3 stycznia 2013

Boom inwestycyjny, napędzany publicznymi pieniędzmi skończył się wraz z zakończeniem mistrzostw Europy w piłce nożnej Euro 2012, wzrost PKB spadł z 3,6 proc. do 1,4 proc. oraz niwelowany przez inflację wzrost płac – to jest tło dla niepokojąco wysokiej liczby upadłości wśród firm budowlanych, która w minionym dopiero co roku wzrosła o jedną piątą.

 

– W takich warunkach rosnąca liczba upadłości to zjawisko naturalne. Tym bardziej, że spowolnienie trwa już cztery kwartały – stwierdził Piotr Bujak, ekonomista banku Nordea. Jego zdaniem, potrwa jeszcze przynajmniej przez dwa kwartały. A to oznacza, że liczba bankructw w nadchodzących miesiącach na pewno nie spadnie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W tym roku będziemy zbierać żniwo nasilania się negatywnych zjawisk z 2012 r., głównie rosnących zatorów płatniczych. Do upadku firmy usankcjonowanego wyrokiem sądu od czasu utraty przez nią płynności finansowej upływa co najmniej kilka miesięcy. – Dlatego liczba bankructw ogłaszanych w trakcie 2013 r. będzie nadal wysoka i zacznie się zmniejszać dopiero w 2014 r. – uważa Piotr Bujak.

 

Eksperci Coface Poland, firmy zajmującej się ubezpieczaniem należności, zebrali dane o bankructwach w 2012 r., z których wnioskują, że dynamika wzrostu liczby upadłości z poprzedniego roku co najmniej utrzyma się. Najtrudniejsza sytuacja może mieć miejsce w budownictwie. Według Coface przedsiębiorcy próbują się dostosować do nowych realiów rynkowych, ale konkurencja w branży nadal jest duża i wielu z nich może nie przetrwać 2013 r.

 

Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP „Lewiatan” i właściciel firmy budowlanej również widzi przyszłość branży, w której pracuje, w czarnych barwach, obserwuje bowiem mniej zamówień publicznych i zastój w budownictwie mieszkaniowym. Szczególnie firmy deweloperskie mają się czym martwić, bo popytowi na mieszkania zaszkodzi zakończenie rządowego programu „Rodzina na swoim”, sztucznie napędzającego popyt. „Budowlanka” nie może też liczyć na zamówienia z sektora przemysłowego, bo w czasach dekoniunktury wydatki inwestycyjne są wstrzymywane.

 

Nieciekawy rok zapowiada się również w sektorze handlu. Eksperci nie mają dla tej branży dobrych prognoz po analizie tzw. zachowań płatniczych przedsiębiorców, którzy ją reprezentują. Zdaniem Andrzeja Falińskiego, dyrektora generalnego Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, zatory się nasilają, zwłaszcza wśród mniejszych podmiotów. – Małe sklepy z cenami o 20 proc. wyższymi nie są atrakcyjne dla klientów – zauważa.

 

Jeremi Mordasewicz uważa, że przetrwają te firmy, które będą w stanie szybko znaleźć rynki zbytu za granicą. I to przede wszystkim poza pogrążoną w kryzysie Europą. W kraju szansą może być wzrost konsumpcji – dzięki niższej inflacji płace realnie powinny wzrosnąć. Nie bez znaczenia może być też waloryzacja emerytur i rent, której podstawą będzie wysoki wzrost cen z 2012 r. Jednakże, zdaniem eksperta PKPP ”Lewiatan”, na efekty trzeba będzie czekać do drugiego półrocza 2013 r., o ile nie dłużej.

 

Tomasz Tokarski

 

Źródło: forsal.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 773 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram