6 października 2017

Od apelu do traktatu – UE wczoraj i dziś

(fot. Adam Chelstowski.Maciej Jeziorek/FORUM)

12 września Parlament Europejski przyjął Sprawozdanie okresowe, w którym wzywa wszystkie kraje UE do ratyfikacji Konwencji Stambulskiej, a odmowę prawa do zabicia dziecka w łonie matki uznał za… formę przemocy wobec kobiet. To nie pierwsza tego typu kuriozalna rezolucja brukselskich urzędników. Jedno jednak jest pewne: wdrażanie kolejnych lewicowych fantasmagorii oraz walka z prawem Bożym i naturalnym stała się dla głównych rozgrywających w UE ważniejsza niż rozwój gospodarczy – pierwotny powód powstania Wspólnoty.

 

Patrząc na kolejne apele, rezolucje i sprawozdania przygotowywane przez brukselskich urzędników m.in. na temat aborcji można odnieść wrażenie, że pozazdrościli oni sowieckim dyktatorom dokonań w przemyśle mordowania ludzi. W wyniku realizacji chorych pomysłów Lenina, Stalina et consortes śmierć poniosło co najmniej kilkadziesiąt milionów ludzi. Tylko „dzięki” na terenie UE aborcji udaje się każdego roku LEGALNIE (!) zamordować co najmniej 3 mln dzieci poczętych.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dla eurokratów to jednak wciąż za mało – stąd też co jakiś czas słyszymy o raportach skierowanych do takich krajów jak Polska mających wywrzeć na nich presję, aby wprowadziły prawo umożliwiające kobietom „aborcję na życzenie”.

 

Jednym z takich dokumentów był tzw. „raport Estreli”, nazwany „Rezolucją w sprawie zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego oraz praw w tej dziedzinie” z 10 grudnia 2013 roku. Jego autorka, Edite Estrela – europoseł z Portugalii, domagała się wprowadzenia aborcji na żądanie w każdym z państw członkowskich oraz ograniczenia wolności sumienia lekarzy odmawiających dokonania morderstwa na nienarodzonym dziecku, a także farmaceutów odmawiających sprzedaży środków wczesnoporonnych.

 

W marcu 2014 roku w Parlamencie Europejskim powstała kolejna rezolucja – roczne sprawozdanie „na temat równości pomiędzy kobietami i mężczyznami w Unii Europejskiej” nazwana później „raportem Zuber”, od nazwiska kolejnej kobiety przygotowującej tekst – europoseł Inês Zuber. Zakładała ona m.in., że wprowadzenie „prawa do aborcji” zapewni równość między kobietami i mężczyznami.

 

Nieznaczna większość przedstawicieli Parlamentu Europejskiego w obu przypadkach zachowała jeszcze wówczas zdrowy rozsądek i rezolucje zostały odrzucone. Niestety, w myśl zasady „co się odwlecze, to nie uciecze” atak „postępowców” dopiero miał nadejść.

 

2015: odyseja europejska

Na początku roku 2015 roku eurodeputowani przyjęli raport „o prawach człowieka i demokracji na świecie w 2013 r. i polityki Unii Europejskiej w tej sprawie”. Stanowił on w najważniejszej części apel do państw członkowskich UE, „aby uznały niezbywalne prawa kobiet i dziewcząt do nietykalności cielesnej i samodzielnego podejmowania decyzji w sprawie, między innymi, prawa dostępu do dobrowolnego planowania rodziny, bezpiecznej i legalnej aborcji”.

 

Kilka miesięcy później – w czerwcu 2015 roku – Parlament Europejski przyjął kolejny raport, tym razem na temat strategii Unii Europejskiej na rzecz równości między mężczyznami i kobietami po 2015 roku, znany jako „Raport Noichl”. Jeden z jego artykułów wzywał Komisję Europejską i państwa członkowskie Wspólnoty do „zapewnienia powszechnego dostępu do aborcji i antykoncepcji”.

 

Pod koniec 2015 roku – w listopadzie – Parlament Europejski przyjął kolejną rezolucję, tym razem wzywającą kraje UE do „promowania praw reprodukcyjnych i seksualnych, postrzegając je jako środek służący zmniejszeniu ubóstwa”.

 

Więcej postępu, więcej!

Walka o „legalne” i niczym nieograniczone prawo do mordowania dzieci poczętych to niestety tylko jeden w wymysłów brukselskich spadkobierców Lenina. Równie wiele „empatii” dostarczają oni homoseksualistom i wszelkiej maści genderystom.

 

W lutym 2014 roku Parlament Europejski przyjął tzw. raport Lunacek (od nazwiska austriackiej europoseł Urlike Lunacek – zadeklarowanej lesbijki) nazwany „Rezolucją w sprawie walki z dyskryminacją ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową”. Stało się tak pomimo dostarczenia do Brukseli petycji z prośbą o odrzucenie rezolucji podpisanej przez 210 tys. obywateli krajów UE. Dzięki zlekceważeniu jednego z największych w historii UE odzewów „prostych ludzi” dano jasny sygnał przedstawicielom lobby homoseksualnego i wszelkiej maści „postępu”, czyj czas nastaje w Europie, co potwierdziła zdecydowana większość przyjętych później przez PE rezolucji.

 

12 września 2017 eurodeputowani przegłosowali raport stanowiący przysłowiową „wisienkę na torcie”, w którym pochylają się z troską nad żądaniami feministek, sodomitów i tych, którzy ciągle są uważani za dyskryminowanych.

 

„W przyjętym Sprawozdaniu europosłowie wzywają państwa członkowskie, które nie ratyfikowały Konwencji Stambulskiej, do przyspieszenia działań w tym zakresie. Jednocześnie wymagają od członków Unii Europejskiej przeznaczenia odpowiednich zasobów finansowych na realizację genderowej polityki. Konwencja uznaje takie nakłady za środki walki z… przemocą wobec kobiet. Sprawozdanie zapowiada również systematyczne szkolenia i procedury pozwalające w pełni wdrożyć koncepcję gender based violence. W raporcie zapowiedziano zwalczanie seksizmu i stereotypowych ról genderowych oraz forsowanie w mediach języka neutralnego genderowo, czyli wyrażającego założenia i aspiracje ideologii gender” – poinformował Instytut Ordo Iuris.

 

Nie taką mieliśmy umowę

1 maja 2004 r. Polska weszła do Unii Europejskiej. Jednak „tamta Unia” ma już bardzo niewiele wspólnego z „dzisiejszą Unią”. Obiecano nam wówczas, że Bruksela nie będzie się mieszać w nasze wewnętrzne sprawy a najważniejszy jest dla niej rozwój gospodarczy. Ten z kolei zostanie osiągnięty m.in. przez wolny handel, wolny transport, swobodny przepływ osób etc. Nikt nie wnosił tak głośno jak dziś haseł związanych z realizacją „postępowych dogmatów” powołując się przy tym na prawa człowieka.

 

Jeśli prześledzimy, jak wyglądała walka eurokratów o ochronę środowiska poprzez wprowadzenie limitów na emisję dwutlenku węgla, to zauważymy wyraźne podobieństwa z pracami nad narzuceniem wszystkim krajom Wspólnoty „odpowiedniego” prawa o aborcji, „małżeństwach” homoseksualnych, edukacji seksualnej etc. Wtedy również UE przegłosowywała rezolucje i wygłaszała apele na temat zmian klimatycznych i efektu cieplarnianego, aż w końcu przeszła do działania i narzuciła krajom rozwiązania forsowane przez zielonych eko-terrorystów grożąc jednocześnie, że każdy kraj, który ich nie zrealizuje, zostanie surowo ukarany.

 

Wszystko wskazuje na to, że w przypadku dalszego „marszu” w lewo zostaną zastosowane te same chwyty i urzędnicy broniący praw człowieka przegłosują kolejne absurdalne i skandaliczne rezolucje, apele a na końcu traktaty. Może więc czas zapytać: czy na pewno nadal chcemy się w to bawić?

 

 

Tomasz D. Kolanek

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie