28 sierpnia 2015

Stop deprawacji! Manifestacja aktem desperacji rodziców

„Wilhelm Reich, austriacki seksuolog i członek  komunistycznej partii Niemiec, w seksualizacji postrzegał narzędzie kontroli społecznej, a w edukacji seksualnej dzieci narzędzie ideologiczne” – mówi w rozmowie z portalem PCh24.pl Magdalena Trojanowska. Dziś taką „edukację” wielotorowo promują rządy (w tym polski) i wpływowe organizacje międzynarodowe.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Dlaczego warto manifestować w sprawie powstrzymania deprawacji w edukacji?

 

Podjęliśmy decyzję o przeprowadzeniu manifestacji wraz z kilkudziesięcioma organizacjami i jest to pewien akt desperacji, ponieważ wydaje się, że inne narzędzia prowadzenia dialogu społecznego zawodzą. Wysłaliśmy setki tysięcy petycji do Ministerstwa z prośbą o wycofanie planów zmiany podstawy zajęć WDŻ. Od dwóch lat obserwujemy konsekwentne działania rządu na rzecz wprowadzenia permisywnej edukacji seksualnej do szkół w oparciu o wytyczne zaprezentowane w kwietniu 2013 roku w Ministerstwie Edukacji tzw. standardy edukacji Światowej Organizacji Zdrowia WHO.

 

Oczywiście obecnie Ministerstwo nie mówi już otwarcie o standardach WHO, bo te okryły się niesławą, ale konsekwentnie stawia kroki w kierunku wprowadzenia dokładnie właśnie tego modelu edukacji. Jest to edukacja oparta o płeć społeczno-kulturową gender, „różnorodność” i tzw. „prawa seksualne”, za chwilę wyjaśnię o co chodzi.

 

Po protestach rodziców, Ministerstwo wycofało się z pierwszych planów wprowadzenia tego rodzaju edukacji w roczniku 2014/2015, w międzyczasie jednak przeprowadzono badania, które miały potwierdzić słuszność  zmiany podstawy programowej zajęć WDŻ. A wykazały coś skrajnie odwrotnego, czyli to, że aktualne zajęcia postrzegane są zarówno przez młodzież jak i rodziców bardzo dobrze. Tym nie mniej wydano zalecenia do wprowadzenia elementów edukacji permisywnej do aktualnej podstawy np. zagadnienia masturbacji do klas szkoły podstawowej, czy prezentację dzieciom stosunku płciowego w pierwszej klasie gimnazjum. Jednak najbardziej istotne są deklaracje wkroczenia do szkoły z programami o treściach „równościowych” i „różnorodnościowych” oraz zezwolenia na przeprowadzania tych zajęć przez edukatorów z zewnątrz.

 

To szerokie otwarcie drzwi szkół dla organizacji propagujących homoseksualizm jako normalne i alternatywne zachowanie seksualne i propagujące alternatywne modele „rodzinne”. Jest to wbrew polskiemu prawu i bardzo niebezpieczne dla dzieci.

 

Doskonale zdajemy sobie sprawę, że nadchodzą wybory, rząd zabiega o głosy wyborców i pani Minister Kluzik-Roskowska może nie chcieć lub nawet nie zdążyć z wprowadzeniem w życie swoich obietnic, ale jednak pewne deklaracje ze strony ministerstwa padły i traktujemy je poważne. Faktem jest też, że powstał zespół ludzi, którym ministerstwo zamierza powierzyć przepisanie podstawy programowej zajęć wychowanie do życia w rodzinie. Nieprawdą jest więc to, że nie poczyniono kroków na tej drodze. W tym zespole są ludzie, którzy byli sygnatariuszami porozumienia na rzecz wprowadzenia edukacji opartej o Standardy WHO: Zbigniew Lew-Starowicz, Zbigniew Izdebski, Krzysztof Wąż od sławnego podręcznika „Szkoła milczenia”, w którym zaleca się wykreślenie z treści zajęć WDŻ takich pojęć jak tradycyjna rodzina. Była też pani Józefowicz z grupy edukatorów Ponton.

 

Poza zamachem na podstawę programową WDŻ, mamy też problem zewnętrznych edukatorów seksualnych w szkołach, odkąd pod patronatem, Minsterstwa Edukacji Narodowej zaprezentowano Standardy Edukacji Seksualnej WHO. Jako rodzice toczymy walkę z rozrastającą się siecią fundacji, stowarzyszeń, grup zewnętrznych edukatorów seksualnych, otrzymujących dotacje unijne i od samorządów lokalnych, organizacji powiązanych z IPPF, które wchodzą do szkół z zajęciami edukacji seksualnej przy pełnej akceptacji Ministerstwa. Często rodzice otrzymują od nauczyciela, czy dyrektora karteczkę do podpisania z enigmatyczną informacją, że to zajęcia profilaktyki AIDS i HIV, albo nawet edukacji seksualnej, ale w żadnym wypadku nie są wtajemniczani ani w treść programów, ani nie wiedzą, jaki to rodzaj edukacji.

 

W jednej ze szkół w ubiegłym roku mieliśmy taką sytuację, że rodzice niemal jednogłośnie wyrazili zgodę na uczestnictwo dzieci w zajęciach edukacji fundacji „Bez Tabu”, bo Pani od WDŻ poszła na urlop macierzyński. Gdy jednak zorganizowaliśmy spotkanie, na którym ujawniliśmy prawdę na temat tego, czego będą uczyły się dzieci, pokazaliśmy treści publikowane oficjalnie na stronach internetowych przez te grupy – wszyscy rodzice wycofali zgody, byli oburzeni na dyrektorkę, że nadużyła ich zaufania.

 

IPPF to międzynarodowa federacja organizacji proaborcyjnych, często mających za sobą obciążającą eugeniczną historię, bądź prowadzących dzisiaj różnorodnego rodzaju eksperymenty biotechnologiczne. To organizacje nie tylko otrzymują ogromne fundusze od międzynarodowych organów władzy, państwowych organów, ale również od prywatnych fundacji działających na polu populacyjnym – np. Rady Ludnościowej, Fundacji Rockefellerów, czy Fundacji Gatesów. Oprócz tych funduszy posiadają własne środki zdobyte na produkcji i sprzedaży środków antykoncepcyjnych, testów, leków leczących choroby weneryczne i raka, na aborcji i – jak to się okazało w ostatnich czasach – na handlu organami abortowanych dzieci. Jakiego rodzaju edukacji możemy spodziewać się po tego rodzaju koncernie aborcyjnym? Takiej, która będzie rozkręcała ten biznes. Edukacji wulgarnej, technicznej, przełamującej naturalną wstydliwość dzieci, czyli ich ochronę. Proszę poczytać polecane podręczniki tych edukatorów „Wielką księgę siusiaków”, czy cipek. Trudno się spodziewać, że tego rodzaju edukacja pomoże naszym dzieciom zbudować trwałe rodziny i przed czymkolwiek je uchroni. Innymi środowiskami zainteresowanymi tego rodzaju edukacją są środowiska LGBQT.

Jaką rolę w promowaniu deprawacji odgrywają minister Joanna Kluzik-Rostkowska oraz Małgorzata Fuszara?

 

Działania na rzecz wprowadzenia edukacji seksualnej według Standardów WHO nie można postrzegać wyłącznie jako aktywności jednego organu państwowego. Prowadzone są one w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego, które przygotowało specjalne szkolenia genderowe dla urzędników państwowych, sfinansowało program „Równościowe Przedszkole” i opracowało strategię wprowadzania polityki genderowej w funduszach unijnych. Innym organem jest Ministerstwo Edukacji Narodowej, jeszcze innym stanowisko pełnomocnik ds. równego traktowania. Są to spójne jednokierunkowe działania strukturalne rządu.

 

Pani Kluzik-Rostkowska już u początków swojej kariery politycznej, na stanowisku pełnomocnika Prezydenta Warszawy ds. kobiet i rodziny, zasłynęła dość sporym liberalizmem w kwestiach rodzinnych. Przez organizacje prorodzinne była postrzegana jako bardziej lewicowa niż niektóre jej lewicowe koleżanki. Dzisiaj ma szansę realizować swoje poglądy zgodnie z linią partii w której się znalazła.

 

Małgorzata Fuszara jest ściśle związana z polityką IPPF i wspiera działania Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny w Polsce. W imieniu Gender Studies jest również sygnatariuszką porozumienia na rzecz wprowadzania edukacji seksualnej wg standardów WHO. I tutaj może wyjaśnię, co ma gender, edukacja seksualna,  „równość” i „różnorodność” z sobą wspólnego.

 

Samo pojęcie płci społeczno-kulturowej oznacza, że nasze rozumienie płci jest ograniczone wpływem kultury, w której zostaliśmy wychowani. Ale kultura ogranicza nie tylko naszą interpretację ról płciowych, czy postrzegania płciowości np. podziału na kobietę i mężczyznę, ale również nakłada ograniczenia w sferze etyki i różnorodności seksualnych ekspresji. Edukacja seksualna jest potrzebna nie tylko po to, aby seksualnie się „wyedukować”, ale również aby zerwać z kulturowymi stereotypami w postrzeganiu ww. kwestii.

 

Dlatego środowiskami, które zabiegają o permisywną edukację seksualną są nie tyko te, które dorabiają się na seksualizacji, ale również środowiska LGBQT, genderowe itp. Widzą w niej szansę na zniszczenie tzw. „heteronormatywności” i zastąpienia jej innego rodzaju płciowymi i seksualnymi „normami”.

 

Co Państwa motywuje do działania?

 

Troska o  dzieci i ich niewinność, o ich przyszłość, o przyszłość kolejnego pokolenia dzieci. Lewica doskonale wie, że ten rodzaj edukacji da jej dozgonnych zwolenników. Wilhelm Reich, austriacki seksuolog i członek  komunistycznej partii Niemiec, w seksualizacji postrzegał narzędzie kontroli społecznej, a w edukacji seksualnej dzieci narzędzie ideologiczne. Twierdził, że masturbujące się dziecko porzuci naturalnie Boga, normy rodziców i będzie podatne na rewolucyjne treści.

 

Polacy często myślą jakoś to będzie…

 

Zmieni się władza, może to nie wejdzie… Ale wydaje mi się, że każda władza musi wiedzieć, że jest mocne stanowisko rodziców gotowych do walki o swoje dzieci… władza musi mieć wsparcie społeczeństwa ponieważ sama staje wobec konfrontacji z siłami międzynarodowych nacisków. Opór społeczny jest sporym argumentem, aby takich zmian, jak życzą sobie struktury np. władzy unijnej, nie wprowadzić w Polsce.

 

 

Czego mogą spodziewać się Ci, którzy przyjdą w najbliższą niedzielę 30 sierpnia na manifestację „Stop deprawacji w edukacji”?

 

Zaprosiliśmy wielu mówców, ekspertów, działaczy czy rodziców, którzy mają w tym temacie czym się podzielić. Wśród nich nie zbraknie gości zagranicznych, uczestników i organizatorów ogromnych protestów we Francji, Włoszech czy Niemczech, przeciwko zjawiskom, które omawiamy. Chcemy także pokazać, że zwykli rodzice w naszym kraju są głosem, z którym należy się liczyć

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał Łukasz Karpiel

 

 

Manifestacja „Stop deprawacji w edukacji” już w niedzielę! Przyjdź koniecznie!

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie