1 marca 2019

Rzeczpospolita dziadowska, czyli „biedyzm” zaimplementowany

Wysokie zarobki polityków i urzędników to jeden z dyżurnych tematów rozmów Polaków. Jednak w porównaniu do zarobków kadr zarządzających w biznesie, są one niskie. Uleganie populizmowi obniża jakość kadry polityczno-administracyjnej. W imię demokracji staczamy się do roli państwa-dziada.

 

Odpowiednie wynagrodzenia dla polityków pełniących funkcje publiczne to bardzo istotna kwestia w dobrze urządzonych republikach. Już w starożytnej Grecji Perykles wprowadził wypłaty dla pełniących funkcje publiczne. W Stanach Zjednoczonych zasada ta znalazła uregulowanie publiczne. Zgodnie z artykułem 1 §6 Konstytucji Stanów Zjednoczonych „senatorom i członkom Izby Reprezentantów przysługują za pełnione funkcje diety, określone ustawą i wypłacane ze Skarbu Państwa Stanów Zjednoczonych”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Cokolwiek by nie mówić o Peryklesie czy Ojcach Założycielach Stanów Zjednoczonych, na polityce się oni znali i naturę ludzką rozumieli. To znaczy nie mieli o niej zbyt dobrego mniemania. Wiedzieli, że skoro ludzie są interesowni, to należy ową interesowność brać pod uwagę.

 

Brak (godziwego) wynagrodzenia polityków i urzędników oznacza, że do tych zawodów trafią:

 

a) Bogacze dysponujący dostatecznym dochodem z innych źródeł. To zaś doprowadzi do oligarchii – jednego z najgorszych systemów sprawowania władzy.

 

b) Ludzie moralnie zepsuci liczący na uzupełnienie kiesy po kryjomu, poprzez łapówki za ustawy pomyślne dla ludzi, których stać na dawanie tych łapówek. Czyli znowu oligarchia.

 

c) BMW – bierni, mierni, ale wierni. Chodzi o ludzi o słabych kwalifikacjach, bez własnego zdania, których jedyną zaletą jest bezwzględna lojalność wobec pryncypałów. Na wolnym rynku nie zarobiliby więcej. Oto klasyczna selekcja negatywna.

 

Te motywy działają nie tylko w przypadku braku wynagrodzenia, lecz również w przypadku wynagrodzeń niskich. Mówiąc niskie, nie chodzi tu o porównywanie do średniej krajowej lecz do najwyższych stanowisk. Wszak stanowienie prawa dla 38 milionowego państwa, prowadzenie polityki zagranicznej, gospodarczej wymaga ponadprzeciętnych kwalifikacjach. No, chyba że chcemy żyć w państwie dziadowskim.

 

Prezydent biedniejszy od swego ojca

Kto jak kto, ale prezydent powinien zarabiać odpowiednio. Tymczasem jak podał Karol Wasilewski [wprost.pl / 25.03.2018] głowa państwa polskiego otrzymuje miesięcznie 21 tysięcy brutto, o ile uwzględnimy dodatek funkcyjny i za wysługę lat. Niecałe 15 tysięcy na rękę to z pewnością sporo dla szarego Kowalskiego. Jednak mówimy tu o prezydencie, głowie niemal 40 milionowego państwa. Co ciekawe (jak zauważa Wprost.pl) zarabia on mniej niż jego ojciec, profesor Tadeusz Duda. W 2016 roku otrzymał on 30 tysięcy miesięcznie dzięki 2 profesurom i funkcji radnego sejmiku województwa małopolskiego. Pocieszeniem dla Andrzeja Dudy jest jednak wizja prezydenckiej emerytury.

 

Posłowie i pracownicy ministerstw

Co zaś z posłami? W 2018 roku weszła w życie obniżka wynagrodzeń posłów do wysokości obecnego 9892 zł 30 groszy brutto. Przysługuje ona tylko parlamentarzystom rezygnującym lub zawieszającym dotychczasową aktywność (urlop bezpłatny, rezygnacja z działalności gospodarczej) – podaje portal sejm.gov.pl. Wszystkim parlamentarzystom należy się dieta parlamentarna w wysokości 25 procent uposażenia (2569 zł 53 grosze) na pokrycie wydatków sprawowania mandatu i 10 150 złotych na prowadzenie biura poselskiego. W teorii przynajmniej nie są to składniki wynagrodzenia, lecz sposób na pokrycie kosztów prowadzenia działalności.

 

Ponadto rozważając kwestię uposażeń poselskich, warto wspomnieć kwestię kwoty wolnej od podatku. Powszechnie mówi się, że wynosi ona 30451 złotych, jednak należy pamiętać, że wynika to z niemal całkowitego zwolnienia diety z opodatkowania. Kwota wolna od opodatkowania w przypadku uposażenia poselskiego nie jest wyższa u posła niż u zwykłego obywatela.

 

Podkreślmy jednak, że posłom przysługują także dodatki funkcyjne za pracę w komisjach. Osoby obserwujące pracę sejmu mówią, że to właśnie tam skupiają się najbardziej ambitni i pracowici posłowie. Niewykluczone jednak, że ganianie po komisjach to sposób na danie tym ludziom zajęcia. Wiele wskazuje na to, że prawdziwe decyzje zapadają bowiem gdzie indziej.

 

Niewielkie (w porównaniu do odpowiedników w sektorze prywatnym) zarobki to także problem ministrów a szczególnie wiceministrów. Minister może liczyć na 10 tysięcy brutto miesięcznie oraz dodatek funkcyjny w wysokości 2,7 tysiąca brutto. Sekretarz stanu otrzymuje nieco ponad 8,8 tysięcy plus dodatek funkcyjny ponad 2100 brutto [za polskieradio.pl].

 

Za niewielkie uchodzą też zarobki podsekretarzy stanu. Po potrąceniu podatków i składek, wynagrodzenie na rękę sięga tu około 7 tysięcy złotych. To sporo jak dla szarego obywatela, jednak jak zauważa Karol Wasilewski na Wprost.pl „biorąc pod uwagę to, że to w głównej mierze oni są od czarnej roboty w ministerstwach, to kwota, delikatnie mówiąc, nie powala na kolana, zwłaszcza przy kosztach utrzymania w stolicy. I stąd najlepsi wolą jednak wolny rynek”.

 

Znacznie gorzej niż w sektorze prywatnym

Stosunkowo niskie pensje na niektórych posadach rządowych rekompensowane są przez nagrody czy premie. Jednak tylko częściowo. Pracowników ministerstw można porównać do wyższych menadżerów w sektorze prywatnych. De facto ich odpowiedzialność jest większa, gdyż od nich zależy dobrobyt całego kraju a nie tylko poszczególnych firm. Tymczasem według Raportu Płacowego Antal, cytowanego przez Wprost.pl, średnie wynagrodzenie wyższych menadżerów w sektorze prywatnym wyniosło 21 413 złotych brutto – niemal 2 krotnie więcej niż w na posadach ministerialnych. Gdzie trafią najlepsi? Wszak Anna Streżyńska, była minister cyfryzacji w rozmowie z „Rzeczpospolitej” zwróciła uwagę, że wskutek niewielkich kwot trudno było o znalezienie dobrych kandydatów do pracy w Ministerstwie Cyfryzacji.

 

Jednak rządzący zdają sobie jednak sprawę, że gdyby podnieśli stawki, to naraziliby się na gniew mediów i ludu oraz wyborczą porażkę. Stąd półśrodki w postaci premii czy nagród – co jednak również spotyka się przecież z kontrą.

 

Europoseł z głodu nie umrze

Oczywiście nie wszędzie jest źle. Na przykład wynagrodzenie urzędników służby cywilnej na stanowiskach dyrektorskich sięga 15 tysięcy brutto. Do tego dochodzi dodatek ponad 4 tysiące złotych, a także trzynastki, jubileuszówki a niekiedy także ewentualne premie.

 

Na niskie wynagrodzenia z pewnością nie mogą narzekać europarlamentarzyści. 751 europosłów (w tym 51 Polaków) zarabia około 8 tysięcy euro (ok. 34 tysiące złotych brutto). Otrzymują także dodatki takie jak kwota na prowadzenie biura czy zwrot kosztów podróży. Do tego dochodzi pokaźna odprawa po zakończeniu kadencji oraz gwarancja emerytury po zakończeniu 2 kadencji. W tym świetle trudno się dziwić, że co bardziej ambitni politycy odpływają do europarlamentu – ze szkodą dla Polski.

 

Urzędnik bliżej obywatela?

Zejdźmy poziom niżej. Mediana wynagrodzeń urzędników publicznych wyniosła w 2017 roku 3450 brutto. podczas gdy mediana zarobków Polaków wyniosła 4157 brutto. Jak zauważa Jarema Piekutowski z portalu Nowakonfederacja.pl „osoby z kadry zarządzającej warszawskich instytucji publicznych zauważają coraz częściej, że na rozmowy kwalifikacyjne zgłaszają się nieraz tylko osoby o niskich kwalifikacjach lub bez doświadczenia zawodowego. Będzie to siłą rzeczy w dłuższym okresie prowadzić do pogorszenia działań administracji”.

 

Tymczasem urzędnik słabo opłacany to urzędnik wściekły. Wielu obywateli skarży się na złą obsługę biurokratów, opieszałość czy nieprzyjazne traktowanie. Jednak taka postawa pracowników administracji nie bierze się znikąd. Niskie zarobki w połączeniu z licznymi i pogmatwanymi przepisami tworzą też idealne pole do korupcji.

 

Podsumowując – jeśli chcemy przyciągnąć do polityki najlepsze talenty, ludzi niezależnych od partyjnych bonzów, odpornych na korupcję (a niekoniecznie będących dziedzicami fortun) to mamy do wyboru: wyższe płace albo państwo-dziad. Tertium non datur.

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie