20 stycznia 2021

„Rezygnując z mięsa wpadamy w przesadę i myślenie magiczne”. Nie uwierzysz KTO to opublikował!

(fot. flickr.com)

„Całkowicie odrzucając mięso jako pokarm, wpadamy w przesadę, wkraczamy w obszar nierealny, w myślenie magiczne” – mówi prof. dr hab. Agnieszka Wierzbicka z SGGW na łamach… Gazety Wyborczej. „Gwiazda śmierci z ul. Czerskiej w Warszawie” to ostatnie medium, po którym spodziewalibyśmy się publikacji wywiadu obalającego najpopularniejsze wegańskie mity.

 

Wykładowca Instytutu Żywienia Człowieka Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego nie ma wątpliwości co do szkodliwości dla ludzkiego organizmu diety bezmięsnej. Ukazywane w samych superlatywach rozwiązanie problemów wszelakich, z pokonaniem kryzysu klimatycznego włącznie okazuje się nie tak „zbawienne” jak przekonują promotorzy alternatywnego stylu życia. Prof. Wierzbicka swoimi wypowiedziami wytrąca z ręki prowadzącej kolejne argumenty, rozkładając życzeniowe myślenie wielbicieli „empatycznej” ideologii na łopatki.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Okazuje się, że mięso – ukazywane jako największe zagrożenie dla świata – nie jest takie złe. Co więcej, jest niemal niezbędne do właściwego funkcjonowania organizmu. „Mięśnie, krew, płyny ustrojowe cały czas się nam zużywają i musimy je odbudowywać. A do tego potrzebujemy aminokwasów egzogennych, których nasz organizm sam nie potrafi wytworzyć i których nie ma tak komplementarnych w świecie roślin, one są tylko w mięsie zwierząt, jajkach, mleku i rybach” – przekonuje Wierzbicka.

 

Technolog żywności przytacza badania wykazujące u nastolatków będących na diecie bezmięsnej wzrost nerwowości i niższą odporność na stres. Odpowiada za to niedobór witamin B6 i B12 , które niezwykle ciężko uzupełnić w naturalny sposób. Jeżeli nie decydujemy się na suplementację, pozostaje nam jedzenie kilograma czarnych porzeczek co drugi dzień. Podobnie z żelazem. Chcąc utrzymać jego poziom w naturalny sposób należy zjeść 2 kg określonej mieszanki warzyw każdego dnia, co odpowiada…jedynie 100 g mięsa. „To, że człowiek nie umiera z powodu braku mięsa, nie znaczy, że się racjonalnie i prawidłowo rozwija, czy nie będzie cierpiał po jakimś czasie na pewne dolegliwości” – przekonuje pracownik SSGW i wymienia m.in. chroniczne zmęczenie, wysoki poziom stresu, zwielokrotniona nerwowość czy depresję.

 

Na pytanie, że przecież wiele osób po przejściu na wegetarianizm/weganizm doskonale się czuje, Wierzbicka odpowiada, że jeżeli wcześniej jadło się nieprawidłowo, to każda zmiana na początku wydaje się dobra. W grę często wchodzi także tzw. efekt placebo, polegający na wmówieniu sobie pewnych odczuwanych subiektywnie skutków.

 

Wiele osób przechodząc na weganizm wśród powodów etycznych powołuje się na wynikające z korzyści dla środowiska. Przemysłowa produkcja mięsa ma przyczyniać się do rzekomej utraty wody, zatruwania powietrza azotem oraz nieefektywnego zagospodarowania ogromnych połaci ziemi. Także i tutaj prof. Wierzbicka nie zgadza się z modnym argumentem. „Słyszę, że do wyprodukowania 1 kg wołowiny zużywa się 2300 litrów wody. To ja pytam: dlaczego po procesie hodowli zwierzę waży tylko 500 kg? Gdzie podziała się te „zużyte” przez nie tysiące litrów?” – zauważa, jednocześnie udzielając czytelnikom „Wyborczej” krótkiego wykładu na temat obiegu wody w przyrodzie.

 

Jednocześnie wskazuje, że o „zużyciu” a nie „użyciu” wody mówi się jedynie w odniesieniu do produkcji mięsa, zapominając o podobnym procesie występującym podczas uprawy roślin. Podobna sprawa wygląda z „trującym azotem”, który okazuje się niezbędny jako naturalny nawóz. Prof. Wierzbicka określa takie myślenie w kategoriach magicznych. „Każdy z nas, ludzi emituje ciepło, używa wody. Żyjemy w mieszkaniach, gdzie temperatura wynosi 20-23 stopnie, kąpiemy się w ciepłej wodzie. W ten sposób niszczymy środowisko, bo ileż to wymaga energii. Też możemy powiedzieć, że nie musimy używać ciepłej wody. Ale taki jest nasz komfort życia, nie ma odwrotu, nie wrócimy do lepianek”.

 

„Wpadając w przesadę, wkraczamy w obszar nierealny, w myślenie magiczne. Tak jest moim zdaniem z całkowitym odrzuceniem mięsa jako pokarmu” – przekonuje rozmówca „Wyborczej”. A pod podsumowaniem jej rozważań śmiało mógłby podpisać się nawet ks. prof. Tadeusz Guz: „Na naszych oczach dokonuje się zmiana paradygmatu wartości – nadajemy światu roślin i zwierząt cechy ludzkie, humanizujemy je, szczególnie ten świat dowartościowujemy, a nie doszacowujemy wartości ludzkich, dehumanizujemy człowieka i jego działania”.

 

źródło: „Gazeta Wyborcza”

PR

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(12)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 605 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram