1 marca 2013

Św. Kunegunda, królowa Niemiec i pani Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, urodziła się w rodzinie Zygfryda I, hrabiego Luksemburga (dlatego jest nazywana Kunegundą Luksemburską). Niemcy ówczesne były polem nieustannych walk o tron cesarski, kto już zaś na nim zasiadł, rozpoczynał ofensywę mającą na celu podporządkowanie Stolicy Apostolskiej i ciemiężenie słabszych sąsiadów. Prowadzenie przykładnego życia chrześcijańskiego dla niemieckiego arystokraty, a tym bardziej króla czy cesarza nie było więc łatwe. Należy więc docenić tych, którym się to udało i dostąpili chwały ołtarzy.

Na przełomie X i XI wieku Kunegunda została wydana za Henryka, księcia bawarskiego, który następnie został królem (1002 r.) i cesarzem (1014 r.). Święta wyszła za mąż w dorosłym wieku i już po tym, jak złożyła prywatny ślub dozgonnej czystości. Na szczęście jej małżonek, również człowiek pobożny, zgodził się na zachowanie wstrzemięźliwości. Żyli, naśladując związek Maryi i Józefa, wyrzekając się perspektywy dziedziczenia tronu przez ich potomka. Miłość, jaką zaczerpnęli z Bożego Serca, obfitowała natomiast działalnością dobroczynną i fundacyjną (zbudowali między innymi katedrę w Bambergu).

Pożycie małżeńskie układało się szczęśliwie, ale wiadomo, że nic na tej ziemi nie jest pozbawione krzyża, czego miała doświadczyć Kunegunda w okolicznościach dość niespodziewanych. Otóż kilku zawistnych dworzan posądziło monarchinię o sprzeniewierzenie się mężowi. Małżonkowie byli pewni swej uczciwości, ale takie pomówienie mogło być ogromnym zgorszeniem dla poddanych, dlatego Święta zdecydowała poddać się tzw. sądowi bożemu. Był to starogermański zabobon trwający jakiś czas po przyjęciu chrześcijaństwa, który polegał na tym, że osobę oskarżoną poddawano jakieś próbie – najczęściej ognia lub wody – wierząc, iż bogowie (lub Bóg) nie dopuszczą, by niewinnemu stała się krzywda.

Wesprzyj nas już teraz!

Cesarzowa miała przejść po rozżarzonych do czerwoności prętach. Gdy odczytano wyrok, uklękła i wypowiedziała krótką modlitwę: „Panie i Boże mój, bądź mi świadkiem, że nie złamałam wiary poślubionej memu małżonkowi” – w odpowiedzi usłyszała głos: „Bądź odważna, dziewico Kunegundo, Maryja Panna wysłucha twej modlitwy!”. Wstąpiła zatem bez lęku i przeszła całą kilkunastometrową drogę. Na końcu czekali lekarze, którzy nie stwierdzili najmniejszego śladu poparzeń na jej stopach. Ogłoszono niewinność oskarżonej, a lud, radując się z tego cudu, wołał: „Nasza kochana cesarzowa jest niewinna! W ogień oszczerców!”. Dobra pani ulitowała się jednak nad nieuczciwymi dworzanami i wyprosiła im darowanie życia.

Św. Kunegunda wspierała Henryka II w rządzeniu rozległym imperium, a po jego śmierci w 1024 roku pełniła rządy regencyjne przed przekazaniem władzy Konradowi II. Będąc uwolnioną z więzów małżeńskich, postanowiła poświęcić się służbie Bożej. Uroczystości poświęcenia ufundowanego przez nią benedyktyńskiego klasztoru w Kaufungen zostały połączone z ceremonią zrzeczenia się cesarskiej godności i przyjęcia mniszego habitu. Po Ewangelii cesarzowa podeszła do ołtarza, złożyła u jego stóp kosztowne szaty i przyjęła mniszą sukienkę, którą własnoręcznie wykonała.

W klasztorze nie chciała rządzić, lecz być prostą mniszką wykonującą wszystkie najniższe czynności. Nigdy nie zapomniała jednak o godności i powołaniu służebnicy Bożej, dlatego bezkompromisowo wkraczała do akcji, jeśli w jej rodzinie zakonnej plenił się jakiś grzech. Pewnego razu jedna z sióstr zaczęła podupadać duchowo i mieć zamiłowanie w świeckich przyjemnościach, z zaniedbaniem duchowych obowiązków. Była cesarzowa, gdy dowiedziała się, że owa mniszka spożywa dodatkowy posiłek, zamiast być z innymi na Drodze Krzyżowej, wtargnęła do jej celi i wymierzyła jej silny policzek. Pan Bóg chciał pouczyć zagubioną owcę i nadprzyrodzonym sposobem sprawił, że palce Kunegundy zostawiły trwały ślad na twarzy jej współsiostry.

W klasztorze przeżyła osiem lat, a gdy była już na łożu śmierci, dowiedziała się, iż szykuje się dla niej wystawny pogrzeb z cesarskim ceremoniałem. Pouczyła siostry i organizatorów, iż taka ceremonia dobra jest dla osoby świeckiej, a nie dla mniszki, którą ona została i w mniszym stroju chce być pogrzebana. Prosiła tylko, by złożyć jej doczesne szczątki w Bambergu obok męża, który wzywa ją już do królestwa niebieskiego. Kult cesarzowej-mniszki rozszerzył się od razu po jej śmierci, a zatwierdził go papież Innocenty III w roku 1200.

 

Kościół wspomina św. Kunegundę cesarzową 3 marca.

FO

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram