2 lipca 2018

Wybory prezydenckie w Meksyku. Jeszcze więcej marksizmu na całym kontynencie

(fot. REUTERS/Carlos Jasso/FORUM )

Wybory prezydenckie w Meksyku. Jeszcze więcej marksizmu na całym kontynencie

Były burmistrz Meksyku, lewicowy populista, Andres Manuel Lopez Obrador (AMLO) odniósł decydujące zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Historyczne głosowanie w tym kraju, które miało miejsce po rocznej krwawej  kampanii – ponad 130 kandydatów i polityków oraz ich współpracowników zostało zamordowanych od września ub. roku –  skłoniło Meksykanów do głosowania za „zmianami.” Wybory będą miały daleko idące konsekwencje dla Kościoła, społeczeństwa, całej Ameryki Łacińskiej i USA.

 

Wesprzyj nas już teraz!

64-letni Obrador odniósł zwycięstwo zyskując w niedzielę około 54 –procentowe poparcie wyborców.

 

Tak jak obiecał, jego elekcja przerywa dominację dwóch partii politycznych, rządzących Meksykiem od prawie stulecia: Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej (PRI) i Partii Akcji Narodowej (PAN).

Jeszcze w trakcie kampanii kandydat poprzysiągł zakończyć panowanie „mafijnej władzy”.

 

Zapowiedział także podwyżkę płac i emerytur oraz zwalczanie „nieuczciwych nadużyć ze strony państwa, elit politycznych i biznesowych”.

 

Jednak, jak przystało na przedstawiciela lewicy, heglisty pogrążonego w sprzecznościach, już w poniedziałek wezwał do „pojednania”. Z jednej strony przysiągł, że nadchodzą głębokie zmiany, ale z drugiej dodał, że zagwarantowane zostaną prawa jednostki i własności. Obiecał zachować autonomię Banku Meksyku. Zapowiedział także, że jego rząd utrzyma dyscyplinę finansową i fiskalną.

 

Prezydent elekt chociaż buńczucznie ogłosił analizę kontraktów energetycznych pod kątem korupcji lub bezprawności, uspokoił, że nie będzie konfiskaty ani wywłaszczenia mienia.

 

Według lewicowych elit, Obrador zdobył niezwykłe poparcie, jakiego nie udało się uzyskać poprzednim prezydentom od wielu lat.

 

W telewizyjnym orędziu ustępujący prezydent Enrique Pena Nieto pogratulował Obradorowi i zobowiązał się pomóc mu w przeprowadzeniu uporządkowanej transformacji kraju.

 

Lorenzo Cordova, dyrektor Państwowego Instytutu Wyborczego ogłosił, że liczba głosujących na Obradora wyniosła od 53 do 53,8 proc. w porównaniu z 22,1 proc. do 22,8 proc. głosów konserwatystów oddanych na kandydata Ricardo Anaya i 15,7 proc. do 16,3 proc. – na Jose Antonio Meade z rządzącej Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej. Niezależny kandydat Jaime „El Bronco” Rodriguez miał otrzymać od 5,3 do 5,5 procent głosów.

 

Po ogłoszeniu wstępnych wyników, prezydent USA Donald Trump złożył gratulacje Obradorowi. „Bardzo się cieszę, że będę z nim współpracować. Przyniesie to wiele korzyści zarówno Stanom Zjednoczonym, jak i Meksykowi!” – napisał na Twiterze.

 

Amerykańscy analitycy porównują Obradora do Trumpa. Ich zdaniem, Meksykanin jest znany z „impulsywnych i nacjonalistycznych tendencji.” Wskazują, że Obrador może przyjąć bardziej konfrontacyjną postawę w relacjach amerykańsko-meksykańskich.

 

Obrador jest autorem książki: „Oye, Trump” („Słuchaj Trump”), w której zapowiedział przeciwstawienie się decyzjom amerykańskiego prezydenta dotyczących budowy muru granicznego i „jego próbom prześladowania pracowników-imigrantów”.

 

W kraju zamierza rozprawić się z przemocą i bezprawiem – to jedna z największych porażek partii rządzącej PRI i ustępującego prezydenta Nieto.

 

Co ciekawe, obecny lider uzyskał bardzo duże wsparcie millenialsów (osoby urodzone w latach 1980–2000). Prawie 13 milionów z nich miało głosować po raz pierwszy w niedzielę. To oni mają nadać nowy charakter państwu, stojącemu w obliczu głębokich przeobrażeń.

 

Eksperci zastanawiają się, jak prezydent elekt będzie rządził w kraju, w którym od kilkunastu lat trwa krwawa wojna gangów narkotykowych. Kosztowała ona życie ponad 200 tys., osób, w dużej mierze młodych ludzi. 

 

Ten lewicowy prezydent zobowiązał się do zmniejszenia zależności gospodarczej kraju od Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie ślubował, że „będzie rządził ludźmi wszystkich klas społecznych, wszystkich „orientacji seksualnych” i wszystkich punktów widzenia”.

 

„Będziemy słuchać każdego. Będziemy dbać o wszystkich. Będziemy szanować wszystkich” – mówił. „Ale damy pierwszeństwo najbardziej pokornym i zapomnianym” – dodał.

 

Z ankiet przeprowadzonych w ramach wyborów, partia prezydenta elekta wygrała co najmniej pięć z dziewięciu wyścigów gubernatorskich.

 

Obrador ma poparcie rewolucjonistów z innych krajów Ameryki Południowej, z którym ma go łączyć sojusz m.in. Brazylii czy Argentyny.

 

Tak jak w Kolumbii, AMLO zapowiedział amnestię dla handlarzy narkotykowych i pośledniejszych kryminalistów. Uważa, że „ognia nie da się zwalczać ogniem.” Amnestia – w jego przekonaniu – ma pomóc „banitom niższego szczebla odwrócić się od życia zbrodniczego”.

 

Eric Olson, specjalista od spraw Meksyku i Ameryki Łacińskiej z Washington Woodrow Wilson Center spodziewa się, że Meksyk wycofa się z zaangażowania w sprawy regionalne. – AMLO nie jest internacjonalistą (…) możemy oczekiwać, że będzie odgrywał mniej aktywną rolę w regionie w Wenezueli, w Nikaragui i innych krajach ogarniętych kryzysem – przekonuje.

 

Olson spodziewa się także ostrego spięcia z prezydentem USA Donaldem Trumpem, którego polityka separacji rodzin została niedawno potępiona przez AMLO jako „arogancka, rasistowska i nieludzka.” Analityk nie ma wątpliwości, że USA nie wycofają się z Meksyku.

 

Podobnie uważają inni eksperci. – Ani Ameryka nie może się odwrócić od Meksyku, ani Meksyk nie może porzucić Ameryki. Są zjednoczeni i muszą współpracować, nawet jeśli ich prezydenci nie lubią się nawzajem i nie dogadują się – przekonuje Carlos Bravo, ekspert z Centrum Badań Ekonomicznych i Nauczania w Meksyku.

 

Bravo przewiduje, że prezydent Obrador będzie zwalczał ubóstwo, tak jak poprzedni brazylijski prezydent Luiz Inácio Lula da Silva po historycznym zwycięstwie w 2002 roku.  

 

Ekspert spodziewa się ogromnych nakładów na „politykę społeczną”, by zwalczać nie tylko biedę i nierówność, ale także społeczne korzenie przestępczości i przemocy. Jednak analityk dodaje, że „pstrokata koalicja,” która stoi za triumfem wyborczym AMLO jest tak różnorodna – z udziałem byłych komunistów, ultrakonserwatystów, subkultur LGBTIQ, nacjonalistów itp. – że próba odgadnięcia, w jaki sposób może on rządzić krajem „jest głupim posunięciem”.

 

– Szczerze mówiąc, w tej chwili jest wiele niepewności co do tego, co zrobi rząd Lópeza Obradora. Będzie wiele sporów w okresie przed jego inauguracją i  wynik tego konfliktu zadecyduje o kształcie przyszłego rządu Lópeza Obradora oraz jego priorytetów- dodał Bravo.

 

Czołowi członkowie lewicy wyrażali nadzieję, że wybór AMLO ożywi „różową falę” w regionie. – To zasygnalizuje powrót postępowych wiatrów do Ameryki Łacińskiej! – przewiduje Gleisi Hoffmann, szef brazylijskiej Partii Pracujących. Zdymisjonowana w wyniku procedury impeachmentu była prezydent Brazylii, komunistka Dilma Rousseff powiedziała, że ​​zwycięstwo AMLO będzie „nie tylko zwycięstwem dla Meksyku, ale dla całej Ameryki Łacińskiej”.

 

Również była prezydent Argentyny, Cristina Kirchner, która doprowadziła kraj do bankructwa, napisała na Twitterze: „Andrés Manuel López Obrador stanowi nadzieję, nie tylko dla Meksyku, ale dla całego regionu”.

 

Zwycięstwo Obradora oznacza także, że „zasady gry zdecydowanie zmienią się,” jeśli chodzi o zawieranie umów energetycznych przez zagraniczne firmy, które wniosły do gospodarki meksykańskiej 200 miliardów dolarów.  Obrador mówi, że tylko te firmy, a nie ludzie, widzą korzyści z inwestycji.

 

Podczas kampanii AMLO często mówił o wierze i wartościach moralnych. Obiecał przygotować „konstytucję moralną,” ale w trakcie spotkań w wyborcami unikał jasnych odpowiedzi w sprawach tzw. małżeństw osób tej samej płci czy aborcji.

 

Z jednej strony obiecał przyznanie przywilejów „wszystkim orientacjom seksualnym.” Z drugiej, wypracował przymierze wyborcze ze społecznie konserwatywną partią założoną przez ewangelickich chrześcijan, która może zdobyć 10 proc. miejsc w Kongresie.

 

Politycy wszystkich ugrupowań starali się o poparcie katolickich księży, ewangelicznych pastorów i społecznych konserwatystów. Lobby proaborcyjne i homoseksualne – mimo zapowiedzi AMLO – ma obawy odnośnie tego, w jaki sposób wprowadzi zmiany korzystne dla nich.

 

Jako burmistrz Meksyku w latach 2000-2005, Obrador wstrzymywał się od promowania pseudomałżeństw homoseksualnych i dekryminalizacji aborcji, które statecznie zalegalizował w mieście jego następca Marcelo Ebrarda.

 

W wywiadzie radiowym w 2015 r., AMLO zasugerował, że walka z ubóstwem i korupcją, to ważniejsze priorytety dla postępowców niż aborcja. „Najważniejszą rzeczą jest uczciwość. [Dekryminalizacja aborcji i równość małżeństw] – z całkowitym szacunkiem dla nich, uważam za coś mniej ważnego. W Meksyku ważne jest to, by skończyć z korupcją” – mówił wówczas.

 

Niektórzy obserwatorzy polityczni wskazują, że Obrador odwołał się do „tradycyjnych” i religijnych wartości, próbując złagodzić swój radykalny wizerunek po oskarżeniach ze strony przeciwników, że planował przekształcić Meksyk w drugą Wenezuelę.

 

I jest w tym prawda. Obrador wie, że przyjdzie czas na głębokie przemiany społeczne. Na razie umocni swoja pozycję jako polityk oddany sprawie wprowadzania „zrównoważonego rozwoju”, podobnie jak czynili to jego skorumpowani poprzednicy. Prezydent elekt ma być „lepszy”, skuteczniejszy i bardziej etyczny.

 

Jednak cel pozostaje niezmienny. Były sędzia Sądu Najwyższego Olga Sánchez Cordero, która ma zostać ministrem spraw wewnętrznych obiecała, że administracja prezydenta elekta zalegalizuje aborcję na szczeblu krajowym (na razie jest ona dostępna w niektórych stanach), wprowadzając odpowiednią nowelizację federalnego kodeksu karnego.

 

Wszyscy więc czekają na inaugurację prezydenta, cieszącego się poparciem lewicowych globalistów i jego pierwsze decyzje.

 

Obrador  w swojej pierwszej przemowie po ogłoszeniu wstępnych wyników mówił o „uporządkowanej transformacji”. Zaznaczył, że chce mieć dobre relacje „ze wszystkimi państwami świata. Obiecał „wolność słowa, wolność przedsiębiorczości i wolność religijną” podkreślając, że prawa konstytucyjne zawsze będą najważniejsze.

 

Sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Meksyku, Msgr. Alfonso Gerardo Miranda Guardiola stwierdził z entuzjazmem: „Gratuluję meksykańskiemu narodowi za wspaniałe zaangażowanie w ten historyczny dzień. Szanujemy wolę obywateli wyrażoną w oficjalnych wynikach. Zawsze módlcie się i pracujcie dla Meksyku”.

 

Źródło: bignewsnetwork.com., guardian.co.uk., Bloomberg.com.,  agensir.it., marketplace.org

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 964 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram