13 września 2016

Świat czeka niepewna przyszłość gospodarcza, a postępowi politycy chcą „zielonej rewolucji”

(By Billy Hathorn (Own work) [CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0) or GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html)], via Wikimedia Commons)

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Maroš Šefčovič snuje czarną wizję przyszłości dla świata, który czekają zawirowania polityczne i gospodarcze. Jednocześnie przestrzegł rządy krajowe, aby wskutek wdrażania przyjaznej dla środowiska gospodarki, nie wyrzucali ludzi na bruk.

 

Unijny komisarz obawia się „zielonej rewolucji” i związanej z nią transformacji gospodarek narodowych. Przestrzega przed wdrażaniem zbyt radykalnych programów społecznych, wymagających przekwalifikowania pracowników likwidowanych branż.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Šefčovič, który jest odpowiedzialny za realizację unijnej strategii energetycznej, przyznał, że obecne pokolenie doświadczy poważnych zmian związanych z przestawianiem się starej gospodarki opartej na węglu na nowy typ „gospodarki zrównoważonej”.

 

Transformacja ta może być kopalnią złota dla wzrostu gospodarczego i zatrudnienia, ale nie chcemy, by ktokolwiek z jej powodu ucierpiał – przekonywał podczas niedawnej konferencji naukowej zorganizowanej w Bratysławie.

 

Komisarz szacuje, że w 2030 r. w „zielonych gałęziach przemysłu” pracować będzie 18 mln Europejczyków. Obecnie zatrudnienie w nich znajduje 9 mln osób w całej UE.

 

Holenderski profesor Pier Vellinga, zajmujący się badaniami dot. rzekomych zmian klimatycznych na Uniwersytecie Wageningen twierdzi, że dostrzega ogromne podobieństwo dzisiejszej sytuacji z sytuacją z lat 30. ubiegłego wieku, która doprowadziła ostatecznie do wybuchu wojny. Wskazał na wysoki poziom bezrobocia i zachowania ksenofobiczne.

 

–  Podobieństwa z latami 30. ubiegłego wieku są bardzo duże – mówił także Raffi Balian z Departamentu Stanu USA, odpowiedzialny za sprawy ochrony środowiska, nauki, techniki i zdrowia na obszarze Europy Środkowej i Wschodniej.

 

Stwierdził on, że nowe technologie w latach 30. ubiegłego wieku, takie jak silniki odrzutowe, fale radiowe u zapisy magnetyczne sprawiły, że ludzie poczuli się niepewnie, a populistyczni politycy to wykorzystali. Wyjaśnił, że część polityków opowiedziała się za zmianami w ówczesnym modelu gospodarki, ale część nie chciała innowacji. Jego zdaniem, dzisiaj także istnieją polityczni populiści, którzy odrzucają „nową transformację”.

 

Vidar Helgesen, norweski minister ds. klimatu i środowiska ubolewał, że niektórzy politycy i wyborcy nie są „postępowcami”. Tymczasem zmiana, która już się dokonuje „jeszcze nigdy nie była tak skomplikowana i tak gwałtowna jak dzisiaj”.

 

– Jej wpływ znacznie przewyższa wszystko, czego byliśmy wcześniej świadkami. Musimy przygotować się na znacznie większą niepewność na poziomie jednostek i gospodarstw domowych oraz na znacznie więcej niepewności w polityce – mówił Norweg.

 

Amerykanin Balian ganił szefów rządów w Europie Środkowej i Wschodniej, którzy „wierzą, że XX-wieczny model gospodarki jest modelem XXI wieku”. –  Ten model nie jest odpowiedni dla ich obywateli – kategorycznie stwierdził.

 

Han Bruyninckx, dyrektor wykonawczy Europejskiej Agencji Środowiska przyznał, że rewolucja gospodarcza, która się dokonuje obecnie „jest największym wyzwaniem dla gospodarki i społeczeństwa”.

 

Profesor Vellinga, który dostrzega analogie pomiędzy obecną sytuacją a latami 30. wyjaśnił, że tuż przed wybuchem wojny pojawił się lęk związany z wdrażaniem nowych technologii. – W 1930 roku było dużo pieniędzy, ale mało inwestycji, podobnie jak jest teraz – mówił. Dodał, że obecnie głównym wyzwaniem dla krajowych i unijnych decydentów po kryzysie finansowym z 2008 r. jest konieczność „odblokowania tych niewykorzystanych środków, aby mogły zostać zainwestowane w rozwój gospodarki”.

 

Holenderski wykładowca wezwał do realizacji programu inwestycji publicznych realizowanych z inwestycjami prywatnymi w celu konkurowania z gigantami gospodarczymi, takimi jak Chiny.

 

Pytany o inwestycje rządowe, Vellinga przyznał, że „kręgi polityczne” są niechętne uruchomieniu takich inwestycji, ale zdecydowanie popierają je „kręgi gospodarcze”. – UE musi poluzować swoje przepisy podatkowe i znieść ograniczenia budżetowe, aby uwolnić inwestycje publiczne – powiedział.

 

Konferencja w Bratysławie została zorganizowana przez słowacką prezydencję w UE. Słowacy chcą doprowadzić do ratyfikowania porozumienia paryskiego w sprawie zmian klimatycznych w ciągu najbliższych sześciu miesięcy, aby poszczególne kraje zaczęły przechodzić na „gospodarkę ekologiczną”. To sposób na wymuszenie inwestycji, które mają ożywić gospodarkę światową.

 

 

Źródło: euractiv.com

AS

   

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram