29 czerwca 2017

Romano Amerio: nie czcijmy młodości!

(Źródło: pixabay.com)

Młodość w dzisiejszych czasach wynoszona jest na piedestał. Nie tylko w wakacje. Chodzenie przez dorosłych w trampkach i niebieskich dżinsach uchodzi dziś za normalność. Firmy kosmetyczne prześcigają się w produkcji cudownych, pokonujących starzenie się specyfików. Młodzieży podlizują się wszyscy. Nie tylko piosenkarze czy producenci filmowi, ale także politycy. Niestety, do tego chóru dołączyli w ostatnich dziesięcioleciach także katoliccy hierarchowie, nawet ci najwyżsi. 

 

Opiewanie młodzieży przez ludzi Kościoła rozpoczęło się już na przełomie lat 60 i 70 tych ubiegłego stulecia. Na przykład w omawianym przez Romano Amerio w „Iota Unum” przemówieniu Pawła VI do grupy hipisów z 16 kwietnia 1971 roku, papież pochwalił takie jej cechy, jak spontaniczność, wyzwolenie z formalnych konwencji, a także potrzebę „bycia sobą”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Czy jednak te wartości (?) młodzieżowej rewolty są istotnie godne szacunku? Zdaniem szwajcarskiego filozofa: wręcz przeciwnie. Wszak moralność może kłócić się ze spontanicznością. Ta pierwsza wymaga bowiem świadomych decyzji. Te zaś niekiedy kłócą się z uczuciami. Ponadto w chrześcijaństwie nie chodzi o afirmację własnego „ja”, lecz o „zaparcie się siebie”, własnych wad, tak aby upodobnić się do Chrystusa.

 

Co zaś z formalnymi konwencjami? Nie bardzo wiadomo dlaczego miałyby one być czymś złym. Wszak, jak zauważa Romano Amerio, stanowią one odbicie wartości uznanych przez społeczeństwo. Trudno się z tym nie zgodzić. Hipisowska rewolta, promująca brzydotę, brud i chamstwo stanowiła przejaw zdziczenia obyczajów. Jej bardziej lub mniej bezpośrednie skutki odczuwamy po dziś dzień. Nudyzm, wszechobecny egalitaryzm w relacjach międzyludzkich i zanikanie form grzecznościowych nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem i chrześcijańską cywilizacją. Brazylijski myśliciel profesor Plinio Correa de Oliveira, uznał, że prowadzi to do trybalizmu: upodobnienia zwyczajów, mentalności i kształtu społeczeństw zachodnich do tego panującego w prymitywnych plemionach Ameryki Łacińskiej.

 

Paweł VI a młodość

Romano Amerio skrytykował również inne przemówienie Pawła VI, wygłoszone (również do młodzieży) 3 stycznia 1972 roku. Papież pochwalił w nim naturalne odrywanie się od przeszłości, skłonność do krytycyzmu oraz poleganie na intuicji. Tymczasem, jak podkreśla Romano Amerio, katolik powinien darzyć przeszłość szacunkiem. Choćby dlatego, że wiąże się z nią chrzest.

 

Co więcej, do chrztu przynieśli nas rodzice, postępujący za nauką i Tradycją Kościoła. Także sam Kościół zakorzeniony jest w przeszłości. Nie wiadomo też z jakiej racji ludziom młodym, a tym samym niedojrzałym, miałoby przysługiwać jakieś szczególne prawo do krytycyzmu. Podobnie z darem przewidywania. Już starożytni zauważyli przecież, że młodym bliższa jest zuchwałość, niż przezorność, podkreśla szwajcarski filozof.  

 

Jak zatem zauważa autor „Iota Unum” „to, co uderza w tym papieskim przemówieniu do młodzieży, to przedziwne odwrócenie porządku naturalnego, gdzie ci, którzy powinni podążać za przewodnikiem sami stają się przewodnikami, i gdzie niedojrzałość jest ukazywana ludziom dojrzałym jako wzór do naśladowania”.

 

Tradycyjne podejście do młodości

Nadmierny optymizm w stosunku do młodości, obecny w nauczaniu Pawła VI, ale i innych współczesnych ludzi Kościoła kłóci się z wielowiekowym nauczaniem świętych i teologów. Przykładowo święty Augustyn wskazywał na cechującą młodość moralną niedojrzałość i krytykował chęć powrotu do wieku dziecięcego oraz chwiejność myślenia.

 

„Taka właśnie koncepcja” – zauważa Romano Amerio „była przyjmowana za podstawę całej pedagogiki katolickiej od Benedykta z Nursji, Ignacego z Loyoli i Józefa Kalasanciusza po Jana Chrzciciela de la Salle i Jana Bosco. Młody człowiek to ktoś, kto dysponuje wolnością, ale powinien być wychowywany tak, aby świadomie wybierając spełnianie swych obowiązków (…) sam dążył do jedności z tym, który go obdarzył wolnością” – dodaje.

 

Wprawdzie dawniej Kościół również zwracał uwagę na znaczenie młodości. Nie negował jej roli. Brał jednak pod uwagę różnicę „między niedoskonałym – czyli uczniem, a doskonałym (oczywiście w rozumieniu względnym) czyli mistrzem”. Dziś zaś, przekonuje szwajcarski myśliciel zdarza się, że ludzie Kościoła traktują „człowieka młodego jak osobę dojrzałą, doskonalącego się jak doskonałego, zależnego jak niezależnego”.

 

Młodość a wysiłek

Młodość to zatem czas doskonalenia. Stoik Seneka rzekł, że życie to walka i Kościół dobrze o tym wiedział. Młodość, bardziej, niż inne etapy życia to czas wojny na śmierć i życie z nieuporządkowanymi uczuciami. Te ostatnie nie są same w sobie złe ani dobre. Trzeba je jednak trzymać w karbach. „Człowiek” – pisze Romano Amerio – „ma nie tyle realizować siebie, jak często się dziś powtarza, co realizować wartości, dla których został stworzony i które wymagają od niego ciągłej przemiany”.

 

Nie obędzie się tu bez krwi, potu i łez. Wszak „wszystko, co wartościowe, zdobywa się w znoju. Jak głosi mądrość grecka, bogowie między człowiekiem, a cnotą umieścili…pot”. Tymczasem „obecnie młodym ludziom ukazuje się nierealną wizję życia jako pasma radości, gdyż mylona jest radość nadziei, która krzepi duszę człowieka podczas jego ziemskiej wędrówki (in via), z pełnią radości, jaka czeka wędrowca na końcu drogi (in termino). Nie jest dziś w dobrym tonie, aby mówić o trudach egzystencji człowieka muszącego zmagać się z wieloma przeciwnościami na tym – tak często wspominanym w dawnych kazaniach łez padole”.

 

Kult młodości a IV Przykazanie

Kult młodości dominujący w dzisiejszym Kościele zagraża szacunkowi dla starszych, w tym rodziców. Apoteoza młodości stawia bowiem pod znakiem zapytania ich autorytet. Nie dziwi zatem, że „słowa ojcowski i paternalistyczny nabrały pejoratywnego znaczenia – jak gdyby wychowanie realizowane przez ojca nie było działaniem godnym podziwu, w którym przejawia się mądrość i miłość i jak gdyby nie była ojcowska również cała pedagogika, przez którą Bóg wychowuje rodzaj ludzki, mając na względzie jego zbawienie. Jak można nie zdawać sobie sprawy z tego, że w systemie, w którym jako podstawową wartość przyjmuje się „autentyczność” oraz niechęć do naśladowania wzorców, młody człowiek będzie chciał w pierwszym rzędzie stać się niezależnym od własnego ojca?”

 

Ofiarą kultu młodości pada nie tylko autorytet rodziców, ale i sam Kościół jako wprawdzie wiecznie aktualny, ale też zakorzeniony w przeszłości. Z apoteozą młodzieńczości idzie w parze teologiczne i filozoficzne nowinkarstwo. Zamiast pogłębiania i doskonalenia tradycyjnego rozumienia wiary, zrywa się z dorobkiem przodków. Nawet jeśli tymi przodkami są doktorzy Kościoła, papieże i ojcowie soborowi. 

 

„Juwenilizm” a transhumanizm

Z kultem młodości w parze idzie nie tylko nowinkarstwo teologiczne, lecz także ideologiczne. Tak zwany transhumanizm snuje wizje nieskończonego wydłużania życia dzięki nauce i technice. Wielu naukowców traktuje to jak najbardziej serio. Świadczy o tym choćby „Inicjatywa 2045” rosyjskiego bogacza Dmitrija Itskowa.

 

Problemów związanych z kultem młodości nie wolno więc bagatelizować. Stanowią bowiem źródło bardzo poważnych zagrożeń. Kościół potępił transhumanizm. Niestety wielu jego ludzi ulega „juwenilizmowi”. W dzisiejszych czasach szczególnie potrzeba zatem myślicieli dostrzegających – tak jak Romano Amerio – zagrożenia z nim związane. Sięgają one bowiem o wiele dalej, niż się to wydaje na pierwszy rzut oka.

 

Źródło: Romano Amerio „Iota Unum”

Marcin Jendrzejczak 

 

Książkę Romano Amerio pt. „Iota Unum” można zamówić w Wydawnictwie ANTYK, 05-806 Komorów, Klonowa 10a, tel. 227580359, [email protected]

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie