19 kwietnia 2014

Śmierć Jezusa w opinii Apostołów

(Giovanni Canavesio, fragment fresku "Męka Chrystusa", 1492. . The Art Archive/Forum)

Odwieczny dylemat: co zabija, miecz, czy ręka, która ten miecz dzierży? Kto ponosi większą odpowiedzialność za śmierć człowieka, ten, kto zadaje śmierć bezpośrednio, czy może ten, kto ją zleca?

 

Upłynęło niewiele czasu od krzyżowej śmierci Jezusa, a w Piotra jakby wstąpił nowy duch, duch odwagi. To już nie ten sam Piotr, który na dziedzińcu arcykapłana ratował swoją skórę zaprzaństwem: Nie znam tego człowieka (Łk 26,74). W dzień Pięćdziesiątnicy, gdy zgromadził się tłum Żydów wokół domu Wieczernika, zwabionych niezwykłym szumem, który przeszedł nad Jerozolimą na podobieństwo gwałtownego wichru, z mową, o co chodzi, wystąpił nie kto inny, ale właśnie Piotr. Po raz pierwszy otwarcie, głośno i publicznie wobec zgromadzonych Żydów wyraził swe zdanie co do odpowiedzialności za śmierć Jezusa: tego Męża, który z woli, postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście (Dz 2,23). I nieco dalej w tym samym wywodzie: Niech więc cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem (Dz 2,36).

Wesprzyj nas już teraz!

 

Po raz drugi Piotr wystąpił z mową publiczną do Żydów w kontekście uzdrowienia  żebraka chromego od urodzenia, który od lat zbierał datki przy Bramie Pięknej, prowadzącej na plac świątynny. Mowę miał pod wieczór w krużgankach Salomona, a więc tuż pod bokiem żydowskiej elity świątynnej. Długa i kompetentna mowa nie mogła zakończyć się inaczej, aniżeli aresztowaniem Piotra i towarzyszącego mu Jana. Ale zanim trafili do więzienia, zgromadzeni Żydzi mogli usłyszeć jakże mocne i gorzkie słowa wyrzutu odnośnie sprawy Jezusa: Wy jednak wydaliście Go i zaparliście się Go przed Piłatem, gdy postanowił Go uwolnić. Zaparliście się świętego i sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienia dla zabójcy. Zabiliście dawcę życia, ale Bóg wskrzesił Go z martwych (Dz 3,13-14).

 

Następnego dnia z rana, kiedy zebrali się przedstawiciele żydowskiego establishmentu dla przesłuchania uwięzionych,  właśnie oni, uczeni i starsi ludu, w tym wymienieni po imieniu arcykapłani Annasz, Kajfasz, Jan i Aleksander, mogli usłyszeć oskarżenie o spowodowanie śmierci Jezusa. Człowiek chromy od urodzenia został uzdrowiony mocą imienia Jezusa Chrystusa, którego wy ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych (Dz 4, 10). Tym razem udało się jeszcze apostołom wyjść z więzienia bez szwanku. Pogrożono im jedynie, by już więcej nie przemawiali do ludu i nie nauczali w imię Jezusa. Na odchodnym Piotr zdążył jeszcze pożegnać się z szacownym zgromadzeniem słowami: My nie możemy nie mówić tego, co widzieliśmy i co słyszeliśmy (Dz 4,20).

 

Nie dało się już wyciszyć sprawy Jezusa. Rozpowiadała o niej cała Jerozolima. Wygłaszane mowy apostołów ściągały tłumy do krużganków Salomona, gdzie się oni gromadzili. Nauczaniu towarzyszyły uzdrowienia nagłe i tak liczne, iż chorych znoszono z daleka, nawet spoza Jerozolimy. Musieli na to zareagować arcykapłani. Straży świątynnej nakazali zrobić porządek ze zwolennikami Jezusa i zamknąć apostołów w więzieniu. Jakież było zdumienie żydowskiej starszyzny zgromadzonej w Sanhedrynie dla przesłuchania apostołów, gdy się okazało, że nie ma po nich śladu w więzieniu pomimo starannie zamkniętych cel i stojących przed drzwiami strażników. Sprowadzono ich przed Sanhedryn wprost ze świątyni, gdzie apostołowie z odwagą nauczali lud. Zakazaliśmy wam surowo – zabrali głos arcykapłani – abyście nie nauczali w to imię, a oto napełniliście Jerozolimę waszą nauką i chcecie ściągnąć na nas krew tego człowieka (Dz 5,28). Czyżby nie doszło jeszcze do świadomości arcykapłanów, że to oni ponoszą odpowiedzialność za śmierć Jezusa? Skoro tak, zostali raz jeszcze pouczeni w tej sprawie przez Piotra: Bóg naszych ojców wskrzesił Jezusa, którego straciliście, przybiwszy do krzyża (Dz 5,30). Od grożącej im śmierci za słowa prawdy uchronił ich uczony faryzeusz, Gamaliel, który po dłuższym wywodzie w ich obronie zauważył, że jeśli głoszona przez nich nauka rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem (Dz 5, 39). Skończyło się na uwolnieniu apostołów po uprzednim ich ubiczowaniu i powtórzeniu gróźb.

 

Te, jak niebawem miało się okazać, nie były czcze. Dotknęły jednego z pierwszych siedmiu diakonów, Szczepana. Również z jego ust wyszło to samo co u apostołów oskarżenie pod adresem arcykapłanów, uczonych i starszych, oskarżenie wypowiedziane w Sanhedrynie: Jak ojcowie wasi, tak i wy. Któregoż z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali (Dz 7,51-52). Przypłacił Szczepan tę swoją odwagę śmiercią przez ukamienowanie, gdy do powyższych konstatacji dodał i tę, iż ujrzał Jezusa w niebie stojącego po prawicy Boga.

 

Paweł Apostoł nie miał wątpliwości co do bezpośrednich sprawców śmierci Jezusa: Mieszkańcy Jerozolimy i ich przełożeni nie uznali Go i potępiając Go wypełnili głosy Proroków, odczytywane co szabat. Chociaż nie znaleźli w Nim żadnej winy zasługującej na śmierć, zażądali od Piłata, aby Go stracił (Dz 13, 27-28). A w liście do mieszkańców Tesalonik: Żydzi zabili Jezusa i proroków, i nas także prześladowali (1 Tes 2,15). Jako  faktem oczywistym, Paweł tym problemem zbytnio się nie zajmował, natomiast jeśli do niego nawiązywał, czynił to na marginesie swojego przepowiadania Dobrej Nowiny, koncentrując się na zbawczym sensie tej śmierci: On to został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia (Rz 4,25). I dalej: Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami (Rz 5,8).

 

*****

A co na temat Jezusa ma do powiedzenia sam Poncjusz Piłat? Prowadząc przewód sądowy, szybko się mógł przekonać – chociaż Jezus mu w tym nie ułatwiał, bo gdyby się bronił przed oskarżeniami, łatwo mógł pozyskać sympatię namiestnika i własne uwolnienie – wiedział bowiem, że arcykapłani wydali Go przez zawiść (Mk 15,10). I sam od siebie dodał: Nie jestem winny krwi tego sprawiedliwego. To wasza rzecz (Mt 27,24). Opinię obu ewangelistów, Mateusza i Marka,  podziela i trzeci, Łukasz, kiedy wkłada w usta Piłata wyznanie: przywiedliście mi tego człowieka pod zarzutem – zwrócił się do arcykapłanów – że podburza lud. Otóż ja przesłuchałem go wobec was i nie znalazłem w nim żadnej winy w sprawach, o które go oskarżacie. Ani też Herod – bo odesłał go do nas; a oto nie popełnił on nic godnego śmierci (Łk 23,14-15). Jeżeli go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara – wymogli Żydzi szantażem wyrok skazujący Jezusa na śmierć (J 19,12).

 

*****

Odwieczny dylemat: co zabija, miecz, czy ręka, która ten miecz dzierży? Kto ponosi większą odpowiedzialność za śmierć człowieka, ten, kto zadaje śmierć bezpośrednio, czy może ten, kto ją zleca? Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie w kontekście śmierci Jezusa, warto odwołać się do opisanego na kartach Starego Testamentu epizodu z życia króla Dawida. Oto król Dawid uwiódł młodą i piękną żonę jednego z oficerów swojego wojska, Uriasza Chetyty, po czym tak pokierował wypadkami, aby jej mąż poległ w walce pod murami obleganego miasta Ammonitów. Kto jest sprawcą śmierci Uriasza Chetyty, wojownicy broniący miasta Rabba, którzy śmiertelnie ugodzili Uriasza, czy król Dawid, który wprawdzie nie opuszczał Jerozolimy, ale zlecił ustawienie Uriasza pod murami miasta w miejscu najbardziej narażonym na ataki? Jeśli król Dawid miał w tej sprawie niezmącone sumienie, zakłócił mu je prorok Natan: Zabiłeś mieczem Chetytę Uriasza, a jego żonę wziąłeś sobie za małżonkę. Zamordowałeś go mieczem Ammonitów (II Sm 12,9). 

 

Jan Gać

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie