14 kwietnia 2014

Rodzice-dywersanci kontra „geremszczyzna”

Na odcinku przymusowej edukacji 6-latków ministerstwo kierowane przez Joannę Kluzik-Rostkowską poniosło druzgocącą klęskę. Kto jest temu winien? Rodzice-dywersanci rzucający resortowemu kolosowi kłody pod nogi.


35 proc. sześciolatków. Tylko tyle według danych MEN faktycznie pójdzie we wrześniu do szkół. Resort minister Kluzik-Rostkowskiej został zmuszony do ich policzenia analizując wejście w życie ustawy o podręcznikach. I klops, bo ustawa zakłada, że w szkolnych ławach obowiązkowo powinna zasiąść przynajmniej połowa rocznika.

Wesprzyj nas już teraz!

„Szkolny pobór” okazał się więc klapą. Tak kończy wiele projektów, gdzie to urzędnik „wie lepiej”. Propozycja wcielenia w szkolne kamasze 6 – latków wywołała wśród rodziców gigantyczne wręcz oburzenie. Nie zrobiło ono na pani minister jednak najmniejszego wrażenia. Ona po prostu „wie lepiej”. Kilkaset tysięcy podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie „poboru szkolnego” – cóż to dla pani minister? Opinie ekspertów, nauczycieli? Gdzież tam, nic nie było w stanie naruszyć dobrego samopoczucia platformreskiej minister. Ryk resortowego kolosa usłyszeliśmy dopiero, gdy na horyzoncie pojawiła się prorodzinna inicjatywa Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny.

Ta sytuacja doskonale pokazuje priorytety, jakimi kieruje się MEN. Wszystko co wyciąga dzieci spod władzy rodzicielskiej i rzuca w odmęty przymusowej edukacji jest OK,  a to co w założeniu ma wzmacniać rodzinę zasługuje na wzgardę i ponadrutynowe działania nadzorcze.   

 „Społeczeństwo nie dorosło do demokracji” – tak na początku lat 90. Bronisław Geremek zareagował na przegraną Tadeusza Mazowieckiego ze Stanem Tymińskim. Bez wątpienia ten typ myślenia, nazwijmy go roboczo „geremszczyzną” znajduje swoich wyznawców w MEN. Parafrazując Geremka, można rzecz: „rodzice nie dorośli do reformy”. „Geremszczyzna” w wydaniu resortu edukacji objawia się totalną impregnacją na głosy z zewnątrz. Jedynym głosem, w który pilnie wsłuchuje się minister Kluzik są słowa wyroczni umiejscowionej w Kancelarii Premiera. Poparcie Donalda Tuska gwarantuje nietykalność, co więcej jest swego rodzaju wyrokiem na próbujących bruździć rodziców. Przekonali się o tym państwo Elbanowscy, w których uderzyła fala agresji medialnej.

„Niedorośli do reformy” rodzice wykazują się – dostrzeżonym przez czujne oko MEN – sprytem. W batalii o prawo do dłuższego dzieciństwa dla swoich pociech, wykorzystują oni wprowadzone przez resort ułatwienia w zdobyciu odroczenia posłania dziecka do szkoły. Odpowiednie poradnie są szturmowane wręcz przez rodziców. Wszystko po to by – jak pewnie myśli niejeden pracownik MEN – zrobić na złość resortowi.

Rodzice-dywersanci knujący po nocy nikczemny plan. Czy tak właśnie widzi sprzeciwiających się obowiązkowej edukacji 6-latków restort edukacji? Wsłuchując się uważnie w wypowiedzi prominentnych przedstawicieli MEN, w tym samej minister, można odnieść takie wrażenie. Miłość rodzicielska, troska o los dziecka znika z urzędniczej optyki. Oni po prostu „wiedzą lepiej”.

Łukasz Karpiel

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie