17 marca 2015

Rozterki pedofila na dużym ekranie

(Kadr z filmu "Świat Daniela")

Na majowym festiwalu filmowym odbywającym się w dwudziestu polskich miastach zaprezentowany zostanie dokument obrazujący „walczącego o zrozumienie pedofila”. Jakiś czas temu „dyskusję o kazirodztwie” próbował otworzyć Jan Hartman. Obecnie najwyraźniej nastał czas na oswojenie Polaków z kolejnym, jeszcze bardziej obrzydliwym zboczeniem.


O czeskim filmie „Świat Daniela” szeroko pisał „Newsweek”. Tygodnik od dawna jest forpocztą rewolucyjnej awangardy. Uważna lektura pisma Tomasza Lisa może dostarczyć bezcennych informacji o „mądrości etapu”, na której obecnie znajduje się światowa rewolucja, a zwłaszcza ten jej nurt, który wybrał na cel ataku seksualność człowieka. Nic dziwnego, że to właśnie na łamach tego tygodnika pojawiło się szerokie omówienie „Świata Daniela”.

Wesprzyj nas już teraz!

Zdecydowanie nieśmieszny czeski film

Bohaterem dokumentu wyreżyserowanego przez Veronikę Liskową jest dwudziestopięcioletni student literatury z Czech, który marzy o tym, by zostać pisarzem. Przy okazji okazuje się – nieukrywającym zresztą specjalnie swych seksualnych potrzeb – pedofilem. Twórcy filmu zdają się apelować o większe zrozumienie dla takich przypadków.

Dokument ma zostać pokazany na początku maja podczas festiwalu Docs Againts Gravity, odbywającego się równolegle w dwudziestu polskich miastach. „Daniel świadomie odrzuca seksualną część swoich pragnień. Dokonuje w pewnym sensie kastracji swojej seksualności i wyobraźni, aby zachować możliwość jawnej ekspresji swoich uczuć do dzieci. To niezwykle ważny film” – zachwala obraz dyrektor festiwalu Artur Liebhart.

Czego jeszcze dowiadujemy się o filmie? Ano choćby tego, że twórcy obawiają się, iż „z otwartej rozmowy o pedofili, ludzie wyciągną wyłącznie to, co negatywne i odrażające. Jak fakt, że choć większość pedofilów nie popełnia przestępstw, to najczęściej pracują z dziećmi”. „Boję się” – deklaruje z kolei producent i pomysłodawca filmu Zdenek Holy, że – „nasz film sprowokuje polowania na pedofilów, nawet jeśli to nie obniży statystyk dotyczących molestowania dzieci”.

„Świat Daniela to właśnie próba walki ze stygmatyzacją – wsparta autorytetem wybitnego czeskiego seksuologa (napisał twórcom listy polecające i zachęcał ich do zrobienia filmu), oparta na danych statystycznych. A te dane są zaskakujące – ponad 90 proc. osób, które dopuszczają się seksualnego wykorzystywania dzieci, nie podpada pod klasyczną definicję pedofilii; z kolei 80 proc. pedofilów cierpi na depresje i ma skłonności samobójcze, większość z nich nie molestuje natomiast dzieci” – czytamy w tygodniku.

Wszystko wskazuje więc na to, że może się powtórzyć manewr z usunięciem homoseksualizmu z wykazu zaburzeń, tym razem dotyczący pedofilii. Dlatego też możemy w nieodległej przyszłości obudzić się w świecie, w którym na skutek medyczno-prawniczych matactw pedofilia przestanie być traktowana jak zwyrodnienie.

Zawsze w takich momentach nasuwa się pytanie, dlaczego powstają tego typu produkcje? Odpowiedź jest przerażająco oczywista: stanowią one konsekwencję seksualnej rewolucji zabijającej poczucie wstydu i przyzwoitości. Rewolucjoniści pławiący się w seksualnej perwersji zatruwają kolejne pokolenia. Od dłuższego już czasu głównym polem starcia stanowi walka o wolne od deprawacji dzieciństwo i młodość.

Perwersja w rytmie pop

Dawno minęły już czasy, gdy „te sprawy” skrywały tajemnice alkowy, a rozmowy o nich traktowano jako wysoce krępujące. Epatowanie męsko-damską seksualnością już dziś mało kogo oburza. Śmiało wchodząca do popkultury homoerotyka także z łatwością zdobywa kolejne przyczółki. Dowód na to stanowi choćby megapopularność piosenki o bardzo zwodnicznym tytule „Take Me To Church”. Teledysk do łatwo wpadającego w ucho numeru będącego debiutanckim singlem irlandzkiego wokalisty i gitarzysty Hoziera jest praktycznie całkowicie wypełniony scenami nasyconymi homoerotyzmem. Oswojenie opinii publicznej z homoseksualizmem stało się więc smutnym faktem. Równolegle masowy widz otrzymał sporą dawkę promocji sadomasochizmu podaną w efektownym holywoodzkim sosie filmu „50 twarzy Greya”. „Zgłębianie” mroków kolejnych seksualnych wykolejeń wydaje się nie mieć końca.

W proces ten wpisał się doskonale nadwiślański guru lewicy Jan Hartman dokonując „otwarcia” dyskusji o kazirodztwie. Jak zauważył ks. prof. Dariusz Oko, mamy do czynienia z prostą konsekwencją akceptacji ideologii gender. Aprobowanie homozwiązków (przechodzące zresztą w ich afirmację) sprawiło, że o swoje „prawa” upominają się kolejne grupy, których znakiem rozpoznawczym jest zaburzona seksualność. Wśród nich znalazły się także środowiska promujące pedofilię. Kwestią czasu było zatem powstanie filmu „ocieplającego” wizerunek tych odrażających zboczeńców. Można odnieść wrażenie, że taką właśnie produkcją jest opisywany przez „Newsweek” czeski film dokumentalny.

Czy trzeba będzie długo czekać na pełnometrażową, kinową „fabułę” podejmującą to zagadnienie? Jak mawiał klasyk: przypuszczam, że wątpie.

 

Łukasz Karpiel

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie