1 marca 2016

Prezes IPN: Czy w czerwcu 1992 r. materiały gen. Kiszczaka determinowały decyzje Wałęsy?

(Fot: Krystian Maj/FORUM)

Nie można odrzucić tezy, że Lech Wałęsa w czasie swej prezydentury działał ze świadomością istnienia materiałów dotyczących jego kontaktów z SB. Otwarte pozostaje także pytanie, czy chodziło tu o samą świadomość, czy też z materiałów skorzystano.

 

Ujawnienie dokumentów służb komunistycznych służb, przetrzymywanych przez lata w domu gen. Czesława Kiszczaka rodzi pytania o rolę jaką spełniały, a być może i nadal pełnią w świecie polityki tego rodzaju materiały. O to jak powstawała III RP oraz jakimi pobudkami kierował się Lech Wałęsa. W ocenie dr. Łukasza Kamińskiego, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, nie można odrzucić hipotezy, że dokumenty służb odgrywały pewną rolę.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Takiej hipotezy nie odrzucam. Trzeba sobie zadać pytanie, czy w takich kluczowych momentach jak czerwiec 1992 roku te materiały determinowały decyzje Wałęsy. I czy chodziło o samą świadomość, że one gdzieś istnieją, czy z nich po prostu korzystano. Bez dodatkowych źródeł będziemy jednak skazani tylko na hipotezy – podkreślił dr Kamiński w rozmowie z tygodnikiem „wSieci”.

 

Prezes IPN próbował odeprzeć zarzuty dotyczące sposobu przejęcia i upublicznienia dokumentów z tzw. szafy Kiszczaka. Jak przyznał oczekiwanie z publikacją na analizy grafologów spowodowałoby niekontrolowane przecieki oraz spekulacje, a osoby pracujące nad dokumentami znalazłyby się pod ogromną presją.

 

Dla polskiego życia publicznego lepiej było uniknąć takiego scenariusza, chociaż to nie było zero-jedynkowe równanie – przyznał Kamiński.

 

Jednak krytyka IPN płynie też z drugiej strony sceny politycznej, która wskazuje, że pion śledczy Instytutu niewiele zrobił w podejrzeniami dotyczącymi „prywatyzacji” dokumentów państwowych, szczególnie że śledztwo w sprawie ukrywania dokumentów przez gen. Kiszczaka było w toku. Zdaniem prezesa IPN pojawiały się pomysły, by poszukać ich w domach komunistycznych dygnitarzy, ale byłoby to bezprawne działanie.

 

Dokonanie takiej czynności to naruszenie praw obywatelskich. Trzeba mocnych argumentów, żeby wejść do czyjegoś mieszkania – wyjaśnił dr Kamiński.

 

Kamiński wskazywał też, że jako prezes IPN nie miał wpływu na działanie pionu śledczego Instytutu i nie mógł np. wydać polecenia przeszukania domu gen. Kiszczaka.

 

Prezes IPN podkreślił ponadto, że całkiem inaczej potoczyłoby się życie polityczne, gdyby IPN powstał w 1990 roku i przejął wszystkie dokumenty. Kamiński odparł zarzut, że spowodowałoby to obalenie mitu „Solidarności”.

 

Nasza działalność pokazuje, że jest wprost przeciwnie. Mimo, że IPN zajmuje się też trudnymi przypadkami, przywracana jest pamięć o wielkim ruchu „Solidarności”. Przypominamy też związane z nim wartości. Zadajemy sobie również pytanie, co by było, gdyby nie powstał IPN – dodał.

 

Przypadek Kiszczaka pokazuje jednak, że sprywatyzowane dokumenty istnieją i trzeba znaleźć sposób na ich odzyskanie. Tu pojawia się kilka rozwiązań: od abolicji dla dysponentów, po stworzenie funduszu na wykup akt. W ocenie prezesa IPN, trudno jednak zgodzić się, by państwo nagradzało za łamanie prawa, a dopuszczalnym rozwiązaniem byłaby abolicja, szczególnie, że dokumenty często znajdują się dziś w rękach potomków funkcjonariuszy komunistycznego państwa.

 

Źródło „wSieci”

MA

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 803 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram