12 stycznia 2019

Roman Motoła: narodowy dzień dobrowolnego przymusu

(Jerzy Owsiak. FOT.By Zorro2212 (Own work)/Wikimedia Commons)

W styczniową niedzielę, jak co roku Polacy poddani zostaną corocznemu, narodowemu sprawdzianowi podatności na manipulację. Znów zdadzą ten egzamin pomyślnie – dla testujących. Skoro udaje się od ćwierćwiecza, dlaczego nie ma się udać i tym razem?

Powie ktoś zaraz: jak to, mogę przeznaczać swoje pieniądze, na co chcę. Trudno zaprzeczyć. Trudno też pozostać obojętnym, gdy na ekranie widać co chwilę cierpiące dziecko w szpitalnej sali. W tle rzewna ballada: Nic naprawdę nic nie pomoże, jeśli ty nie pomożesz dziś miłości… Na scenę, przed kamery wjeżdżają kolejno żołnierze, lekarze, strażacy, malarze – wszyscy. Skoro wszyscy, to ja też. Jeśli nie dorzucę do puszki, te wszystkie dzieci umrą.

Kiedy jednak podstarzały hippis w jaskrawych spodniach przestaje krzyczeć i nastaje wreszcie chwila ciszy, rodzi się parę myśli.

Wesprzyj nas już teraz!

Nie dziwi, że państwo, samorządy i politycy przyłączają się do tego permanentnego festiwalu. Pieniędzmi z podatków i przymusowych składek zdrowotnych trzeba przecież wyżywić najpierw aparat partyjny i tych, którzy pomagali w kampanii wyborczej. Jeśli coś zostanie, idzie na leczenie i sprzęt. Sami Państwo rozumieją, niewiele zostaje.

Nie dziwi, że przedsięwzięcie wspierają wielkie koncerny. Na letnim festiwalu, zimowych koncertach i w ogóle na przemyśle rozrywkowym (czytaj: często ludzkich słabościach) można świetnie zarobić.

Nie dziwi, że całe przedsięwzięcie oparte jest na eskalowaniu bodźców i emocjach. Tak przecież rządzi się tłumami, a skoro ciągle działa, to czemu nie próbować dalej?

Zastanawia jednak, że do masowej wyobraźni nie trafiają prawie w ogóle obrazki zamroczonych nastolatków, tarzających się w błocie i śmieciach; a przecież to jeden z najbardziej przygnębiających widoków, jakie można sobie wyobrazić w okresie formalnego pokoju. Kiedy wydarzy się głośna medialnie tragedia, wielu myśli: to mogłaby być moja córka albo syn, a tu nie. Bez refleksji.

Mało kogo obchodzą histeryczne oraz idiotyczne reakcje podstarzałego hippisa na pytania o finansowe rozliczenia fundacji i spółek, którymi ona obrosła. Niewielu słyszało o osobliwych perypetiach zbyt dociekliwego blogera, który postanowił się temu wszystkiemu przyjrzeć, i nie odpuszcza.

Nieliczni zatrzymują się nad społecznym zaangażowaniem festiwalowego wodzireja: do udziału w polityce zbytnio nie zachęca, ale lewicę jednak wspiera; ratuje „dzieciaczki”, ale popiera tzw. aborcję; zaprasza „wszystkich” do zabawy, ale promuje antykościelny paszkwil „Kler”. Czy polskich katolików to nie upokarza?

Nasz Pan powiedział: (…) Poznacie ich po ich owocach (Mt 7; 15-16). No to poznawajmy, poznawajmy.

 

 

Roman Motoła

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie