Martin Schulz przekonuje, że centralnym punktem chrześcijaństwa jest walka z biedą i wykluczeniem społecznym. Nauczył go tego papież Franciszek. Polityk definiuje też po swojemu czym jest rodzina… i grozi Polsce.
Były przewodniczący Parlamentu Europejskiego, obecnie szef socjaldemokratycznej SPD i najpoważniejszy konkurent Angeli Merkel w wyścigu o fotel kanclerza Niemiec, Martin Schulz, udzielił wywiadu niemieckiej Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Wesprzyj nas już teraz!
Polityk przekonuje, że wiara katolicka wywarła na niego bardzo duży wpływ, a to zarówno ze względu na „głęboką religijność rodziny ze strony matki”, jak i na edukację w katolickim gimnazjum. W ostatnim czasie „ekstremalnie duże” wrażenie wywarły na nim spotkania z papieżem Franciszkiem.
– Papież uczy: Nie możemy dopuścić, by bieda pogrzebała godność człowieka. Jeżeli ktoś nie może sam o sobie decydować i mieć równego udziału w społeczeństwie, bo brakuje mu do tego środków gospodarczych, to jest wykluczony – powiedział Schulz.
– To jest centralne przesłanie chrześcijaństwa, i jest to naturalnie niewiarygodnie polityczne – podsumował Schulz.
W tym samym wywiadzie Schulz powiedział też, że nie może zrozumieć obaw tych, którzy obawiają się osłabienia małżeństwa i rodziny jako skutku zalegalizowania „małżeństw” homoseksualnych. Polityk dał przy tym swoją własną definicję rodziny: – Dla SPD małżeństwo i rodzina są tam, gdzie ludzie długotrwale biorą za siebie odpowiedzialność – stwierdził lapidarnie.
Schulz zagroził też Polsce. Pytany o niechęć niektórych państw unijnych do przyjmowania uchodźców z brukselskiego nadania, powiedział, że Polska, jako największy beneficjent europejskich funduszy, nie realizuje „zasady solidarności”. – Przeciwko temu zgłoszę swoje weto – zapowiedział Schulz, dodając, że Jarosław Kaczyński i Wiktor Orban chcą tworzyć nie Europę „solidarności, ale wybierania rodzynek”.
Pach
źródło: katholisch.de
Zobacz także:
Polonia Christiana nr 35. Teologia wyzwolenia – reanimacja?