13 maja 2017

Sercem orędzia fatimskiego jest alternatywa pomiędzy pokutą a karą

Opatrzność dała światu sto lat na nawrócenie. Jednak do nawrócenia nie doszło – mówi prof. Roberto de Mattei, wybitny włoski historyk i publicysta katolicki, w rozmowie z Piotrem Doerre.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Powiedział Pan kiedyś, że zetknięcie się z orędziem fatimskim wpłynęło na całe Pańskie życie…

 

Poznałem orędzie fatimskie, kiedy byłem bardzo młody, i orędzie Matki Bożej wywarło na mnie niezwykle silny wpływ duchowy, ale również i intelektualny, bo dało mi klucz do interpretacji historii współczesnej. Przesłanie fatimskie jest z jednej strony dramatyczne, ale z drugiej strony otwiera serce na bezgraniczną nadzieję na przyszłość. I to poruszyło moje młode serce już ponad 40 lat temu.

 

Ale dlaczego Pan, jako historyk, nie tylko, interesuje się tym, co zaszło w 1917 roku w Fatimie,  ale nawet nazywa to, co tam się stało, jednym z najważniejszych wydarzeń minionego stulecia?

 

Fatima to najważniejsze wydarzenie historyczne XX wieku. Podkreślam słowo „historyczne”, ponieważ wielu katolików, myśląc o objawieniach takich jak Fatima, Lourdes czy inne, chciałoby je sprowadzić, ograniczyć do doświadczenia religijnego poszczególnych osób. A to rozróżnienie pomiędzy wiarą prywatną a obiektywizmem zdarzeń historycznych jest fałszywe, bo Fatima jest zdarzeniem, które miało miejsce w konkretnym miejscu i w określonym momencie historii – w 1917 roku w Portugalii – i ten aspekt historyczny, moim zdaniem, jest bardzo ważny.

 

Po drugie, Fatima to orędzie profetyczne. Jest ono głęboko związane z tym, co wydarzyło się w Rosji w tym samym, 1917 roku. Historia Rosji i historia Fatimy przeplatają się i krzyżują przez cały XX wiek. To wydaje mi się najważniejszym aspektem.

 

Czy dziś, 100 lat po objawieniach, orędzie Fatimskie się wypełniło? Wiemy wszak, że pewne wydarzenia, przepowiedziane przez Matkę Bożą, jak II wojna światowa, miały już miejsce. System sowiecki, zapoczątkowany rewolucją bolszewicką 1917 roku, nie panuje już nad połową świata…

 

Sercem przesłania z Fatimy są dwa zdania. Pierwsze: „Rosja rozprzestrzeni swoje błędy na świecie”, drugie: „W końcu moje Niepokalane Serce zatryumfuje”. W Fatimie Matka Boża mówi o błędach, czyli podkreśla wymiar ideologiczny, wymiar doktrynalny historii, co często jest zaniedbywane. Odniesienie do komunizmu jest tu ewidentne. Ale w ciągu dwudziestego wieku wielu antykomunistów ograniczało się do zwalczania czy krytykowania powierzchownego aspektu komunizmu. Skupiali się oni na aspekcie przemocy, który symbolizowały gułagi, sowieckie czołgi, rakiety skierowane w stronę Zachodu. I były to z pewnością pewne przejawy komunizmu. Ale za tymi materialnymi przejawami przemocy istnieje doktryna. Doktryna, która zawiera się w formule materializmu dialektycznego – twierdzeniu, że cała rzeczywistość to materia, materia w ewolucji bez żadnej zasady czy wartości duchowej lub transcendentalnej. Komunizm to również ewolucyjna i relatywistyczna wizja historii.

 

Pomiędzy rokiem 1989 a 1991 komunizm sowiecki upadł, ale wydaje się, ze upadek tego reżimu politycznego był jedynie upadkiem powłoki kryjącej doktrynalne błędy komunizmu. A błędy te uniosły się w powietrze, jakby swego rodzaju miazmaty ideologiczne, które rozprzestrzeniły się poza żelazną kurtyną, na całym Zachodzie. A więc, moim zdaniem, rozprzestrzenienie się błędów Rosji na świecie nastąpiło po upadku Związku Radzieckiego w jeszcze większym stopniu niż we wcześniejszych latach. Można więc powiedzieć, że przepowiednia fatimska jest przepowiednią jeszcze niewypełnioną, bo w naszych czasach rozpowszechnianie błędów komunizmu osiąga swoje apogeum, swój zenit, a triumf Niepokalanego Serca jeszcze nie nastąpił.

 

No właśnie, niektórzy badacze orędzia fatimskiego, którzy twierdzą, że wypełniło się ono już w chwili upadku systemu sowieckiego, zapominają, że przecież orędzie skierowane było do całego świata, który – co ciężko raczej kwestionować – nie nawrócił się.

 

W 1917 roku Matka Boża przyniosła ludzkości przesłanie, które w części nie zostało poznane, nie zostało bowiem rozpowszechnione. I tu leży odpowiedzialność także Kościoła katolickiego, który powinien był włożyć więcej wysiłku, żeby rozpowszechnić to przesłanie. Z drugiej strony przesłanie nie zostało przyjęte również ze strony tych, którzy je poznali. Myślę tu nie tylko o problematycznym poświęceniu Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi, ale też o rozpowszechnieniu praktykowania pięciu pierwszych sobót miesiąca. Przecież jest to praktyka, która jest w zasięgu każdego człowieka. Niestety ta praktyka została bardzo słabo rozpowszechniona. Ludzkość się nie nawróciła.

 

W Fatimie Matka Boża nie prosiła tylko o gesty formalne, jak poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu, ale poprosiła też, i przede wszystkim, o nawrócenie umysłów i serc. Centralny motyw przesłania to wołanie o pokutę, apel, który Anioł powtarza trzy razy w trzeciej tajemnicy. Co to znaczy pokuta? Pokuta to znaczy przede wszystkim żal za własne grzechy i to nie tylko za grzechy prywatne, indywidualne, ale żal także za grzechy publiczne, za grzechy popełnione przez społeczeństwo. Społeczeństwo zachodnie, które wprowadza do swojego prawodawstwa rozwód, aborcję, eutanazję, tak zwane małżeństwo homoseksualne, to społeczeństwo, które nie tylko nie żałuje, nie pokutuje, ale wręcz afirmuje publicznie grzech. W ten sposób odwraca się plecami do Fatimy, robi coś przeciwnego, niż wskazuje Fatima. I jak tu się dziwić, że dochodzi ciągle do tragedii, że mamy wojny, rewolucje, klęski żywiołowe? Będziemy je mieć nadal, bo sercem przesłania z Fatimy jest alternatywa pomiędzy pokutą, czyli żalem za grzechy, a karą za nie! Trzeba wybierać, nie ma innej możliwości, tylko żal za własne grzechy publiczne i prywatne może pomóc w uniknięciu, oddaleniu kary.

 

Porusza Pan problem pokuty i kary, pojęć niepopularnym we współczesnym świecie, ba, nawet współczesnym Kościele.

 

Ale przecież sercem orędzia fatimskiego jest właśnie alternatywa pomiędzy pokutą a karą. Trzeba sobie wyjaśnić, co rozumiemy poprzez „pokutę” i „karę”. Słowo „pokuta” nie oznacza wyłącznie form pokuty fizycznej czy też rezygnacji z jakiejś przyjemności natury osobistej. Pokuta to przede wszystkim żal, żal za własne grzechy. Nie tylko nasze osobiste grzechy, ale grzechy całego społeczeństwa, grzechy zbiorowości. Matka Boża prosi, aby odrzucić w sposób całkowity i radykalny grzechy publiczne, które społeczeństwo zachodnie popełniało w ciągu ostatnich stu lat. Ten żal, ta pokuta to warunek stawiany przez Matkę Bożą, aby uniknąć kary. Jeżeli tej pokuty nie ma, kara jest nieunikniona. A przecież duch hedonizmu i relatywizmu, który charakteryzuje współczesny Zachód, jest przeciwieństwem pokuty. Zachód idzie więc drogą przeciwną w stosunku do tej, o którą prosi Matka Boża. Ale to droga, która prowadzi do przepaści, która prowadzi do samobójstwa Europy i Zachodu, i całej ludzkości. Bo to droga autodestrukcji. Autodestrukcji, bo ludzkość odwraca się plecami do prawa Bożego i naturalnego. A kara jest nieodłączną częścią złamania prawa. Ta kara to nie jest kara, która czeka tylko każdego z nas osobiście, po śmierci. Ale to też kara zbiorowa, publiczna, społeczna, ponieważ grzechy całych narodów popełniane są w sposób zbiorowy tutaj, na ziemi, a jako że narody nie mają przyszłości w życiu po śmierci, ale żyją na ziemi, to właśnie na ziemi będą nagradzane albo karane. Narody, które się nawrócą, przeżyją, ale te, które się nie nawrócą i będą nadal grzeszyć publicznie, będą z pewnością ukarane. I to jest alternatywa, od której nie można uciec.

 

Spójrzmy na Fatimę ponownie okiem historyka. Każdego, kto bliżej zainteresuje się objawieniami w Cova da Iria, uderza symbolika ich dat, wiążąca się z symboliką dat szczególnie znaczących dla procesu rewolucyjnego.

 

W historii istnieją daty symboliczne, jak 1517, czyli rok rewolucji zapoczątkowanej przez Lutra. Następnie 1717 – początek działalności masonerii, która była zapleczem rewolucji francuskiej. Wiemy wszak, że rewolucja francuska 1789 roku była przygotowana – z punktu widzenia politycznego i intelektualnego – przez loże masońskie. Kolejna taka znacząca data to 1917 – moment wybuchu rewolucji w Rosji.

 

Wiemy także, że w roku 1689, sto lat przed rewolucją francuską, Najświętsze Serce Pana Jezusa objawiło się siostrze Marii Małgorzacie Alacoque, w klasztorze w Paray-le-Monial. Zakonnica otrzymała wówczas przesłanie dla całej ludzkości.

 

W najtrudniejszych momentach historii, kiedy grzech najbardziej się rozprzestrzenia, zawsze następuje interwencja z Nieba, dająca nam receptę, rozwiązanie, antidotum. I sto lat przed rewolucją francuską objawienia Najświętszego Serca były taką receptą zaproponowaną ludzkości. Ale królowie Francji nie odpowiedzieli na to wezwanie i sto lat później doszło do rewolucji francuskiej. Dopiero wówczas Ludwik XVI dokonał poświęcenia swojego królestwa Najświętszemu Sercu. Ale stało się to za późno, kiedy monarcha był już w więzieniu, w przeddzień śmierci na gilotynie.

 

Z kolei dziś, w 2017 roku upływa sto lat od objawień fatimskich. To skłania nas do refleksji, bo ten rok może być rokiem tak pełnym znaczeń jak rok 1789 w stosunku do 1689. Tak jak Najświętsze Serce dało sto lat na nawrócenie ludzkości, wówczas przede wszystkim Francji, tak i w tym przypadku Opatrzność dała światu być może sto lat na nawrócenie. Jednak do nawrócenia nie doszło. Co nas czeka w przyszłości? Prawdopodobnie kara znacznie większa niż rewolucja francuska.

 

Wspomniał Pan, że Kościół w przeszłości też nie do końca odpowiedział na orędzie fatimskie i zamiast usilnie go propagować, przejął się nim dopiero po wielu latach. Wystarczy przypomnieć, że III tajemnica fatimska ujawniona została nie wówczas, kiedy życzyła sobie tego Matka Boża, ale dopiero po 40 latach. Ale teraz jest już chyba znacznie lepiej – Kościół powszechnie świętuje 100-lecie objawień, kolejni papieże pielgrzymują do Fatimy.

 

Myślę, że niestety, także i dzisiaj jest wiele zaniechań ze strony kleru katolickiego. W sytuacji wielkiego zamieszania kapłani powinni wykorzystywać przesłanie fatimskie jako drogowskaz. Dziś świat pogrążony jest w chaosie, a objawienia prywatne, takie jak to z Fatimy, są pewnego rodzaju przewodnikiem duchowym, które Niebo daje ludzkości w najbardziej zagmatwanych okresach historii.

 

Kiedy Matka Boża sto lat temu przekazała swoje orędzie, było ono skierowane nie tylko do ludzi żyjących w roku 1917, ale także do ludzi z przyszłości, również z naszych czasów. Dzisiaj ci, którzy idą za orędziem fatimskim, mogą odnaleźć w nim mocne ukierunkowanie. Dzięki temu przesłaniu nie tylko są w stanie zrozumieć przyczyny strasznego kryzysu, w którym jesteśmy pogrążeni. Fatima daje im też siłę, nadprzyrodzoną energię, nadprzyrodzoną ufność potrzebne do pokonania tego kryzysu – abyśmy nie popadli w zniechęcenie i pesymizm.

 

Orędzie fatimskie zaprasza nas do reakcji i do walki. Przede wszystkim jednak zapewnia o zwycięstwie. Dlatego zdanie: „Na koniec moje Niepokalane Serce zatriumfuje” ma ogromne znaczenie, bo jest to obietnica historyczna. Przeznaczeniem Niepokalanego Serca Maryi jest królowanie w historii wśród narodów. To jest obietnica, która musi się spełnić, ponieważ Bóg nie mówi niczego przypadkowo, Maryja nie składa niewykonalnych obietnic. Jeżeli to obiecała, to dlatego, że kiedyś ta obietnica się wypełni.

 

 

Dziękuję za rozmowę.

 

 

Więcej na temat Objawień w Fatimie przeczytasz w książkach Plinio Correa de Oliveira i Antonio Borelliego. Książki można nabyć w Księgarni Kontrrewolucji.

 

 

 

Plinio Corrêa de Oliveira – „Objawienia, które wstrząsnęły światem. Komentarze do orędzia Fatimskiego”

 

Antonio A. Borelli – „Aniołowie i objawienia fatimskie”

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie