Komisja Europejska próbuje ratować twarz Wspólnoty. Przyjęła plan walki z epidemią koronawirusa, przewidując łącznie 100 mld euro na ten cel. Problem w tym, że to działania całkowicie spóźnione.
Inercja Komisji Europejskiej i innych instytucji unijnych w obliczu pandemii koronawirusa jest od kilku tygodni przedmiotem ostrej krytyki. Na brak jakiejkolwiek pomocy ze strony Brukseli skarżyli się zwłaszcza Włosi, zmuszeni do samotnego zmagania się z chorobą. Doszło do tego, że z pomocą pospieszyły im autorytarne mocarstwa azjatyckie, Rosja i Chiny, podczas gdy Unia Europejska nie zrobiła nic, by wspomóc wysiłki włoskich służb medycznych, obciążonych masami chorych na Covid-19.
Wesprzyj nas już teraz!
Teraz Komisja kierowana przez Niemkę Ursulę von der Leyen próbuje ratować twarz wspólnoty. Instytucja ogłosiła w czwartek plan walki z epidemią i jej skutkami opiewający na 100 mld euro; Polska będzie mogła wydać 12 mld euro z unijnej kasy.
Nie jest to jednak bynajmniej żaden unijny prezent; chodzi bowiem o kwotę, która nie została jeszcze zakontraktowana w obecnej perspektywie finansowej. 12 mld euro to pieniądze, które miały trafić na inwestycje infrastrukturalne czy budowę aquaparków. Zamiast tego pójdą na walkę z pandemią. Komisja proponuje, by pieniądze zostały wykorzystane dla wsparcia firm borykających się z problemem utrzymania pracowników w nierentownym okresie czy też na pomoc dla rolników i rybaków.
Jednocześnie Unia nie ustaje w próbie wpływania na politykę walki z koronawirusem wprowadzaną przez poszczególne państwa narodowe. Na celowniku Brukseli znalazły się przede wszystkim Węgry, które osobiście potępił między innymi szef Europejskiej Partii Ludowej, Donald Tusk.
Tuskowi i innym eurokratom nie podoba się, że rząd Wiktora Orbana, za zgodą parlamentu, przyznał sobie na czas walki z koronawirusem prawo do rządzenia za pomocą dekretów.
Orban odpowiedział na krytykę wysyłając list do szefowej niemieckiej CDU, Annegret Kramp-Karrenbauer. Jak podkreślił, szkoda dziś marnować czas na coś innego, niż walka z koronawirusem, a ci, którzy nie potrafią pomóc, nie powinni chociaż przeszkadzać. Szef Fideszu poprosił też Kramp-Karrenbauer by ta wpłynęła na Tuska i przeszkodziła mu w „sianiu podziałów” w politycznej „rodzinie EPL”.
Węgry zostały wcześniej potępione także przez trzynaście państw unijnych; przedstawiciele Belgii, Danii, Finlandii, Francji, Niemiec, Grecji, Irlandii, Włoch, Luksemburga, Holandii, Portugalii, Hiszpanii i Szwecji skrytykowali wprowadzone w państwie Madziarów środki nadzwyczajne jako rzekomo niezgodne z europejskimi wartościami.
Orban tymczasem już tydzień temu piętnował bezradność Unii, w jednym z wywiadów podkreślając, że Budapeszt otrzymał pomoc od Pekinu i Rady Współpracy Państw Języków Tureckich, a od Brukseli – żadnej. Węgierski premier podkreślił, że po ustaniu epidemii przyjdzie czas na poważną debatę, bo obecny kryzys obnażył całościową słabość unijnych struktur.
Źródła: rmf24.com, politico.eu
Pach
Polecamy także nasz e-tygodnik.
Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.