30 listopada 2016

Nie płakali po Fidelu – kubańscy emigranci po śmierci komunistycznego dyktatora

(fot. jim / commons.wikimedia.org, licencja cc)

Kubańscy imigranci mieszkający w Stanach Zjednoczonych z optymizmem patrzą na przyszłość kraju po śmierci Fidela Castro. Jego śmierć w niektórych zaludnionych przez nich miejscach wywołała całodzienne imprezy. Gdzie indziej reakcje były bardziej stonowane. W jednym z popularnych wśród Kubańczyków kościołów modlono się o zakończenie komunizmu.


Podczas Mszy w katolickiej świątyni pod wezwaniem świętego Brendanda w Wenchester na przedmieściu Miami o Fidelu Castro wspomniano tylko na modlitwie wiernych. Jeden z koncelebransów przedstawił Bogu prośbę o „koniec komunizmu, zwłaszcza na Kubie i w Wenezueli”. „Wysłuchaj nas Panie” – odpowiedzieli uczestnicy Mszy. Jednak członek chóru przed Mszą świętą przeczytał oświadczenie arcybiskupa Thomasa Wenskiego na temat śmierci Castro.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Pochodzący z polskiej rodziny hierarcha przypomniał w nim, że Fidela Castro czeka sąd Boga – jednocześnie sprawiedliwego i miłosiernego. „Fidel Castro nie żyje. (…) Jego śmierć wzbudza wiele emocji, tak na wyspie, jak i poza nią. Jednak, ponad wszystkimi możliwymi emocjami, odejście tej postaci powinno prowadzić nas do wezwania Patronki Kuby, Matki Miłosierdzia i próśb o pokój dla Kuby i jej ludu”.

 

Po Liturgii wierni przyznawali, że spodziewali się braku bezpośredniego wspomnienia zmarłego w piątek Fidela Castro podczas samej Mszy. Podkreślali, że Kościół w Miami, gdzie mieszkają liczni emigranci z Kuby starał się pełnić rolę mediatora między nimi, a rodakami pozostałymi na wyspie.

 

Z kolei na ulicach Miami odbywały się wręcz obchody śmierci znienawidzonego dyktatora. W niedzielę wybuchy radości trwały cały dzień. Jeden ze sprzedawców samochodów, aby okazać pogardę dla popieranego przez dyktatora modelu gospodarczego, zaoferował specjalną zniżkę na luksusowe pojazdy. Jednak w innych siedliskach mieszkających w USA Kubańczyków nastroje były znacznie spokojniejsze. Kubańscy przybysze żyli własnym życiem, jak gdyby nic się nie wydarzyło.

 

W ostrych słowach o kubańskim dyktatorze wypowiedział się amerykański prezydent-elekt. „Fidel Castro nie żyje!”, napisał Donald Trump na Twitterze 26 listopada. „Jeśli Kuba nie zechce zawrzeć lepszego układu dla Kubańczyków, amerykańskich Kubańczyków i Stanów Zjednoczonych jako całości, ja zakończę porozumienie” – dodał prezydent elekt dwa dni później. Także ludzie z jego otoczenia podkreślali, że sprzeciwia się on polityce ustępstw wobec latynoamerykańskiego kraju.

 

 

Źródła: cruxnow.com / twitter.com / miamiarch.org

mjend

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 665 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram