7 stycznia 2019

Indyjscy „transi” walczą z projektem ustawy, który miał ich chronić. Protesty w całym kraju

(fot. REUTERS/Jayanta Shaw (INDIA) )

Indyjscy „transseksualiści” pilnie starają się powstrzymać uchwalenie ustawy, która ma na celu ochronę ich „praw”. Jak twierdzą, faktycznie może ono im bardziej zaszkodzić niż pomóc.

 

Od zeszłego miesiąca trwają protesty w całym kraju, żądając wstrzymania prac nad projektem ustawy, która trafiła do Lok Sabha (izby niższej parlamentu), a 8 stycznia miała być debatowana w Rajya Subha (izbie wyższej).

Wesprzyj nas już teraz!

 

Projekt o ochronie praw społeczności tzw. osób transseksualnych i interseksualnych „spotyka się z jednogłośną opozycją ze strony wszystkich transów” – przekonuje Meera Sanghamitra z National Alliance of People’s Movement (NAPM) i Telangana Hijra Intersex Transgender Samiti (THITS).

Prace nad uregulowaniem „praw” transseksualistów w Indiach trwają od 2014 roku. Jednak obecny projekt z 2018 r. zawiera 27 poprawek, które – jak twierdzi lobby homoseksualne –  nie były konsultowane z samymi zainteresowanymi.

 

Od grudnia odbywają się protesty w całym kraju, od Delhi przez Tamil Nadu, Karnataki, W. Bengal, Telangana, Andhra Pradesh, Keralę, Manipur, Haryana, Gujarat, Maharashtra po Uttar Pradesh.

Za pośrednictwem mediów społecznościowych, transseksualiści wskazują, jakich przywilejów żądają. „Chcemy edukacji, zatrudnienia, źródeł utrzymania, praw zdrowotnych, niedyskryminacji, prawa do samoidentyfikacji płci, braku kryminalizacji żebractwa.” Podobno żadne z tych postulatów nie zawiera proponowany projekt ustawy.

 

Projekt przewiduje by np. mężczyźni, którzy twierdzą, że są kobietami, czy kobiety, które uważają się za mężczyzn „udowodnili” swoją płeć, pokazując dowody operacji tzw. zmiany płci, jeśli chcą mieć wpisaną inną płeć.

 

Nowe prawo nie zawiera ułatwień i przywilejów dla „transów,” jeśli chodzi o poprawę dostępu do edukacji, zatrudnienia, zdrowia i świadczeń socjalnych.

 

Również określenia osoba transseksualna i interseksualna są niejasne. Zdaniem przeciwników projektu, nie zapewnia on żadnej ochrony przed „konkretnymi naruszeniami praw człowieka, z którymi spotykają się ludzie interseksualni, w tym interwencje chirurgiczne i hormonalne, które zmieniają cechy płciowe niemowląt i dzieci.”

 

Przewiduje także lżejsze konsekwencje i kary za napaść oraz dyskryminację osób transseksualnych. Mają powstać oddzielne centra zwalczania wirusa HIV dla osób transseksualnych, co uważa się za dalszą stygmatyzację.  

 

Osoba transseksualna, w tym także dorosła może trafić do ośrodka rehabilitacyjnego, jeśli rodzic lub członek najbliższej rodziny nie będzie w stanie się nim zająć.

 

Nowe przepisy zabraniają żebrania i prostytucji – a to są główne źródła utrzymania transseksualistów w Indiach. Nie wprowadza także zakazu niedyskryminacji w zatrudnieniu.

Homoseksualni działacze oburzają się, iż ustawa nie przewiduje specjalnych systemów pomocy i zatrudnienia dla osób transseksualnych, co rzekomo jest wbrew nakazowi Sądu Najwyższego.

Projekt ustawy „narusza więcej praw, niż jak twierdzą jego autorzy ma chronić” – uważają członkowie organizacji „społeczności LGBTI” w Indiach, którzy wystosowali wspólne oświadczenie, potępiając projekt. „Stanowi on poważne naruszenie podstawowych praw osób transseksualnych, zapisanych w Konstytucji” – podkreślono.  

 

The Lawyers Collective, prawnicza organizacja pozarządowa, której założycielami są członkowie Sądu Najwyższego Indii, Indira Jaising i Anand Grover, nazwali projekt „regresywnym, błędnym i sprzecznym z prawami człowieka”.

 

Swoje oświadczenie wydała także koalicja „pracowników seksualnych” i organizacji mniejszości seksualnych w Karnatace, domagając się wycofania projektu z parlamentu.

 

Międzynarodowa Komisja Prawników uważa, że ​„​projekt ustawy jest straconą szansą na rozwiązanie poważnego problemu dyskryminacji osób transseksualnych w Indiach”. Ich zdaniem, to „ogromny krok wstecz w porównaniu z międzynarodowymi standardami praw człowieka, które zostały uznane w przełomowym orzeczeniu NALSA przez Sąd Najwyższy Indii w 2014 roku”.

 

Jack Byrne, badacz praw człowieka, specjalizujący się w zagadnieniach związanych z prawnym uznawaniem płci i współautor raportu dla UNDP oraz Sieci Transseksualnej Azji i Pacyfiku przypomniał decyzję Sądu Najwyższego z  2014 r., która umożliwiła osobom transseksualnym podawanie „trzeciej płci” we wszystkich dokumentach tożsamości.

 

Wyrok Sądu Najwyższego NALSA (National Legal Services Authority v. Union of India) nakazał także rządowi zapewnienie programów pomocy społecznej i odpowiedniej publicznej opieki zdrowotnej transseksualistom.

 

Wyrok nigdy nie został wdrożony. Obecna ochrona „transów” w Indiach jest bardzo ograniczona, uważa Bryne. Dodaje on, że nawet w stanach, w których przyjęto przepisy, mające chronić osoby transseksualne, powszechnie się je odrzuca, a „transi” dalej są stygmatyzowani i dyskryminowani.

Borykają się oni z wysokim poziomem ubóstwa, bezrobocia, napiętnowania i „są nękani przez policję poprzez stosowanie uciążliwych przepisów, zakazujących pracy seksualnej oraz żebractwu.”

 

Dr Sylvia Karpagam określiła projekt ustawy jako „koszmar dla zdrowia.” W artykule zamieszczonym w „The News Minute” pisze, że ani publiczne, ani prywatne systemy opieki zdrowotnej w Indiach nie są przystosowane do zaspokajania podstawowych potrzeb psychologicznych osób transseksualnych, a sam projekt ustawy zawiera sprzeczności. Jej zdaniem, nie powinno wymagać się od osoby transseksualnej, której przyznaje się „prawo do samooceny tożsamości płciowej”, złożenia wniosku do sędziego rejonowego o wydanie zaświadczenia o jej tożsamości wraz z odpowiednimi dokumentami, potwierdzającymi zmiany operacyjne.

 

Dr Karpagam uważa ponadto, że z doniesień medialnych wynika, iż osoby transseksualne będą na siłę wyciągane z domu i przymusowo więzione w „domach żebraków.”

 

W czerwcu ub. roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) opublikowała 11. wydanie  Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD-11), z której wykreśliła transseksualizm, wcześniej tam widniejący jako zaburzenie psychiczne. Jak tłumaczyli potem przedstawiciele oenzetowskiej agendy, dającej wytyczne prawie wszystkim ministerstwom zdrowia na świecie,  zmiany dokonano, by upowszechnić akceptację „transseksualizmu” i ułatwić osobom „nieakceptującym biologicznej płci” dostęp do tzw. operacji zmiany płci oraz terapii hormonalnej.

 

Podobnie kiedyś uczyniono z homoseksualizmem. W nowym przewodniku chorób pojawiła się także nowa kategoria „zdrowia seksualnego.”

   

Źródło: radionz.co.nz / PCh24.pl

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram