerowskich flag.

W trakcie walk polscy pancerniacy wysforowali się do przodu, zostawiając kanadyjczyków daleko w tyle. Mimo to osamotniona dywizja otrzymała od marszałka Montgomery’ego rozkaz zajęcia miasteczka Chambois i tym samym zablokowania ostatniej drogi, którą wycofywały się z kotła dywizje niemieckie. Zadanie było bardzo niebezpieczne. Cały impet kilku, usiłujących wyrwać się z kotła, dywizji miał skupić się na Polakach.

Kilka godzin po otrzymaniu rozkazu, nad ranem 18 sierpnia, dywizja ruszyła w drogę. W wyniku zażartych walk pod wieczór 19 sierpnia, grupa bojowa pod dowództwem ppłk. Zgorzelskiego zajęła Chambois. Dołączył do niej batalion piechoty amerykańskiej, który zapędził się aż w te strony. Nieco wcześniej na polecenie gen. Maczka inne zgrupowanie, zdobyło kompleks wzgórz Mont-Ormel, od układu poziomic na mapie nazwany przez dowódcę Maczugą. Po obsadzeniu przez Polaków, zarówno wzgórza jak i miasteczko, stały się przez następne dwa dni ośrodkami oporu, o które rozbijały się rozpaczliwe ataki jednostek niemieckich.

Ówczesną sytuację swojej dywizji tak w spisanych po wojnie wspomnieniach zobrazował sam dowódca: „polska dywizja pancerna […] chwyta byka za rogi i osadza jego rozszalały impet, podczas gdy reszta armii kanadyjskiej i 2 armia brytyjska trzepią po ogonie i bokach uciekającego zwierzęcia, dodając mu tylko szybkości”.

Domykając pierścień okrążenia Polacy sami  znaleźli się w trudnej sytuacji. Musieli bronić się przed atakami z wszystkich stron. Oddziały SS, którym udało się wcześniej wyrwać z kotła, zawracały bowiem i uderzały od wschodu, by odblokować drogę kolegom.

Wśród dużych jednostek niemieckich, z którymi podczas bitwy starli się pancerniacy Maczka, znajdowała się także 21 Dywizja Pancerna. Utworzono ją w oparciu o dawną 4 Dywizję Lekką, z którą ułani 10 BK walczyli we wrześniu 1939 roku. Po pięciu latach mogli w końcu przetrzepać skórę dawnym przeciwnikom.

Koniec samotnego boju nastąpił 21 sierpnia po południu, gdy w sukurs dywizji przyszła opóźniona 4 kanadyjska dywizja pancerna. Na polu bitwy zalegały ciała poległych Niemców oraz masa zniszczonego sprzętu. Wykonując swe pierwsze zadanie w kampanii podwładni gen. Maczka wzięli do niewoli 137 oficerów niemieckich (w tym jednego generała) oraz ponad 5 tys. szeregowych, zniszczyli 55 czołgów, 44 działa polowe, 38 dział i samochodów pancernych orazi 207 pojazdów mechanicznych. Swą postawą zasłużyli sobie także na pochwały zwierzchników.  Niedługo po bitwie polskich pancerniaków odwiedził marsz. Bernard Montgomery. Wizytując dywizję Monty powiedział: „Niemcy byli zamknięci jak w butelce. Wy byliście korkiem tej butelki.”

Po dokonaniu niezbędnych uzupełnień gen. Stanisław Maczek znów poprowadził swoich pancerniaków do boju. Wkrótce starli się z Niemcami na terenach Belgii i Holandii. Wśród wyzwolonych przez polskich pancerniaków miast była m.in. Breda, która z wdzięczności nadała wszystkim żołnierzom 1 Dywizji Pancernej swoje obywatelstwo.

Swój szlak bojowy 1 Dywizja Pancerna zakończyła w Wilhelmshaven. Tam 5 maja 1945 roku gen. Stanisław Maczek przyjął kapitulację bazy Krigsmarine. Podczas wciągania na maszt biało-czerwonej flagi trębacze grali na przywiezionych z Polski srebrnych trąbkach pułkowych „Jeszcze Polska nie zginęła”.  Niestety radość ze zwycięstwa nie była pełna. Przez całą wojnę pancerniacy walczyli dla Polski, z myślą, że wojenną tułaczkę skończą na ojczystej ziemi. Tymczasem w nowej rzeczywistości politycznej nie było dla nich miejsca w okupowanym przez ZSRS kraju.

26 września 1946 r. Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, pozbawił gen. Stanisława Maczka obywatelstwa polskiego i stopnia generała. Wraz z nim spotkało to 76 innych wyższych oficerów.  Pozbawiło to wybitnego dowódcę możliwości odwiedzenia Polski, a także wysłużonej przez lata służby w Wojsku Polskim emerytury. By nie zostać bez środków do życia pracował jako sprzedawca, a następnie barman w restauracjach hotelowych. Jednocześnie brał udział w życiu społecznym emigracji polskiej. Na wniosek ponad 40.000 mieszkańców Bredy generałowi przyznano honorowe obywatelstwo Holandii. Stanisław Maczek zmarł 11 grudnia 1994 roku w Edynburgu.

Od 5 sierpnia 2000 r. imię gen. broni Stanisława Maczka nosi 10 Brygada Kawalerii Pancernej stacjonująca w Świętoszowie, kontynuująca tradycje pododdziałów 1 Dywizji Pancernej.

Adam Kowalik

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie