20 listopada 2017

Prezes ukraińskiego IPN broni banderowców: przecież nie wymordowali wszystkich Polaków

(źródło: twitter.com / WBH)

Nie jestem gotów potępić Kłyma Sawura (dowódca rzezi wołyńskiej – red.), ponieważ według znanych mi dokumentów on tylko dołączył do antypolskiej akcji w momencie, gdy nabrała ona już wielkich rozmiarów – powiedział w rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy” Wołodymyr Wiatrowicz, szef ukraińskiego IPN, dając jednocześnie do zrozumienia, że nie widzi potrzeby potępiania przez siebie i rodaków dowódców i wykonawców ludobójstwa dokonanego na Polakach na Wołyniu przez oddziały OUN-UPA.

 

Wiatrowicz powiedział, że Dmytro Klaczkiwski (ps. „Kłym Sawur”) „zapewne wydawał jakieś rozkazy”. Natychmiast jednak dodał, że nie do końca dzisiaj wiadomo, jakie to były rozkazy, a co za tym idzie nie można ani jego, ani też dowodzonych przez niego oddziałów oskarżać o „likwidację polskiej ludności”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Prezes ukraińskiego IPN-u dodał, że polscy historycy sposobem, w jaki prowadzą badania i wygłaszanymi „twierdzeniami” w rzeczywistości fałszują historię, ponieważ nie biorą pod uwagę… wszystkich aspektów tamtego czasu. – Dziś w Polsce panuje dyktat polityki historycznej – ocenił.

 

Kolejne jego słowa to już po prostu czyste kuriozum. Wiatrowycz powiedział bowiem, że mordy dokonane przez ukraińskich powstańców na polskich kobietach i dzieciach zdarzały się „przypadkowo”, a może nawet incydentalnie i w rzeczywistości stanowiły margines całej operacji prowadzonej przez OUN i UPA na Wołyniu. Mało tego! Ukrainiec podkreślił, że kłamstwem jest twierdzenie, iż Polacy byli bezbronni w tej walce, czego mają dowodzić rzekome starcia między upowcami a… polskimi partyzantami. Argumenty przedstawiane przez prowadzącego rozmowę red. Macieja Pieczyńskiego, iż nie byli to polscy partyzanci, tylko oddziały samoobrony nie dotarły do „historyka z Kijowa” i nadal próbował on przedstawić swoją wizję „prawdy”.

 

Wiatrowycz poruszył również temat „rzekomego” anty-katolicyzmu ukraińskich morderców. – Banderwocy szturmowali kościoły nie dlatego, że byli zaciekłami wrogami katolicyzmu, ale dlatego, że to były jedyne umocnione punkty, w których chowali się Polacy. Jak świadczą raporty UPA, często celem ataków była likwidacja polskiego podziemia i wygnanie polskiej ludności z tych terenów – powiedział. Dodał, że w gruncie rzeczy „źli banderowcy” stanowili tylko niewielki element OUN i UPA, po czym również wygłosił usprawiedliwienie dla ich czynów, ponieważ po pierwsze: mordowano „tylko” podejrzanych o współpracę z polskim podziemiem (w tym kobiety i niemowlęta – red.). A po drugie: banderowcy nie wymordowali przecież wszystkich Polaków.

 

Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”

TK

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 95 133 zł cel: 300 000 zł
32%
wybierz kwotę:
Wspieram