Z trudnego zagadnienia dojrzewania w takiej [liberalnej] kulturze, z rozbitych rodzin, kultu indywidualnego, autonomicznego wyboru i zrodzonych w takiej kulturze patologii uczyniono front ideologicznej walki, w której rodzice są postrzegani jako zagrożenie dla fundamentalnych praw dziecka – pisze profesor Andrzej Bryk, omawiając tendencje w prawodawstwie, zmierzające do postępującego ograniczania władzy ojców i matek nad własnym potomstwem.
Autor artykułu zamieszczonego na łamach portalu dziennika „Rzeczpospolita” omawia przykłady orzecznictwa – zarówno europejskiego, jak amerykańskiego – w sprawach fundamentalnych dla kwestii autonomii rodziny.
Wesprzyj nas już teraz!
Profesor przypomina m.in. styczniowy werdykt Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który odmówił rodzicom nastoletniej uczennicy prawa do nieposyłania dziecka na lekcje tzw. edukacji seksualnej. Według trybunału, wcześniejszy werdykt sądów szwajcarskich w tej kwestii nie naruszył europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Sprawa była w kraju Helwetów głośna, po stronie rodziców stanął m.in. Kościół, niektórzy politycy i widoczna część opinii społecznej.
„Trybunał uznał, że prawo rodziców do wychowania dzieci, w tym w tak delikatnej sprawie jak seksualność, musi ustąpić przed prawem państwa do definiowania treści i sposobu wprowadzania dzieci w świat seksualności. Trybunał dodał, że szkolna edukacja jest komplementarna wobec rodzicielskiej” – pisze profesor z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego.
„Trybunał ustanowił ogólną normę europejskiego prawa, przyczyniając się do dalszego rozbijania przez państwo relacji rodzice-dzieci” – podkreśla Andrzej Bryk.
Autor przytacza dane, zgodnie z którymi w 2014 roku na terenie Niemiec do więzienia trafiło aż dziesięcioro rodziców, którzy nie chcieli, by ich czteroletnie dzieci uczęszczały na zajęcia gender, traktujące o możliwości swobodnego wyboru płci przez każdego człowieka.
W tekście znalazło się też kilka przykładów zza Oceanu. Choćby taki: amerykańska sędzia odebrała rodzicom prawo do opieki nad 17-latkiem i powierzyła je dziadkom. Powodem była niezgoda na „kurację” hormonalną dziecka w ramach zmiany płci. Zdaniem sądu, osoby niepewne co do własnej, przyrodzonej tożsamości płciowej „mają legitymowane prawo kontynuowania swojego życia z inną tożsamością genderową niż ta przyznana im przy porodzie”.
Stan Delaware wkrótce będzie miejscem debaty nad ustawą pozwalającą dzieciom „wybrać płeć” nawet bez wiedzy swych rodziców.
„Wszystkie te sprawy, a to zaledwie nieliczne, jakich doświadczają od dłuższego czasu rodzice, toczą się w trwającej cały czas liberalnej rewolucji seksualnej, z dziećmi poddanymi jej presji od najwcześniejszych lat. Eksperymentowanie z seksualnością dziecka, gdy fundamentalne prawo do opieki nad dzieckiem ma państwo, a wyłącza się z niej rodziców, poddane jest presji grup ideologicznych” – podkreśla profesor Bryk.
Źródło: rp.pl
RoM